poniedziałek, 20 maja 2013

Blog Zablokowany!

Przykro mi ale przez pewien( długi) czas blog zostanie zablokowany.
Mało osób pisze opowiadania i ja sama nie mam też czasu. Jest lato, piękna pogoda, wszyscy wolą siedzieć na dworze niż przy komputerze.
Naprawdę mi przykro, ale bloga nie będzie chyba do jesieni :(

                                                                                               /Wasza Najwspanialsza Alfa Sonja
                                                                                                 Kocham was wszystkich. <3

poniedziałek, 13 maja 2013

Sonja do Drake'a

-Leć za mną-powiedziałam mu do ucha i zeskoczyłam z niego.
Drake gwałtownie się zatrzymał i chciał mnie łapać, ale po chwili podleciałam do niego jako smok.
-A no tak, ciągle nie mogę się przyzwyczaić-powiedział.
"Ha ha, pokaże ci coś"-przekazałam mu myślami i  poleciałąm przed siebie.
"Mam dla ciebie niespodziankę"-powiedziałam.Drake nie zadawał pytań tylko w ciszy leciał za mną
Ostatnio odkryłam pewne piękne miejsce, ale dolecienie tam zajmowało cały dzień.
W rozświetlonym przez księżyc lesie dalej lecieliśmy w ciszy.
Rozejrzałem się do okoła i wylądowałam zmieniając sięw lwa.
Podeszłam do małej groty i przecisnęłam się przez nią, a potem kierowałam się coraz niżej w dół.W pewnym momęcie znaleźliśmy  się nad jeziorkiem. Po odwilży stanowiło by ono doskonałą oazę, z sadzawką pełną świeżej wody zasilaną przez tryskający z góry wodospad. Jednak w temperaturze spadającej znacznie poniżej zera, wodospad przypominający grubą zasłonę z olbrzymich sopli i arkuszy lodu wisiał ponad zamarźniętą taflą niczym zatrzymana klatka z filmu.
Lód błyszczał nocnym błękitem w świetle księżyca, a wodospad skrzył sie blaskiem zimnych brylantów.
-Czy to możliwe?- zapytał z niedowierzaniem Drake i poskrobał lód.- Lód na sawannie?
-Wydaje mi się, że to jakieś magiczne miejsce, poza tym jest bardzo głęboko pod ziemią-powiedziałam. Wskoczyłam na skalny występ poniżej wodospadu. Po chwili znaleźliśmy się w długim tunelu. Podbiegłam na jego drugi koniec, gdzie znajdowała się mała szczelina w skale.Była ona wystarczająco duża, by mogło przez nią przejść zwierzę wielkości lwa. Przywierając do skalistego gruntu, chwytając pazurami chropowatą nawierzchnę zacząłam się czołgać do przodu.
Jakoś udało nam się przecisnąć przez otwór. Po jego drugiej stronie zeszliśmy po skałach do kolejnej komnaty.
Komnata przypominała rozmiarami wnętrze średniej wielkości wiejskiego kościoła miała też podobny  kształt. U góry, w niszy kamiennego sklepienia tkwiły setki- nie, raczej tysiące- maleńkich migoczących kul złotego światła błyszczącego jak słońce, które wschodzi by zacząc letni dzień.
-I jak ci sie podoba?- zapytałam Drake'a, który rozglądała się na wszystkie strony.




sobota, 11 maja 2013

Drake do Sonji

Wstałem. Lwica również się podniosła.
- Chcesz się przelecieć? - spytałem z uśmiechem.
- Pewnie. - odparła i liznęła mnie w pyszczek.
Weszła mi na grzbiet i wystartowaliśmy.
- A gdzie chcesz lecieć? - spytałem odwracając łeb.
Niestety wiatr zagłuszył jej wypowiedź.
- Powiedz mi to do ucha bo wiatr cię zagłuszył. - powiedziałem znowu odwracając sie do niej.

<Sonju? Nie mam za bardzo pomysłu xD>

piątek, 10 maja 2013

ZABÓJSTWO



Był to piękny, słoneczny dzień. Shira i Jack leżeli w słońcu.
Nagle Jack powiedział:
- Kochanie, chciałbym Ci coś pokazać.
- Co takiego? - spytała zaciekawiona.
- Zamknij oczy i choć za mną.
Lwica wykonała polecenie.
Po kilku minutach marszu znaleźli się przy wodospadzie KingWatering.
- Możesz otworzyć oczy - powiedział
- Wow, to wspaniałe.
- Najlepsze zostawiłem na koniec. A teraz znowu zamknij oczy i pomyśl o czymś miłym.
W momencie kiedy miała przymknięte oczy Jack uderzył ją łapą zostawiając ślad na policzku.
Shira popatrzyła się na niego przestraszona i bezradna.
Jack tylko powiedział : Ups! i wepchnął ją do wody, którą następnie zamroził.
Samica nie mogła się wydostać, powoli brakło jej tlenu. Wreszcie postanowiła zrezygnować i zaczerpnęła wody do płuc.
Miłość Shiry i Jacka okazała się fałszywa.
Lew zaraz po swoim okropnym uczynku uciekł.
I tak wyglądał smutny koniec tej pary.

Sonja do Drake'a

Przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć.Później wydusiłam z siebie.
-Ja... Hm. W sumie to nie wiem czy byłabym dobrą matką...-dokończyłam.
-Na pewno byłabyś-powiedział Drake i polizał mnie po pyszczku.>
Uśmiechnęłam się
-Fajnie by było-powiedziałam i spojrzałam w niebo.

<Drake?>

Drake do Sonji

- Co powiesz na kąpiel ? - spytałem ukochanej.
- Dobry pomysł. - odparła z uśmiechem.
- Dobra. To... Kto ostatni w wodzie ten poluje na kolację! - powiedziałem i zacząłem biec śmiejąc się.
- Ej! To nie fer.- krzyknęła za mną Sonja i również zaczęła biec.
Biegliśmy tak śmiejąc się. Gdy byliśmy już blisko wody zwolniłem lekko, aby mogła mnie dogonić. Lwica o zauważyła i przyspieszyła. Pierwsza wskoczyła do wody.
- Wygrałam! - krzyknęła z wielkim uśmiechem na mordce.
- Zrobiłem to specjalnie. - powiedziałem podpływając do niej i całując ją namiętnie. - To na co masz ochotę na kolacje? - dodałem z uśmiechem.
- Hm.. Zrób mi niespodziankę. - odparła.
"To później zapoluje na pawiana" zanotowałem w pamięci.
Pływaliśmy sobie w chłodnej wodzie. Co jakiś czas chlapaliśmy sie. Gdy już się zmęczyliśmy wyszliśmy na piasek i otrzepaliśmy się z wody. Podeszliśmy pod pobliskie drzewo i położyliśmy sie. Sonja wtuliła sie w moje, jeszcze mokre, futerko.
- Tak sobie ostatnio myślałem... - zamilkłem na chwile zastanawiając sie jak to powiedzieć - Czy myślałaś kiedyś o lwiątkach? - dokończyłem.

<Słodka? Ja mam troche weny xD>

czwartek, 9 maja 2013

Sonja do Drake'a

Obudziłam się wtulona w Drake'a.
-Witaj kochanie-powiedziałam i polizałam go w pyszczek.
-Hej-odparł samiec.-Głodna?
-Bardzo-wstaliśmy i ruszyliśmy na Pasiastą Sawannę aby upolować zebrę.
Gdy już ją zjedliśmy ruszyliśmy na spacer po terenie.

<Drake? 0 weny kochanie :(>

niedziela, 5 maja 2013

Uwaga!

Opowiadania i formularze już można wysyłać do Uncharted3

                                                                                   /Sonja
PS:
Przepraszam za to zamieszanie.

piątek, 3 maja 2013

Kleopatra do Arii,Elsy,Chanel i Aresa



- Jasne. - powiedziałam. Postanowiłam jutro pościć, ale robiło powoli się ciemno.
- Bawicie się w ogniki? - zapytałam.
- Na czym to polega? - zapytała Elsa.
- 1 lew jest ognikiem i co jakiś czas używa mocy ognia, po czym ucieka. Ten kto go złapie wygrywa, teraz jest ciemno, co mam sprzyja.
Wszyscy się zgodzili.
<<Kto teraz>

czwartek, 2 maja 2013

Kleopatra do Arii,Elsy i Chanel + Chanel do Kleopatry,Arii i Elsy



Dołączyłyśmy do nich. Byłam ciekawa o czym mówiły dziewczyny.
- O czym mówiłyście? - zapytałam.
- Długo by mówić. - powiedziała Chanel.
- To może ma ktoś jakieś nowinki? - zapytała Elsa.
Zastanowiłam się trochę. Nikogo aż tak dobrze nie znałam.
- Może się lepiej troszkę poznać? - zaproponowała Aria.
- Kto dzisiaj nie zabija i nie niszczy przyrody? - zapytałam. - Ja nie.
- No faktycznie, nowy miesiąc. - powiedziała Chanel.
<<Kto teraz?>>

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Chociaż pościć to możemy też jutro lub po jutrze. Szczerze mówiąc ja dzisiaj bardzo chętnie zjadłabym nosorożca,a na deser flaminga.Co wy na to?-zapytałam.
-Ja z przyjemnością.-odpowiedziała entuzjastycznie Aria.
Po polowaniu zaczęłyśmy wylegiwać się w cieniu jednego z drzew na Pasiastej Sawannie.
Po kilku minutach na horyzoncie dostrzegłyśmy zarys czyjejś postaci.
Okazało się,że to Ares.
-Hej mamo.-przywitał się ze mną.
Uśmiechnęłam się do syna.
-Mogę się do was przyłączyć?-zapytał.

UWAGA!

Proszę o chwilowe nie wysyłanie opowiadań do Uncharted3,ponieważ wyjechała na Majówkę.
Możecie wysyłać je do Spyro+Cynder lub kiaraa68(tylko opowiadania)

środa, 1 maja 2013

Snow do Souri


Znudziło mi się patrzenie w chmury. Wstałam z trawy i poszłam samotnie na spacer. Po drodze spotkałam Souri.
- Cześć, co porabiasz? - zapytałam
- Nuuudzę się - powiedziała i wskoczyła na kamień.
- Może chciałabyś zapolować na coś większego niż zwykle?
- Hmm.. To ciekawa propozycja, dotąd polowałam na małe zwierzęta typu szczury.
- Mogę Ci pomóc - rzekłam
- No dobrze - powiedziała po krótkim namyśle.

Poszłyśmy na Pasiastą Sawannę.
Souri od razu zobaczyła żwawą, młodą zebrę.
- Wybieram tą - oznajmiła.
- Nie, nie - zaprzeczyłam - Nie poluje się na szybkie, zwinne, młode zebry tylko na wolne i słabe, takie jak ta. - wskazałam na leżące zwierzę.
Polowanie poszło jak z płatka.
Mała lwica była bardzo zadowolona z siebie, a ja byłam bardzo dumna.
Wracajmy już - powiedziałam - robi się późno.
Wróciłyśmy do domu i poszłyśmy spać.

Aria do Elsy, Kleopatry i Chanel


-To jest jedna z naszych Alf Chanel -powiedziałam z powagą
-Cześć Chanel!-krzyknęłam
-Hej dziewczyny co robicie?-przywitała się lwica
-hej jestem kleopatra -przedstawiła się
-miło cię poznać-uśmiechnęła się
-to co tu robicie?-zapytała Chanel
-siedzimy kąpiemy się plotkujemy-roześmiałyśmy się
-może dołączysz?-zapytałam lwice


<Chanel Elsa Kleopatra ???>



Kimba do Chanel

Położyłem się na ziemi podziwiając to miejsce. Chanel również położyła sie wtulając w moje futerko.
Pierwszy raz od wielu lat byłem naprawdę szczęśliwy. Polizałem ukochana po pyszczku.
- Ciesze się, że trafiłem tu i poznałem taką wspaniała Alfę. - powiedziałem z uśmiechem.

<Chan? przepraszam ale nie wiem co pisać :c>

wtorek, 30 kwietnia 2013

Kleopatra do Arii i Elsy



Byłam bardzo szczęśliwa w ich towarzystwie.
- Chodźmy teraz może się wykąpać? - zaproponowała Elsa. Wybraliśmy się nad brzeg wodopoju. Wskoczyłyśmy do wody która była okropnie ciepła. Nagle zobaczyłam innego lwa, nie znałam go i zapytałam Arii:
- Kto to jest?
<<kto teraz?>>

Nasz nowy blog

Zapraszamy do dołączenia do naszego nowego bloga!!!

link do bloga:
http://miasto-bradford.blogspot.com/

niedziela, 28 kwietnia 2013

Chanel do Kimby

Zmierzyłam go wzrokiem.
Był dla mnie wymarzonym partnerem.Mądry,inteligentny,przystojny...
W odpowiedzi pocałowałam go.
-Chodźmy!-zawołałam i pobiegłam w stronę mojego tajnego miejsca.
Kimba pobiegł za mną.
-Gdzie idziemy?-usłyszałam.
Na jego pytanie odpowiedziałam gdy dotarliśmy na miejsce.
Zatrzymałam się,on także.
-To Upendi(jak oglądałaś Króla Lwa to się skapniesz^^). Odkryłam,je jak byłam mała. Nikt oprócz ciebie i mnie nie zna tego miejsca...-spojrzałam mu w oczy.
-Jest pięknie.-powiedział podtrzymując moje spojrzenie,a po chwili dodał-i ty jesteś piękna.
Uśmiechnęłam się,a moje policzki(o ile lwy je mają) zaiskrzyły się szkarłatem.

słuchaj se przy tym "Upendi"

sobota, 27 kwietnia 2013

Souri-opowiadanie


Tego dnia było bardzo ciepło. Lubię taką pogodę. Wstałam, ziewnęłam i udałam się do wodopoju, bo miałam suszę w pysku.
Kiedy byłam u celu, zauważyłam krokodyla, który zabraniał zwierzętom zbliżyć się do wody. Te, które były zbyt odważne lądowały w jego paszczy…
No więc spróbowałam. Poprosiłam go grzecznie, żeby się odsunął, ale on tylko kłapnął paszczą w moim kierunku.
- Skoro nie chcesz po dobroci, to będzie inaczej. – Pomyślałam.
Odsunęłam się i spróbowałam coś zdziałać przez stworzenie kuli ognia. Niestety – szybko spłonęła i wpadła do wody…
Spróbowałam drugi raz, tym razem ze spiralą wodną. Uderzyłam nią w krokodyla ale on tylko przymrużył ślepia i chyba mu się spodobało.
Wściekłam się. Nie tylko na niego ale i na siebie - Nie umiem zapanować nad moją mocą!
W pewnej chwili zobaczyłam pawiana, który został złapany za głowę. Piszczał, wyrywał się, pokazywał kły, ale gad nie zwracał na małpę uwagi i utopił ją, a następnie zjadł.
Skupiłam swój wzrok na tym przerośniętym gekonie – Myślałam, że uda mi się coś mu zrobić, że mam lasery w oczach, ale nie. Zdarzyło się jednak coś zupełnie innego, nikt by się tego nie spodziewał – Uzyskałam zdolność, dzięki której robiłam z krokodylem co mi się podobało! To było takie ekscytujące i jednocześnie dziwne uczucie, że umiesz panować nad swoim ciałem i nad cudzym. Mogę decydować o jego śmierci lub życiu, ale wybrałam życie. Skierowałam nieświadomego krokodyla dalej od wodopoju – dopóki jest pod wpływem tej mocy nie może się poruszyć. Obudził się jak przestałam się na nim skupiać..
Nieco zdziwione zwierzęta zaczęły pić, a flamingi znów urządziły sobie głośną kąpiel.
Gdy udałam się w stronę powrotną, postanowiłam jeszcze przetestować nowo odkrytą moc.
Najpierw zaczęłam od niewinnego zwierzęcia, szczura – udało się, później puściłam go wolno.
Następnie chciałam sprawdzić czy na czymś nieżywym jak kamień, lub takim czymś jak roślina też się da. Spróbowałam… - nic z tego.
Wiem, że mogę panować tylko nad ciałem zwierząt, ciekawe czy ludzi też? ;]
Gdy wróciłam do domku, postanowiłam nikomu nie mówić o mocy – na razie.
Ach.. Po tym zdarzeniu czułam się jak królowa, chodziłam zadowolona do końca dnia.
Przez tą dumę i podekscytowanie długo nie mogłam zasnąć, ale w końcu się udało.

< Odkryłam nową moc, trzeba by to zmienić w moim profilu : ]>

Aria do Matthewa


-nie do końca -odpowiedziałam niepewnie
-coś cię trapi? -przyjrzał mi się uważnie - niezbyt dobrze wyglądasz...
-jak? -spuściłam wzrok- nie rozumiem...
-no wiesz. -w jego oczach widziałam zakłopotanie- tak, niezbyt dobrze...
-aha.-popatrzyłam w dal Doliny- czuję się dobrze, a tak w ogóle to jeszcze raz dziękuję za ratunek.
-nie ma za co. -uśmiechnął się lekko- a z tobą, wszystko ok?
-nie... -westchnęłam cicho

<Matt?>

Matthew do Arii(2)


- Uważaj na siebie - powiedziałem i zniknąłem we mgle
Szedłem przed siebie patrząc w niebo, była już noc. Księżyc wyglądał zza chmur i "świecił" srebrnym blaskiem. Wdychałem zimne, wieczorne powietrze. Szedłem przed siebie i myślałem nad różnymi rzeczami. Zamyślony? Przez mgłę? Jakim cudem ja się tam nie zgubiłem?


Następnego dnia

Poszedłem z rana do Arii, bo i tak nie umiałem spać.
- Cześć - przywitałem się gdy ją zobaczyłem
- Cześć - odparła z uśmiechem
- Co już lepiej? - zapytałem

<Aria?>

****************************************************************************
To drugie


- Wiesz... - zacząłem się zastanawiać co powiedzieć, jeszcze nie mówiłem z nikim na ten temat i jakoś mi się nie śpieszyło by zacząć, ale no trudno. zawsze kiedyś musi być ten pierwszy raz.
- Trochę więcej niż koleżankę - powiedziałem wymijająco
Nie lubię takich sytuacji, nie jestem do nich przyzwyczajony i nie mam na takie chwile przygotowanej reakcji. Więc nie wiedziałem czego ona się spodziewa. Co chce usłyszeć. Ja sam za bardzo nie wiem co dokładnie do niej czuje. Więc co jej miałem powiedzieć? tak, ale nie jestem pewny? Nie wiem? Nie chce o tym gadać? Jakoś mi to nie pasowało do tej sytuacji. Ona czekała na dokładną odpowiedź, a nie owijanie w bawełnę. Westchnąłem.
- No, więcej niż koleżankę, trochę dużo więcej - dąłem mniej więcej dokładną odpowiedź i czekałem na jej reakcje.


< Aria, olśnienie miałam  i załatwiłam 2 za jednym razem>

Kimba do Chanel

Czułem wielką radość. Zdobyłem kogoś więcej niż tylko przyjaciółkę. Chanel chyba dostrzegła w moich oczach to szczęście bo sama tez się uśmiechnęła.
- Chcesz się jeszcze gdzieś wybrać? - spytałem
- Tak puki jeszcze nie jest ciemno.
- Wejdź mi na grzbiet.
Lwica wykonała moją prośbę. Po chwili już lecieliśmy w powietrzu.
- Gdzie ty mnie zabierasz? - spytała.
- Nad Wodospad Miłości. Podobno tam jest pięknie przed zachodem słońca. - uśmiechnąłem się.
Wreszcie dolecieliśmy na miejsce. Rzeczywiście było teraz urzekające.W powietrzu czuło się miłość. Chwile biłem sie z myślami. "Zapytać ją czy nie." ciągle siedziało mi w głowie. Jednak czar tego miejsca szybko pomógł mi wybrać.
- Chanel, wiele dla mnie znaczysz. Zostaniesz moją partnerką? - spytałem patrząc jej w oczy.

<Chanel?>

Dobrze się czyta słuchając: "Miłość rośnie wokół nas." nr.34 na Playliście.

piątek, 26 kwietnia 2013

Aria do Matta


Postanowiłam przemyśleć te wszystkie miłe chwile z Mattem i zaczełam błąkać się po safarii.W końcu trafiłam na rozległe pustkowie dułgo rozmyślałam o Mattcie  i o tym co według mnie nas łączy i doszłam do wniosku że powiem Mattowi co czuje więc poszłam go szukać pomyślałam że pewnie poluje na energie
-cześc Matt-krzyknełam z daleka
-siemka Aria-przywitał się lew
-co cię sprowadza w moje skromne progi-zapytał łągodnie

-chciałam pogadać z tobą na temat na który jeszcze nigdy nie gadaliśmy
-a więc zamieniam się w słuch
-no...... bo.............. -jąkałam sie
-odkąd się poznaliśmy bardzo cię polubiłam i nie wiem czy ty też mnie lubisz jako koleżanke czy jako.......-urwałam wątek i spojrzałam się na oszałomionego Matta
-no ja...-długo jąkał się ale w końcu powiedział

<Matt?>

Aria do Elsy i Kleopatry


-Poczekajmy chwile na Else umówiłam się z nią na spacer i polowanie może chcesz dołączyć ?-zapytałam
-jasne-odparła lwica
Nagle zza krzaków wyłoniła się Elsa
-hej Aria - krzyknęła
-Hej to jest Kleopatra poznajcie się -przedstawiłam lwice
-hej jestem Elsa
-spędzimy ten dzień w trójke i lepiej się poznamy dziewczyny-zaproponowałam
-ok-odparły chórem


<co powiedziecie? ^^>

Aria do Matta


-dzieki za bandaż -powiedziałam
-nie ma za co - uśmiechnął się lew
-to już pójdę do domu i położę się bo co innego mam do roboty -roześmiałam się
-ok..może wpadnę jutro sprawdzić jak się czujesz a jeśli ci nie przejdzie to pójdziemy z tym do Alfy
-dobra mam nadzieje ze to będzie wystarczający opatrunek
-ale dzięki za zainteresowanie pójdę już...-mówiąc to zaczełam kuśtykać w strone domu
-Aria zaczekaj chwile -usłyszałam krzyk za sobą
kiedy się odwróciłam tuż za mną stał Matt

<Matt masz coś do powiedzenia? >

czwartek, 25 kwietnia 2013

Chanel do Kimby

Na początku zamurowało mnie,a potem mój pyszczek zaczął płonać...od rumieńcy.
-Ja nie wiem co powiedzieć...
Stwierdziwszy,że nie mam nic do stracenia podeszłam do Kimby i pocałowałam go!
Długo i...namiętnie.
Po chwili odkleiłam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
Zobaczyłam w nich zaskoczenie i jednocześnie...

<co jeszcze obaczyłam^^?>

Kimba do Chanel

- No pewnie, że ci wybacze - powiedziałem uśmiechając się.
Lwica również uśmiechnęła się.
- Ale wiesz nie ma sensu, żebyś była zazdrosna, bo chyba się zakochałem. - rzekłem.
- W kim? - lwica nagle posmutniała.
Podszedłem i szepnąłem jej do ucha:
- W tobie.
Liznąłem ją w pyszczek.

<Chanel?>

środa, 24 kwietnia 2013

Shira do Jack'a


- Więc może być zebra , gazela i bawół.
- A jak podane? - dopytywał się Jack.
- Mięso w kształcie kostek podane na liściach. - powiedziałam wyciągając pazury.
- Zaczekaj chwilkę. - powiedział i odleciał.
Po jakimś czasie wrócił z zebrą , gazelą i bawołem.
Spróbowaliśmy po każdym rodzaju mięsa i stwierdziłam , że takie menu całkowicie nam wystarczy.
- Tylko będzie trzeba złowić 7 sztuk z każdego rodzaju. - jęknął Jack.
- Coś się wymyśli. - pocieszyłam go , czochrając jego grzywę.

Chanel do Kimby

Żeby przełamać tę niezręczną ciszę powiedziałam:
-Wiesz...Ja nie chciałam się wcale tak zachować...-powiedziałam wlepiając wzrok w pierwszy lepszy kamień.-i przynaję że byłam TROCHĘ zazdrosna.-po tych słowak spojrzałm Kimbie w oczy.-Uniosłam się za bardzo,wybaczysz mi?-zapytałam robiąć coś na kształt pół uśmiechu.
Lew wpatrywał się we mnie przez jakiś czas,po czym odpowiedział:

<Kimba?>

Kimba do Chanel

- Nie chciałem cię urazić... - powiedziałem.
- Ale jednak to zrobiłeś. - Chanel nadal była poirytowana.
- Więc chciałbym cię znowu przeprosić, bo jesteś jeną z niewielu lwic jakie poznałem od czasu gdy mnie wygnano.
Po chwili przed moimi łapami wyrosła piękna herbaciana róża :
http://tapety.joe.pl/tapeta/ziemia/kwiaty/pak-herbacianej-rozy.jpg
- Jest dla ciebie. - rzekłem zrywając kwiat i podając lwicy.
- Dziękuje - odparła.
Chanel przyglądała sie róży. Ja odwróciłem się i ze spuszczonym łbem zacząłem kierować się w strone domu. "Przez te lata z dala od jakichkolwiek stad nie spotykałem wielu lwic, a teraz gdy spotkałem naprawdę miła i ładną... Nie, nie ładną tylko piękną." poprawiłem sie w myślach. Kiedy ją lepiej poznałem zobaczyłem jak naprawdę jest piękna. Tak zatopiony w myślach nie zwracałem uwagi na otoczenie.

<Chanel?>

wtorek, 23 kwietnia 2013

Bardzo Ważne!

Opowiadania i formularze proszę wysyłać do gracza  Spyro+Cynder czyli naszej Alfy Chanel
Opowiadania również można wysyłać do Bety Drake'a- kiaraa68

Ten stan rzeczy jest do odwołania gdyż ja - Sonja ( Uncharted3)- będę na wyjeździe w czasie majówki i nie będę dostępna.

                                                                                                                   Sonja

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Jack do Shiry


Rano gdy wstałem postanowiłem pójść do Shiry.
-Witaj skarbie. - powitałem lwice.
- Hey. - powiedziała zsuwając się z kamienia.
- Co cię do mnie sprowadza?
- Mieliśmy ustalić nasz ślub. - powiedziałem z uśmiechem.
- A no tak , wyleciało mi to z głowy. Nie gniewaj się. - powiedziała skruszona.
- Więc najpierw dekoracja sali. - zacząłem.
- Myślałam o bukietach przy skałach i aby drzewa przystroić kwiecistymi lianami. - wtrąciła.
- W sumie , może być. - odparłem.
- No dobrze jeszcze stroje. Ale pamiętaj strój tylko dla ciebie. - powiedziałem.
- Więc może lilia. Nie potrzeba robić wielkiego zamieszania. - powiedziała z uśmiechem.
- Zostało nam jeszcze Menu.

<Shiro?>

Chanel do Kimby

-JA?!Zazdrosna?To chyba jakiś żart!!!-prychnełam z pogardą w kierunku lwa.
-A mi się wydaje,że jednak...-ciągnął z wielkim uśmiechem na pyszczku.
-To ci się żle wydajne.-przerwałam.
Zirytowana wstałam i pobiegłam w kierunku mojego domu.
Jednak Kimba dogonił mnie po jakimś kilometrze.
-Zaczekaj!!!-zawołał.
-Co znowu?-warknełam na niego zatrzymując się.


Matthew do Arii



Kiwnąłem głową potakująco i szybko przyniosłem. Potem obserwowałem w milczeniu jak bandażuje ranę. Nie znam się zbytnio na medycynie więc nie miałem jak jej pomóc? Zbytnio i tak nie wiedziałem co robić jak ją ukąsił, to było coś w stylu instynktu. Dużo myśli latało mi w tej chwili po głowie...


< Aria, sorry przed 22:00 nie mam weny XDDD>

Kleopatra do Arii


Dzisiaj z rana poszłam do Arii. Nie znałam doskonale tej lwicy i chciałam się z nią zapoznać.
- Hej Aria! - zawołałam z daleka. Lwica odwróciła się.
- Hej! - odpowiedziała. Stanęłam.
- Może pójdziemy gdzieś? - zapytałam. Lwica skinęła.
- Gdzie chcesz pójść?
<<Co powiedziałaś?>>

Carletta do kogoś



Stałam pośrodku pustyni. Nie wiadomo czemu czułam, że coś się dzieje. Coś działo się w świecie roślin. Nagle zemdlałam, widziałam jak płoną rośliny. Coś się stało bardzo poważnego. Bałam się. Nagle obudziłam się, byłam po środku wodopoju i widziałam jak płoną rośliny. Nagle znowu zemdlałam. Obudziłam się, nie wiedziałam gdzie byłam.
<<Co było dalej?>>

Kimba do Chanel

- Jest moją przyjaciółką. A co? - spytałem.
- Bo wydawało mi sie, że jej się podobasz i... - spuściła łeb.
- Nie, nie jesteśmy parą. -odparłem zdziwiony.- Prawda ona jest bardzo miła. - dodałem.
Lwica podniosła łeb. Uśmiechnąłem się i usiadłem.
- Albo mi się wydaje albo jesteś zazdrosna o mnie.

<Chanel? To jak jest :p>

niedziela, 21 kwietnia 2013

Elsa do Arii i kogoś

Poszłam do domu robiło się późno,nie mogłam zasnąć myślałam o tym jednorożcu. Weście zasnęłam śniło mi się ,że jakieś dziwne stworzenia zakatowały stado wyglądały jak... tego nie da się opisać.Obudziłam się zobaczyłam cień...straszny cień.Nagle zniknął ale najgorsze stało się potem...

<kto odpisze?>

Aria do Matta

-dzięki-powiedziałam próbując się podnieść
-jeszcze musisz chwile poleżeć żeby wszystko było dobrze-wtrącił szybko lew.
-A tak w ogóle to co tu robisz ?-zapytał zaciekawiony
-rozmyślam o wielu rzeczach i kręnce się bez większego celu
Kiedy to powiedziałam poczułam władze w nogach i zaczełam delikatnie podnosić się na cztery łapy ale po paru krokach zauważyłam że mocno utykam na lewą łapę
-masz jakieś bandaże przy sobie -zapytałam nie tracąc humoru

<Matt?>

Aria do Elsy


kiedyś jeszcze przed przyjściem do stada spotkałam jednorożca na swojej drodze już prawie go upolowałam, lecz on były inny niż wszystkie powiedział żeby go zostawiła i aż odskoczyłam powiedział że ten lew który zabije jednorożca straci wszystkie zęby i pazury a wiemy jak długo wyrasta jeden kieł u lwa a ja byłam tak przestraszona że zdążyłam go tylko przeprosić i uciec do domu
-och dziękuje że mnie ostrzegłaś to byłoby straszne -powiedziałam uśmiechając się do lwicy
-może chodźmy stąd gdzieś indziej na przykład nad wodopój ?-zapytałam
-fakt to dobry pomysł lepiej trzymać się od jednorożców z daleka-powiedziała ze strachem w oczach lwica
-i ostrzec pozostałych-dodałam

<Elsa?>

sobota, 20 kwietnia 2013

nowe rzeczy

Tak jak uprzedzałam doszło kilka nowych rzeczy:-)
1.Za mieszkania trzeba płacić,niewiele bo tylko 300d. miesięcznie.
2.Jeżeli komuś by zabrakło $$$ może porzyczyć z banku. Nie ma odsetek,więc trzeba oddać tylko to co się porzyczyło:-)

NOWA BETA

Witamy nową Bete!
Drake awansował na pozycję Bety.
Możecie teraz wysyłać do niego opowiadania.
Jego login to: kiaraa68
Chanel

Chanel do Kimby

Uśmiechnełam się do towarzysza.
Cieszyłam się,że zapanowała między nami zgoda.
W pewnym momencie(sama nie wiem czemu) zapytałam:
-Jak ci się układa ze Snow...?-mówiąc to odwróciłam wzrok i zaczęłam się wpatrywać gdzieś w przestrzeń.
Samiec na początku uważnie mi się przyjrzał,a po chwili odp:

<Kimba???Zarzz zrobie ciem Betą>

Kimba do Chanel


-No więc... patrz - powiedziałem i stworzyłem z cienkiej warstwy wody bańkę wokół nas.
Promienie słoneczne załamywały się i tworzyły różne tęczowe wzory.
- Łał. Jakie to piękne. -westchnęła moja towarzyszka.
- Ciesze się że ci się podoba. - uśmiechnąłem się. - I chciałbym cię przeprosić, że wcześniej byłem taki niemiły, ale mam małe zaufanie do nieznanych mi lwów. - mówiąc to sprawiłem że z ziemi wyrosła biała lilia.
Zerwałem ją i wsadziłem Chanel za ucho.
- Pięknie wyglądasz. I czy przyjmiesz przeprosiny?
- No jasne.

<Chanel? Cio teraz bd ? ^^>

Sasha zmienia imie na Chanel!

Informuję,że Sasha zmienia imię na Chanel.
Proszę,żebyście starali się nie mylić w opowiadanich,choć wiem,że na początku będzie to trudne i nawet ja pewnie będę miała z tym kłopot.
Sasha
Chanel

Opowiadanko od Souri


Dzisiaj postanowiłam wybrać się na Pasiastą Sawannę sama, ponieważ trochę urosłam i znałam już tę okolicę.
Przyszłam popatrzeć na zebry, chciałam znać ich wszystkie zachowania oraz szybko rozpoznawać chore, słabe i stare od zdrowych i młodych.
Zamierzam się uczyć polowania w młodszym wieku niż powinno, ponieważ mnie to interesuje – nie obchodzi mnie opinia innych : )
Zaczęłam obserwować pewną zebrę, zachowywała się dość dziwnie. Chyba mnie zauważyła stąd jej zachowanie. Zaczęła niespokojnie oddychać i się kręcić, po pewnym czasie weszła w krzaki i wyszła, chodziła tu i tam. Chyba coś chciała przede mną ukryć. Zaczęłam powoli iść w stronę roślin. Zebra szybko skoczyła pierwsza, kiedy już byłam w krzakach zastałam tam dwie młode zebry, które uczyły się stanąć na nogi. Pewnie z tego powodu była taka niespokojna. Odeszłam od tego miejsca – nie chciałam dłużej denerwować pasiastej mamy.
Tego dnia wróciłam do domu z satysfakcją, że nauczyłam się zupełnie nowego zachowania tych pięknych zwierząt.

Sasha do Kimby

Uśmiechnełam się do samca.
-Chyba zapomniałeś,że jako Alfa umiem czytać wszystkim lwąm z naszego stada w myślach. Tak naprawdę to wiem o tobie wszystko co chciałbym wiedzieć.-powiedziałam,a po chwili dodałam-Ale jeżeli jest coś co myślisz,że mnie zadziwi to próbuj.-zachęciłam.
Kimba myślał intensywnie,aż w końcu po kilku dłuuuuuugich minutach odpowiedział:
-No więc....

<Sorki,że króciak na maxa>

Elsa do Arii


Aria udusiła aligatory spiralami wodnymi.I choć każdy kto mnie dobrze zna wie że nie często zabijam rzuciłam na jednego gada głaz na drugiego drzewo (swoją mocą)
I po sprawie wi....-nie dokończyła zdania Aria bo przed nią stał jednorożec.
Zaczęła się skradać i już miała skoczyć lecz zagrodziłam jej drogę łapą.
Przestań sama i tak nie dasz rady go upolować-szepnęłam.
Zaczęłam szeptać jednorożec mnie przed czymś ostrzegał...

<Aria przed czym mnie ostrzegał ?>

piątek, 19 kwietnia 2013

Kimba do Sashy


- Co powiesz na Dolinę Jednego Drzewa? -spytałem.
- Może być.
Ruszyliśmy w jej kierunku. Po drodze zaczęliśmy rozmawiać.
- Opowiesz mi coś o sobie?
- Co tu dużo mówić. Zawsze mieszkałam na tych terenach. Pewnego dnia spotkałam Sonje i założyłyśmy to stado. A co do charakteru to myśle że jestem sprytna, miła, mądra, ale jak trzeba to potrafię być waleczna. - skończyła opowiadać.
"Świetna jest i w dodatku taka miła." przeszło mi przez głowę. Wreszcie dotarliśmy na miejsce.
- A ty czego chcesz sie dowiedzieć o mnie? spytałem.

UWAGA!

Z powodu ciągle zmniejszającej się ilości lwich obrazków można od teraz wybrać także zdjęcie tygrysa.
Można to robić tylko w ostateczności(lwy które nie są wymienione poniżej,nie mogą już zmienić swojego wyglądu na tygrysa,chyba,że kupicie eliksir zmiany,czy coś tego rodzaju)

Lwy które muszą zmienić obrazek(takie lwy już istnieją,a my tego nie zauważyłyśmy,za co przepraszamy):
Elsa
Souri

Spodziewajcie się też różnych nowości.
Sasha

Snow do Aresa i Shiry


- Hmm.. Nie nic, tylko trochę boli. - westchnęłam - dzięki za pomoc.
- Nie ma sprawy, trzymaj się! - powiedział i odleciał.
Łapa faktycznie mnie bolała. Postanowiłam udać się do Shiry, może mi pomoże.
- Hej Shira.
- Siemka Snow, co tam?
- Głaz przytrzasnął moją łapę, na szczęście Ares mi pomógł. Teraz strasznie mnie boli. Pomożesz?

<Shira?>

czwartek, 18 kwietnia 2013

Ares do Snow

Pewnego dnia na polowaniu usłysałem dziwny dźwięk.
Postanowiłem dokładniej zbadać co to jest.
Poszedłem w kierunku z którego wydobywał się odgłos.
Okazało się,że była to jakaś lwica,po głebszych oględzinach doszedłem do wniosku,że to Snow.
Duża kotka miała przytrzaśniętą prawą łapę wielkim kamieniem.
Szybko podbiegłem do niej usunąć głaz.
Po oswobodzeniu Snow weschneła z rozkoszy i zaczęłam lizać zranioną łapkę.
-Nic ci się nie stało?-zapytałem troskliwie.

Shira do Młodej Pary i reszty


Ślub i wesele były wspaniałe.
- A teraz punkt kulminacyjny dla wszystkich lwic! - powiedziała Sonjia odwracając się.
Wszystkie dziewczyny stanęły w grupie 6m od Panny Młodej.
Tylko ja stanęłam z boku zakładając się z Jack'em o to , która lwica złapie bukiet.
Twierdziłam , że Snow Rose , a Jack , że ja.
- Nie ma mowy patrz jak stanęły , nie mam szans. - roześmiałam się.
-Zobaczymy. - powiedział Jack.
Sonjia rzuciła bukiet do góry.
Od razu rzuciły się po niego Noonie i Snow.
Nie spodziewanie bukiet podfrunął jeszcze wyżej i padł do moich łap.
Zdezorientowane lwice uderzyły się głowami i spadły jedna na drugą.
Reszta uśmiechnęła się.
Spojrzałam na Jack'a , ten tylko szepną:
- Jesteś mi winna całus.
Uśmiechnęłam się , po czym wstałam i lekko pocałowałam ukochanego.

<Jack?>

Matthew do Arii


Leżałem na drzewie rozglądając się sennym wzrokiem kiedy ujrzałem Arie w oddali. Zeskoczyłem z drzewa i zobaczyłem że osuwa się na ziemię. Szybko podbiegłem do niej. Zobaczyłem węża.
- Heh, mogło być gorzej - powiedziałem do siebie ale niezbyt powieszony tym faktem.
Z łatwością przydeptałem wężowi ogon wysysając z niego energie do końca, że padł nieżywy. Położyłem łapę na ugryzieniu i udało mi się "wyplenić" całą truciznę. Aria powoli odzyskiwała przytomność.
- Jak ty to zrobiłeś? - zapytałem lekko otwierając oczy
- Heh, wyssałem energie z węża i przekazałem tobie na co twój organizm wytworzył antytoksynę. - wyjaśniłem nieco naukowym sposobem.


<Aria?>

Carletta do Snow i Sonji


- Nikt. - powiedziałam i pobiegłam za Snow. Sonja pobiegła za nami.
- Co się dzieje? - zapytała Sonja.
- Nic takiego, powiemy ci później. - powiedziała Snow.
- Lepiej pójdźmy na polowanie, jestem głodna. - powiedziałam. Przeszłyśmy się do wodopoju. Tam były zebry, jak je je uwielbiam! Najpierw same się napiłyśmy i zaczęłyśmy się skradać.

środa, 17 kwietnia 2013

Drake do Sonji


Obudziłem się rano. Wtulona we mnie spała Sonja. Chciałem wstać tak żeby jej nie obudzić, bo tak słodko wyglądała. Pomału odsunąłem się. Na szczęście udało mi sie jej nie obudzić. Pobiegłem do Laguny Trzech Gór i upolowałem dużego bawoła. Wziąłem go na grzbiet i zaniosłem do domu. Gdy dotarłem na miejsce Sonja już nie spała.
- Witaj moja śliczna. - powiedziałem całując ją.
- Hej - powiedziała przeciągając się.
- Prosze oto śniadanie. - uśmiechnąłem się kładąc bawoła na ziemi.
Zaczęliśmy jeść.

<Sonju?>

Sasha do Kimby

Zawachałam się.
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
Jednak po paru sekundach doszłam do wniosku,że nie mam nic do stracenia,a to nie musi być randka tylko przyjacielskie spokanie.
Tak,przyjacielskie spotkanie.
-Tak,chyba możemy iść na spacer.-powiedziałam jekko drżącym głosem.
Pomału ruszylismy przed siebie.
Zeby przełamać tę niezręczną cisze zapytałam:
-Gdzie idziemy?

Snow do Kimby


Wyjrzałam zza kamienia. Zobaczyłam jak Kimba walczy z potężną mantykorą. Bardzo się bałam. Nie mogłam już patrzeć jak samiec się męczy. Wyszłam z ukrycia i zaczęłam celować w stwora wodnymi pociskami. Po chwili Kimba zrobił to samo. Niestety nic to nie dało.
Mantykora dalej była od nas silniejsza. Wzięłam lwa na chwilę za skałę.
- Posłuchaj mam plan - powiedziałam pośpiesznie.
- Jaki?
- Spróbuję ją podtopić, a ty w tym czasie potniesz jej skórę.
- Możemy spróbować.
Z rykiem pobiegliśmy na bestię. Wszystko poszło po naszej myśli, udało nam się zabić potwora.
Po walce byliśmy już zmęczeni i głodni, więc zadecydowaliśmy spróbować mięsa. Było na prawdę przepyszne.
Po sytym posiłku poszliśmy zwiedzić teren.
Miejsce zdawało się idealne do popołudniowej drzemki, zabaw w wodzie i polowania.
- Kto ostatni w wodzie ten padlina! - krzyknęłam ze śmiechem i pobiegłam w stronę wodopoju.
Samczyk pobiegł za mną.
Tego dnia bawiliśmy się naprawdę dobrze, ale nastał czas na powrót, aby podzielić się nowinami z resztą stada.
- Kimba?
- Tak?
- Naprawdę się dzisiaj z tobą dobrze bawiłam. - powiedziałam
- Ja też się świetnie bawiłem, może powtórzymy kiedyś to wyjście? Tylko we dwoje... Jeśli chcesz oczywiście.
- No pewnie, już nie mogę się doczekać - odpowiedziałam bez zastanowienia.

wtorek, 16 kwietnia 2013

Aria do Matta

Jak tylko wstałam myślałam długo o chłodnej rozmowie z Mattem
za bardzo się na rzucam to głupie a może powinnam przestać być taka nadmiernie miła -biłam się z myślami
Na końcu stwierdziłam że wina zawsze leży po 2 stronach aby już o tym nie myśleć i odtrwać sie na chwile poszłam do wodopoju żeby pogadać z lwicami ale mimo wielu zabaw i rozrywek rozmów i wygłupów nadal myślałam tylko o tym co sie stało zeszłego wieczoru.
postanowiłam pójdź do niego i spytać poprostu czy się zbyt nie narzucam szłam zamyślona polną drogą podziwiają widoki dookoła kiedy zobaczyłam Matta siedzącego na drzewie już miałam do niego podejśc ale nagle poczułam że coś ukuło mnie w stope i powoli tracąc przytomność padam na ziemie...

<natchneło mnie troszke Matt??>

Aria do Elsy

-łapa nie wygląda najlepiej-powiedziałam
-auu- jeczała Elsa
-musze ją dobrze opatrzyć - pouczyłam lwice
- no dobrze ale nie tak boleśnie -skrzywiła się Elsa
Po 5 minutach wszystko było w pożądku poplotkowałyśmy jeszcze troche a potem odprowadziłam Else do domu jednak w połowie drogi zaatakowały nas 4 dzikie aligatory
-o nie tylko tego brakowało ! możesz walczyć? -krzyknełam do Elsy
-na całe szczęście tak -odkrzykneła
- no to po dwa na łeb -uśmiechnełam się
-zgadza się
-najpierw aligatory próbowały nas otoczyć co skończyło się fatalnie dla nich oczywiście .

<Elsa co było potem? >


Matt do Arii


Było mi trochę głupio, nie musiałem się tak do niej odnosić. Mogłem trochę po głodować bo po tym i tak straciłem apetyt i to doszczętnie. Nie wiedziałem zbytnio co robić. Westchnąłem i w złym humorze dalej leżałem na gałęzi tym razem już nie polując ale po prostu myśląc. Gapiłem się w przestrzeń przede mną. Lekko podrygiwałem ogonem, nie byłem zbyt zadowolony. Dalej myślałem o tym samym i tym samym. Już powoli mi się do z przykrzyło.



< Aira? Mam to samo. Do tego za dużo pracy :c>

Elsa do Arii


Ani się obejżałam a byłyśmy jóż na miejstu.Zaczełyśmy się bawić ,bawiłam się świetnie!Potem poszłyśmy na wodopój,wymieniłam z Arią spojżenia.
1...2...3!-krzyknełam i skoczyłyśmy w deszcz flamingów.
Jeden z ptaków przestraszył się nie na żarty,zaczoł dziobać wszystko wokoło (głuwnie mnie)
Au-stęczałam-chyba zwichnełam łapę
Nie przesadzaj-powiedziała Aria-zaraz zobaczę co jest z łapą
Moja łapa była w krfi przez kilka flamingów

<Aria>

Kimba do Sashy


- Zgoda.
Zaczęliśmy tańczyć. Po chwili sie odezwałem:
- Wiesz jesteś bardzo miłą lwicą tylko, że prawie wogóle cię nie znam.
- Może masz racje, najpierw lepiej się poznamy...
Od tamtej pory unikała troche mojego wzroku. Po skończonym tańcu Sasha zniknęła gdzieś między innymi lwami. Ja poszedłem złożyć gratulacje Sonji i Drake'owi. Pięknie razem wyglądali. Po skończonej zabawie udało mi sie dostrzec wreszcie Sashę. Ona chyba też mnie zauważyła bo zaczęła szybciej iść.
- Poczekaj! - krzyknąłem za nią.
Zatrzymała się.
- Więc czy chciałabyś iść teraz na spacer ze mną? - spytałem.

<Sasho? To jak będzie? ^^>

Piękna hostoria

KLIK!
Na prawdę piękna historia! Obejrzyjcie, nie pożałujecie...

Kimba do Snow


Po chwili przed nami ukazał się piękny widok. Wodospad był ogromny:
-Nigdy ie widziałam czegoś tak pięknego - powiedziała zachwycona Snow.
- Ja też.
Niestety nasza radość ze znalezienia nowego miejsca nie trwała długo bo w oddali zobaczyłem coś poruszającego się powoli w naszą stronę.
- Schowaj się za ta skałą. - powiedziałem po cichu do lwicy.
Ja sam wszedłem między trawy, tak że nie było mnie widać. Po chwili w miejscu gdzie przed chwilą stałem ze Snow pojawiła się potężna mantykora. Moja towarzyszka wyglądała na przestraszoną.

<Snow?>

Snow do Carletty


- Nic takiego… odpowiedziałam.
- Oj tam, gadaj! - nalegała lwica
- Wczoraj kiedy wracałam ze spaceru zauważyłam jak Sasha całowała sie z Kimbą.
- No i?
- No i to, że jestem zazdrosna! - wykrzyknęłam.
Najwyraźniej usłyszała to Shira, gdyż od razu tutaj przybiegła.
- Hmmm… zazdrosna? O co? - zapytała zaciekawionym głosem.
- O Kimbę!
Dziewczyny położyły się obok mnie.
- Ktoś tu się zakochał… - powiedziały koleżanki.
Usłyszała to Sonja.
- Kto się zakochał?!
Tego juz nie wytrzymałam. Wstałam i pobiegłan przed siebie.

Aria do Elsy


-och to musiało być straszne-powiedziałam poklepując lwice po barku
-A ty jakie miałaś dzieciństwo?-zapytała zaciekawiona lwica
-też nie najlepsze -odpowiedziałam z trudem
Kiedy się urodziłam matke zabil na moich oczach a ojcie wychowywał mnie do 3 roku życia potem został zabity przez kłusowników-westchnełam
-wychowywali mnie wszyscy znajomi taty a potem trafiłam tutaj-powiedziałam łamiącym głosem
-też nie lubie wspominać mojego dzieciństwa -dodałam po chwili

<Elsa co ty na to ?? >

Aria do Matta


-ok -odeszłam troche zrezygnowana.
-rozumiem też nie lubie jak mi sie przeszkadza w polowaniu to do zobaczenia jakoś przy okazji-powiedziałam odchodząc
-tak cześć-powiedział cicho skupiając sie na polowaniu
Poszłam w strone domu żeby sie pożądnie wyspać ...

<sorki ale nw co odpisać za bardzo>

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Sasha do Kimby

Lew dogonił mnie.
-Nic się nie stało.-uspokajał mnie.
Wziełam głeboki odech.
-Muszę pomóc Sonji w przygotowaniu wesela.-powiedziałam i biegiem udałam się do mojej przyjaciółki.

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

Na weselu wszyscy bawili się świetnie.Było mnustwo jedzenia i piękne dekoracje. W pewnym momencie zobaczyłam Kimbe.
Zastanawiałam się przez chwilę,aż w końcu doszłam do wniosku,że nie będzie lepszej okazji.
Podeszłam do Kimby i bez ogródek zapytałam go:
-Masz ochotę zatańczyć ze mną?
Samiec wydawał się zaskoczony przez jakiś czas,jednak po kilku sekundach pełnych niezręcznej ciszy osłyszałam jego głos odpowiadający:

<Co odpowiedziałeś?^^powiedz jak zbyt się nazucam)

Kimba do Sashy



Byłem lekko zdezorientowany. Odkąd zostałem wyrzucony ze stada, nie spotkałem wielu lwic. Tutaj było ich wiele i wszystkie były piękne, ale teraz nie za bardzo wiedziałem co zrobić. "Ona jest całkiem miła" przeleciało mi przez myśl.
- Nic sie nie stało. -powiedziałem po chwili milczenia.
Lwica nadal wyglądała na zmieszaną. Nagle wstała i zaczęła biec. Niewiele myśląc ruszyłem za nią.

<Sasho?>

Carletta do Snow


Gdy chodziłam po sawannach napotkałam Snom, która była czymś zmartwiona.
- Co się stało? - zapytałam.

Kleopatra do Sashy


Byłam znudzona. Nikogo nie znałam, mój partner nie żyje. Co robić? Nagle zobaczyłam z dala Sashę. Była wesoła, tak mi się wydawało.

Sonja i Drake- ślub

Rano wstałam z świetnym humorem.
O 9:00 byłam umówiona z Sashą, Noonie i Arią by przygotowały mnie do uroczystości.
Upolowałam coś szybko i umyłam się po czym usiadłam pod drzewem i czekałam aż przyjaciółki się pojawią.Z daleka usłyszałam radosne krzyki i śmiechy.
-Cześć dziewczyny!- powiedziałam.
-Hej!- odrzekły.- Gotowa na stylizację?-zapytała Sasha.
-Oczywiście.- odparłam z uśmiechem. Usiadłam i pozwoliłam by się mną zajęły.
Pazurami uczesały i ułożyły moje włosy w które wpięły piękny różowy kwiat. Pyłkiem z innego kwiatu posypały mi powieki dzięki czemu zaczęły się pięknie błyszczeć podkreślając kolor moich oczów.
Po jakimś czasie byłam już gotowa.
-Ślicznie wyglądasz.- powiedziała Noonie, a lwice pokiwały głowami na znak zgody.
-To ja już lecę.- powiedziała Sasha i mrugnęła do mnie.
Podniosłam brew, ale Aria tylko wzruszyła ramionami.
Ruszyłam w stronę wodospadu, gdzie miał odbyć się ślub.
Gdy tam dotarłyśmy zastałam piękną drogę usypaną z kwiatów a na końcu tej drogi kwiecisty ołtarz
Po obu stronach dróżki stały lwy.Sasha stała przed ołtarzem. Poprosiłam ją by to właśnie ona udzieliłam nam ślubu. Była moją najlepszą przyjaciółką i zależało mi na tym.
W końcu zobaczyłam Drake'a. Przed tym byłam trochę zestresowana, ale gdy go ujrzałam cały stres i wątpliwości zniknęły. Teraz liczył się tylko on, a cały świat jakby zniknął. Uśmiechnęłam się i ruszyłam dróżką do ołtarza. Za mną kroczyły Noonie i Aria jako druhny.
Uroczystość się zaczęła. Złożyliśmy obietnicę, a na koniec Sasha powiedziała do Drake'a.
-Możesz pocałować pannę młodą.- Drake zbliżył się do mnie i czule polizał. Wszyscy wywatowali i rzucali kwiaty przed nasze łapy. Uśmiechnęłam się i przytuliłam męża.
-Kocham cię- szepnęłam mu na ucho.
-Ja ciebie też- odparł.
Po tej uroczystości zeszliśmy ze szczytu wodospadu i u jego podnóży zaczęła się zabawa. Co jakiś czas ktoś podchodził składał gratulacje i dawał prezenty.
Wszyscy tańczyli, jedli, śmiali się. Było cudownie. Pocałowałam Drake'a i ruszyliśmy do skocznego tańca.

<Teraz może pisać kto co chce na temat imprezy, jak się bawiliście i tak dalej. Zapraszam do pisania! :) >

Sonja do Drake'a

-A ja się cieszę, że poznałam ciebie- powiedziałam i oparłam się o mojego partnera.
Po kilku minutach wstałam z ziemi i powiedziałam:
-Co myślisz by ślub zorganizować jutro?
Drake zamyślił się i odparł
-Myślę.... Że to dobry pomysł.
-To do zobaczenia jutro- powiedziałam i polizałam Drake'a w policzek, po czym pognałam do domu.


Drake do Sonji


- Co powiesz na polowanie? -spytałem.
- Dobry pomysł. odparła.
Ruszyliśmy na Pasiasta Sawannę. Gdy doszliśmy zaczailiśmy się na pokaźną zebre. Po chwili już nie żyła. Zaciągnęliśmy ją pod drzewo i zaczęliśmy jeść. Po posiłku powiedziałem:
- Ciesze się że znalazłem to stado i poznałem ciebie.
Uśmiechnęła się , a ja czule ja pocałowałem.

<Sonju?>

niedziela, 14 kwietnia 2013

Noonie do Matta

Pożegnałam lwa i wróciłam do siebie.
Myślałam o dzisiejszym dniu. Było mi jak w raju.
Leżałam na skale z uśmiechem. Wciąż byłam mokra.
Patrzyłam w gwiazdy i miałam nadzieję ,że Mattowi też było dobrze w moim towarzystwie. Miałam też drugą nadzieję,że jutro również się spotkamy.

<Matt dojdzie do naszego spotkania? Heh Ja tam zależy jak się chce. Teraz piszę krótko,ao od 2kwietnia nie mam neta bo przeprowadzka była i bd net do piątku chyba. :-/ >

Sasha do Kimby

Pewnego dnia nad Wodopojem spotkałam Kimbe.
-Cześć!-przywitałam się z samcem.
-Hej,masz ochotę na wspólne polowanie?-zapytał.
Na znak odpowiedzi pokiwałam łbem.
Ruszyliśmy w stronę Pasiastej Sawanny.
Gdy dopadliśmy już dwie spore sztuki zawlekliśmy je pod jedno z pobliskich drzew i zabraliśmy się do jedzenia posiłku.
-Ale dobre.-powiedział oblizując pyszczek Kimba.
-Zaczekaj,zostało ci tu jeszcze trochę krwi.-mówiąc to zlizałam kilka kropelek z jego mordki. Dwie sekundy później zorientowałam się,że posunełam się trochę(bardzo) za dalek.
-Hmmm...wybacz,nie chciałam żeby tak wyszło.-odezwałam się po chwili milczenia i odsunełam się.

<Kimba?>

Matthew do Noonie


To była świetna zabawa. No cóż, a niby czego innego się spodziewać? Ja zawsze się świetnie bawię i zachęcam do tego innych. Trochę pogoniliśmy za ptakami. Było nie powiem dość przyjemnie. Dobra zabawa. Gdy skończyliśmy położyłem się nieco zmęczony w wysokiej trawie.

< Noonie, no co ty nie powierz. ja nie wyrabiam i chadzam spać po 24:00 >

Noonie do Matta


Uśmiechnęłam się mało widocznie.
Ruszyliśmy w stronę Wodopoju.
- Polujesz? - Zapytałam.
- Ymm.. Nie. Wysysam energię. - Odparł wbijając wzrok w ziemię.
- Mhm. - Mruknęłam.
Wzajemnie próbowaliśmy podtrzymywać rozmowę.
Kiedy byliśmy niedalego Wodopoju oboje dostrzegliśmy zarysy ptaków.
-Flamingi ! - Prychnęłam.
Matthew spojrzał na mnie potem na ptaki.
- Zabawimy się ? - Zapytałam.
- No.. Okej. - Odparł lew.
Powoli skradaliśmy się do różowych.
- Nie wiem co jest ze mną,że jestem tu i teraz z tobą ale mi się to podoba. - Szeptem dodałam..
Lew się uśmiechnął.
W mig wystartowaliśmy na flamingi. Ptaki grupami odlatywały. Woda chlapała na wszystkie możliwe strony.

< Sorrka ale zero weny co ty na to ? ;-) >



Jack do Shiry


Biegłem i biegłem , po jakimś czasie zacząłem się męczyć i przystałem , aby złapać oddech.
- Mam cię! - usłyszałem ryk Shiry.
Lwica rzuciła się na mnie , po czym stoczyliśmy się z pagórka.
Wypuściłem moją laskę , która wpadła do wody.
- O nie! Nie , nie , nie! - krzyknąłem przewracając z siebie Shire , po czym rzuciłem się za nią.
- Tobie chyba już kompletnie odbiło! - powiedziała ironicznie lwica , wyciągając mnie z wody razem z moim kijem.
- Mam parę uwag:
1. Co ci strzeliło do łba aby zamrażać wodę gdy ktoś ją piję!
2. Czemu uciekałeś gdy cię wołałam?
3. Po co ci ten kij? - spytała się trzymając go ogonem.
- No dobra odpowiem ci tylko mi go oddaj. - powiedziałem wstając.
Ponieważ zapadł mrok postanowiłem odpowiedzieć na pytania podczas odprowadzenia Shiry do domu.
- No dobra:
1. i 2. Nudziło mi się.
3. Gdy wyłoniłem się z pod lodu on już tam leżał.
To symbol tamtej nocy.
- Rozumiem , ale czemu go nigdy nie widziałam?
- Bo zawsze go chowałem. Jest dla mnie zbyt cenny.
Gdy dotarliśmy do jej domu przeprosiła mnie.
Odchodząc odwróciłem się , ujrzałem Shire patrzącą w księżyc i mruczącą pod nos:
- Dobrze wiedziałeś co robisz.

Elsa do Arii


No dobra powiem Ci,gdy się urodziłam był pożar ,znalazłam jakieś inne stado więc do niego dołączyłam,gdy miałam tydzień stado wytępili kłusownicy,mnie wzięli do niewoli ale byłam tak chuda że przecisnęłam się przez kraty dzielące mnie od wolności,odwieziono mnie na sawannę-odpowiedziałam Arii

<Aria co ty na to>

Matthew do Noonie


- Skoro jestem aż tak wyjątkowy że proponujesz to oczywiście że tak - odpowiedziałem


< Noonie?>

Noonie do Sonji, Drake'a i kogoś

Po poprzednim spotkaniu było mi lepiej. Zwyciężyłam ze strachem,zaznałam przyjaźni. Jednak wciąż jestem taka oschła. Wyśmiewam każdego. Staram się. Nawet na treningach przed wojną dałam wskazówki Shirze! Ale potem ją wyśmiałam. Czemu jestem taka okropna ?! Łzy przesłaniały moje oczy. Zaczęłam biec. Łzy kapały na ziemię. ''Potwór,tchórz,arogantka''
tylko te słowa krążyły w mojej głowie. Przyspieszyłam. Z daleka ujrzałam postać Sonji i Drake'a. Obojętnie biegłam dalej zatrzymując łzy.
- Noonie ! - Krzyknęła za mną lwica. Kątem oka widziałam ,że ruszyli za mną.
- Won ! Jestem potworem ranię każdego ! Won - darłam się.
- Nie kłamiesz ! - Rzucił Drake.
Zrobiłam gwałtowny zakręt . Stanęłam,kilka łez spadło. Uderzyłam łapą w ziemię, a wtedy mnie i przyjaciół oddzieliło pęknięcie ziemi.
Co to dla Drake'a wziął Sonję na grzbiet i przefrunęli. Biegłam dalej. Wysysałam z roślin wodę i rzucałam w nich. Co to da.. Ogień ? Ich zwinność. Ja rzucałam na oślep.
- Dość! - Ryknęłam a ziemia się zatrzęsła. Lwy się zahybotały.
Zamknęłam oczy. 'władam żywiołami. Lód,ogień,powietrze,woda,ziemia ,krew . Nie chcę im nic zrobić' powtarzałam. Jednak .. Coś w środku mówiło 'trujący deszcz'. Pazury wbiłam w ziemię. Oczy zamknęłam . Uniosłam łeb w gorę. Oni wiedzieli co zrobię i że zabije to każdego !
- Noonie nie ! - Krzyknął ktoś inny. Nie Drake i nieSonja.

< wena na fonie :O Ty ktosiu coś krzynknął lub Sonja ,Drake . To kto? ;3 i'am brutal xd>

Shira do Jacka Frosta


Dziś rano było dosyć ponuro.
Nie miałam ochoty ani na spacer, ani na polowanie , jednak chciałam przezwyciężyć nudę.
Więc poszłam nad wodopój , tam zastałam Jack'a.
Najwyraźniej też mu się nudziło i czekał na jakąś drakę bo bawił się kijem z okrągłym zakończeniem.
- Cześć Jack. - przywitałam się po czym zaczęłam pić.
Lew natychmiast się ożywił i zanurzył kij w wodzie.
Wodopój zamarzł a w raz z nim ... mój język!!!
W jego oczach ujrzałam złośliwe iskry , po czym śmiejąc się nawiał.
- Frost! Wracaj! - krzyczałam zanim.
Nie spodziewanie usłyszałam głos Noonie:
- Cześć Shira czemu krzy ... Ha ha!
Dałam ruch głową aby rozpuściła wodę , ale ona tylko się śmiała.
W końcu nie wytrzymałam i ją porządnie kopnęłam.
Lwica upadła i śmiejąc się rozpuściła wodę ratując mój język.
- Dzięki. - powiedziałam po czym ruszyłam za Jack'em.
- Jeśli to Jack to powiedz mu , że to mistrzostwo świata!!! - usłyszałam rozbawiony krzyk Noonie.

<Co dalej dowcipnisiu?!>

Noonie do Matta


Uśmiechnęłam się tajemniczo i odpowiedziałam delikatnym głosem.
- Noonie.
Lew lekko się uśmiechnął.
- Nigdy tego níe proponuję.. Jednak,może skusisz się na spacer? - zaproponowałam.

(Spoxo ;-) - co ty na to ? )



Matt do Arii


- Nie..., ja wole polowac sam..., bo to nie jest normalne - westchnąłem
Szybko oszedłem. NIe lubie gdy ktoś mi przeszkadza. Wszedłem na kolejne drzewo i znów to samo. Stan uśpienia.


< Aria, sorry że ktrótkie ale tak jest jak piszesz o 24 >

Snow do Kimby


Hmm.. - zastanowiłam się- nie ma co opowiadać - westchnęłam - jak większość z nas, zostałam porzucona przez rodziców i zdana tylko na siebie. Któregoś dnia poznałam Shirę. Zostałyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Jej starszy brat zaopiekował się mną. Któregoś razu, bawiłyśmy się nad rzeką. Chdziłyśmy po kamieniach, jeden był wyjątkowo śliski. Ześlizgnęłam się i wpadłam do rwącej rzeki. Shira skoczyła na ratunek. Niestety i ją porwał prąd. Miała wiele szczęścia, ponieważ jej brat zdążył na czas i wyłowił ją z wody. Woda wyrzuciła mnie na brzeg parę kilometrów dalej. Później w smutku spacerowałam po sawannie aż trafiłam tutaj. Moja przyjaciółka najwyraźniej próbowała mnie odnaleźć, gdyż kilka dni po mnie znalazła się u nas.
- Ciekawa historia.- powiedział
Usłyszałam w oddali jakiś szum.
- Czy ty też to słyszysz? - zapytałam
- Tak! To na pewno wodospad! - odpowiedział zafascynowany.
Pobiegliśmy przed siebie.

<Kimba?>

Aria do Matta


-nic sie nie stało - powiedziałam wystraszona
-co tu robisz?- zapytałam
-poluje na energie
-może zapolujemy razem o ile mi wiadomo nie łatwo ją złapać szybko- zapytałam podtrzymując rozmowe
<sorki że króciak nie miałam zbytnio pomysłu Matt>

sobota, 13 kwietnia 2013

Sonja do Drake'a

-Tak, myślę, że to będzie dobre miejsce- powiedziałam przypominając je sobie. Pokiwałam głową.
-Ogłosimy to?- zapytał Drake.
-Jasne- odparłam i razem zaryczeliśmy, głośno. Przekazaliśmy, że nie długo odbędzie się nasz ślub, gdzie i że wszystkich zapraszamy. Po chwili z różnych stron dobiegły nas ryki ze zgodą i potwierdzeniem.
Uśmiechnęłam się do narzeczonego i ruszyliśmy przed siebie.

<Drake?>

Aria do Matta

-nic sie nie stało - powiedziałam wystraszona
-co tu robisz?- zapytałam
-poluje na energie
-może zapolujemy razem o ile mi wiadomo nie łatwo ją złapać szybko- zapytałam podtrzymując rozmowe
<sorki że króciak nie miałam zbytnio pomysłu Matt>

Aria do Elsy


-od kiedy jesteś na safarii -zapytałam
-od niedawna
-to może pokaże ci wszystkie sawanny a potem pójdziemy do mojego mieszkania napijemy sie wody w wodopoju i zagramy w chowanego w doline cieni oraz upolujemy jakąś energie
-ok to ciekawy plan -powiedziała bez chwili namysłu
-skąd do nas przyszłaś-wypaliłam w trakcie drogi
-jeśli nie chcesz mówić bądź to jakaś tajemnica to nie musisz mówić zrozumiem -dodałam po chwili namysłu

<Elsa?>

Elsa do Arii


Poszłam z Arią ma Pastą sawannę, upolowałyśmy zebrę. Zazwyczaj nie jem mięsa, ale teraz naprawdę chciało mi się jeść. Potem Aria mnie oprowadziła.Bardzo mi się tu podobało, zaczęłyśmy rozmawiać.

<Sorki że króciak >

Matt do Noonie


- Nic się nie stało, ja też niezbyt patrzyłem pod nogi - uśmiechnąłem się lekko - A tak poza tym jestem Matthew....
Przedstawiłem się.
< Noonie, sorry ale tyle napisałam że nie mam weny >

Matthew do Arii


- Dziękuje ja nie jestem głodny - próbowałem się wykręcić bo przez same zebry będę miał niestrawność przez tydzień.
- Jak chcesz - wzruszyła ramionami
Poszliśmy dalej zwiedzać. Zajęto to dość długo gdyż to piękna i olbrzymia kraina. Gdy w końcu dotarłem do domu od razu poszedłem skołować sobie trochę energii. Zasadziłem się w krzakach i czekałem na cokolwiek co wejdzie do krainy mgieł i się zgubi. Energia to energia. Są różne smaki i zastosowania ale każda dawka jest dobra. Po chwili usłyszałem jakiś szelest. Gdy szelest był blisko mnie wyskoczyłem przygważdżając jego źródło do ziemi. Zanim zacząłem wysysać energie zauważyłem że to Aria, zeskoczyłem z niej jak oparzony.
- Przepraszam... - powiedziałem bo na prawdę było mi głupio, przecież z niej energii nie wyssę. Westchnąłem ciężko bo powoli traciłem siły, a energii zbyt szybko nie dorwę.

< Aria?>

Noonie do Matta


Szłam z mojej skały na ulubione Czerwone Lądy.
Kierowałam się wolnym truchtem. Wiatr muskał moją mordkę,ciepłym powiewem. Wolno pomachiwałam ,rytmicznie ogonem. Wtedy wpadłam na kogoś.
- Przepraszam! - Szepnęłam głośniej.
Lew szybko wstał ja również.
- Zamyśliłam się. - Tajemniczo dodałam.
Wiatr zawiał mocniej,jednak odepchnęłam go w inną stronę.

(Matt ?)

Aria do Elsy


-cześć siadaj pogadamy-zaproponowałam
-hentnie- odparła
gadałyśmy dość długo żebym stwierdziła ze jest przyjazna
-Może pójdziemy upolować jakiś obiad -zaproponowałam
-jasne gdzie pójdziemy ? -zapytała

<sorki że kruciak nie ma weny >

Aria do Matthewa


Szliśmy powoli podziwiając widoki nagle zobaczyłam że coś się rusza w trawach.
-kimkolwiek jesteś wyjdź - krzyknęłam
nie dostałam jednak odpowiedzi wręcz przeciwnie zaczęło się przesuwać w naszym kierunku.Wtedy zaczęliśmy biec w kierunku najbliższej polany bez wysokich chaszczy docierając zobaczyliśmy że to były węże boa dusiciele i pytony a było ich 8
-Po cztery dla każdego ?-zaproponowałam

<Matt?>

Elsa do Arii

Szłam kilka dni bez przerwy ,nagle zobaczyłam Wodopuj postanowiłam się napić. Zobaczyłam lwicę nie wiedałam czy uciekać czy z niom porozmawiać. Stałam oszołomiona, lwica do mnie podeszła
-Cześć kim jesteś?-zapytała
-Jestem Elsa, a ty?-Odpowiedziałam nobierając odwagi
-Mam na imię Aria-odrzekła lwica.

<Sory że kruciak>

piątek, 12 kwietnia 2013

Matthew do Arii


- To gdzie idziemy teraz? - zapytałem
- Może do Doliny Jednego Drzewa? - zaproponowała
Skinąłem głową potakująco i powoli ruszyliśmy. Zwykle nie jem mięsa, znacznie bardziej wole energie. Po tym mięsie było mi nieco niedobrze. Energia wystarcza w zupełności. Mięso produkuje energie więc bardziej się opłaca wysysać energie. Tyle że ja nie chciałem tu wyjść na nienormalnego. Nie dawałem po sobie niczego poznać, ale czułem że zaraz zwymiotuje. Mój organizm nie był przyzwyczajony do mięsa tylko do energii ale no trudno. Szliśmy powoli przez dolinę. Rozglądałem się dość sennym wzrokiem dookoła siebie.


< Aria?>

Kimba do Snow


- To w którą stronę się wybieramy? - spytała Snow.
- Może chodźmy na północ. - zaproponowałem.
Lwica kiwnęła głową na znak że się zgadza. Ruszyliśmy. Aby umilić sobie czas wędrówki zaczęliśmy rozmawiać.
- Jak poznałeś Drake'a? - spytała - bo widzę, że się znacie.
- To troche długa i może nawet nudna historia.
- No prosze powiedz.- zrobiła maślane oczy.
- Zgoda opowiem ci. - uśmiechnęła się w odpowiedzi - Więc było to tak. Ja zostałem wygnany ze stada. Byłem już dorosły i potrafiłem o siebie zadbać. Wędrując, widziałem wiele pięknych miejsc i wiele przedziwnych stworzeń. Pewnego dnia po tym jak udało mi się upolować śniadanie, w krzakach niedaleko miejsca gdzie jadłem zdobycz zobaczyłem młodego lwa. Wyglądał na głodnego. Patrzył się na mnie, a gdy zacząłem pomału iść w jego stronę uciekł. Nie przejmowałem się nim i wróciłem do jedzenia. Gdy sie najadłem poszedłem pod pobliskie drzewo się położyć. Z mojego śniadania zostało jeszcze mięso, ale nie obchodził mnie już jego los. Usnąłem. Kiedy się obudziłem znowu zobaczyłem tamtego lewka. Jadł pozostałe mięso. "Twardy jest" pomyślałem i postanowiłem podejść. Gdy byłe już blisko młody usłyszał moje kroki i szybko poderwał sie z ziemi gotowy do ucieczki.
- Nie bój sie mnie. - powiedziałem spokojnie do niego, a on tylko jeszcze bardziej nastroszył sierść.
- Skąd mam wiedzieć jakie masz zamiary - warknął.
- Spokojnie. Nie jestem zabójcą. - przy każdym słowie pomału zbliżałem się do niego. - Widze, że jesteś dość odważny. Mogę zostać twoim nauczycielem.
Drake trochę się uspokoił.
- Zgoda. - powiedział po chwili wahania.
Od tamtej pory zacząłem go trenować. Nauczyłem go posługiwania się żywiołami ognia i wody. Spędziliśmy we własnym towarzystwie pare miesięcy. Jednak pewnego dnia przez smoka nasze drogi się rozeszły. No i trafiłem tutaj. Może teraz ty mi opowiesz coś o sobie?

<Snow? >

Aria do Matthewa


Dziś popołudnu postanowiła odwiedzić nowego samc i oprowadzić go po naszym ogromnym królestwie .
-hej Matt- krzyknęłam dobiegają
-cześć miło cie widzieć -odpowiedział radośnie
-Przyszłam zabrać cie na wycieczkę po naszym wielkim safari -oznajmiła
-zgoda chodżmy -uśmiechnął sie
-to może najpierw wybierzmy się do pasiastej sawanny upolować jakiś obiad?-zaproponowałam
-ok a potem ?
-potem pójdziemy na spacer gdzie nas łapy ponisą -roześmiałam się
-to tutaj jest pasiasta sawanna-oznajmiłam
kiedy upolowałyśmy dwie zebry zaciągneliśmy je w cień i jedliśmy powoli rozmawiając .

<Matt co było potem? >

Souri do Sashy,Sonji i Kleopatry


Kiedy mama poszła z wujkiem Kimbą szukać nowych terenów, ciocia Sasha zaprowadziła mnie do jej mieszkania.
Było tam dużo zieleni, wysoka trawa do zabawy i drzewo dające dużo cienia, jednym słowem cudownie! :-]
- Tylko nie rozbrykaj się za bardzo, uważaj na węże i nawet nie próbuj się z nimi bawić! – Usłyszałam tylko ostatnie słowa cioci, byłam zbyt zachwycona nowym otoczeniem, że nie mogłam się na niczym skupić.
Ciotka wygodnie ułożyła się w cieniu, a ja beztrosko brykałam w trawie.
Nagle przyszła jakaś zwierzyna z długą szyją, trochę się przestraszyłam i skoczyłam za Sashę.
- To jest żyrafa, spokojnie nic Ci nie zrobi, jeżeli jej nie będziesz zaczepiać. – Mruknęła lwica
Zaufałam jej, najpierw trochę nieśmiało podchodziłam do żyrafy, a później zaczęłam ją niby to niewinnie zaczepiać… W końcu skończyło się na bieganiu wokół niej i podgryzaniu jej długich nóg – ciocia od jakiegoś czasu o niczym nie wiedziała, ponieważ ucięła sobie krótką drzemkę.
Żyrafa odebrała moje zaczepki jako atak i zaczęła dziko kopać, a ja ryczałam... Hałas zbudził lwicę, która zerwała się na ratunek, niestety dostałam kopniaka w brzuch – bardzo bolało. Chwilę później żyrafa uciekła.
- Hej! Nic Ci nie jest? – Pospiesznie spytała, po chwili dodając
- Przez Ciebie niemal dostałam zawału! Twoja matka już nigdy nie odda mi Cię pod opiekę, mówiłam, że nic nie będzie, jeśli nie będziesz zaczepiać żyrafy!
- Nie… Tylko…, kopnęła mnie w brzuch, trochę ciężko mi oddychać. Wiem, byłam nieposłuszna, przepraszam… – Powiedziałam dysząc.
- Dobrze, na szczęście już po wszystkim. A jak mocny był kopniak? – Przestraszyła się
- Oj… mocny, bardzo mnie boli.. – Odparłam, ledwo łapiąc oddech.
Lwica nic nie mówiąc, złapała mnie w zęby i pobiegła do cioci Sonji.
- Co się stało? – Spytała Sonja
- Żyrafa pokopała Souri, zawołaj Kleopatrę, pospiesz się!
Lwica odbiegła i po około pięciu minutach wróciła z druga lwicą..
- Co się stało?! – Zapytała przerażona Kleopatra
- Souri zaczepiała żyrafę i skończyło się na tym, że dostała kopniaka w brzuch. – Odparła
- Proszę, możesz coś z tym coś zrobić? – Dodała
- Oczywiście, że mogę.. – Powiedziała ciocia Kleo, po chwili wymamrotała pod nosem nieznane mi słowa, nagle ból zniknął i mogłam normalnie oddychać. Była to dla mnie wielka ulga…
- I jak? – Poczułam na sobie trzy pary oczu
- Jest już dobrze, nic mnie nie boli, dziękuję wam za pomoc. Jesteście kochane! – przytuliłam wszystkie lwice.
- Proszę tylko nikomu o tym nie mówcie, mamie też. Nie chcę jej niepokoić, ani psuć planów. Nie powiecie jej, dobrze ? – Zapytałam
Pierwsza odezwała się Sasha:
- Dobrze, nie powiemy jej, jeśli obiecasz mi, że będziesz posłuszna i nie zaczepisz więcej takich zwierząt, zwłaszcza, kiedy nie patrzę.
- Obiecuję!
- No, więc Snow Rose się nie dowie – Lwice się uśmiechnęły, chwilę później Sonja i Kleopatra poszły swoja drogą, a Sasha zabrała mnie z powrotem do mieszkania i poszłyśmy spać.
< Co było dalej ?>

( PS Przepraszam za te nudne wypociny  ...)

Snow Rose do Sashy,Kimby,Souri


-Snow! - usłyszałam krzyki Sashy.
Otworzyłam zaspane powieki i porządnie się przeciągnęłam.
-Snow - usłyszałam ponownie
- Idę, już idę! - odkrzyknęłam zaspanym głosem.
Biegnąc prawie potknęłam się o śpiącą Souri.
- Co się stało?
- Och, wybacz, obudziłam Cię? - zapytała z poczuciem winy alfa.
- Nic nie szkodzi, i tak właśnie miałam wstawać - skłamałam.
Zobaczyłyśmy czającego się na antylopę Kimbę.
-Kimba! - krzyknęła przyjaciółka w momencie gdy lew przygotowywał się do skoku. Antylopa przestraszyła się ryku i uciekła.
- Dzięki, że spłoszyłaś mi śniadanie- powiedział z przekorą w głosie.
- Zwołałam was tutaj, gdyż nad naszym wodopojem jest już trochę ciasno.
Jako, że jesteście jedynymi zwiadowcami w naszym stadzie, muszę was prosić abyście wyruszyli na kilkudniową wyprawę w poszukiwaniu nowych terenów.
- Zawsze do usług! - powiedział Kimba
- Jasne - powiedziałam trochę się wahając - tylko, że...
- Tylko że co? - spytał samiec
- Tylko, że nie mam z kim zostawić Souri.
- Mogę się nią zaopiekować przez czas kiedy będziesz nieobecna. -powiedziała Sasha.
- Naprawdę? Będę bardzo wdzięczna. - odpowiedziałam uradowana.

Podeszłam do śpiącej Souri i trąciłam ją w bok.
- Co jest? - zapytała cienkim głosikiem.
- Wyruszam na wyprawę, wrócę najpóźniej po jutrze wieczorem.
Przez ten czas zajmie się tobą ciocia Sasha. - wyjaśniłam.
-No dobrze, ale na pewno wrócisz?
- Na pewno - powiedziałam z uśmiechem całując ją w czoło.
Zaprowadziłam małą do Sashy, następnie poszłam spotkać się z Kimbą.
- To co, idziemy? - spytałam jak tylko go zobaczyłam.
- No pewnie. - odpowiedział.

< co będzie dalej Kimba? >

Drake do Sonji

Szliśmy powoli. Rozmawialiśmy o pozostałych przygotowaniach do ślubu. Przechodziliśmy właśnie koło wodopoju kiedy mnie olśniło.
- Przez tą wojne wypadło mi z głowy to miejsce. Pamiętasz miejsce gdzie poprosiłem cię o łape? - spytałem z uśmiechem.
- Jasne - powiedziała również się uśmiechając.
- No to chodźmy tam - powiedziałem i wziąłem ukochaną na grzbiet.
Dotarliśmy na miejsce spytałem:
- To tutaj robimy czy dalej szukamy?

<Sonju? Musze znać twoje zdanie ;3>

środa, 10 kwietnia 2013

Religie-ważne!

Nadszedł już ten czas!
Mamy już przygotowane wszystkie religie i bóstwa.
Teraz możecie zacząć wybierać,które chcecie:-).
Jeżeli tego nie zrobicie do końca tygodnia wybieżemy za was.
Będzie można się nawracą(ale jeżeli będziecie to robili ciągle to stracimy cierpliwość)

PS:
Pnieważ NIKT  nie wysłał nam które fot ma zostać tym głownym,a które mamy usunąć usuwamy wszystkie ''inne zdjęcia''

Sonja do Drake'a

-Tak, ostatnio też o tym myślałam.- powiedziałam.- Gdzie ma się odbyć i kogo zapraszamy?- zapytałam.
-Zaprosimy wszystkich- odparł.
-Tak, też tak myślałam- dodałam.
-A gdzie.... sam nie wiem. Może się przejdziemy i odkryjemy nowe miejsce. -zaproponował. Skinęłam głową i ruszyliśmy przed siebie.

<Drake? sorry, że krótki, ale chciałam , żebyś ty coś znalazł>

Drake do Sonji

Obudziłem sie z samego rana i postanowiłam zrobić niespodziankę mojej ukochanej. Pobiegłem na pasiastą sawannę i upolowałem dorodną zebrę. Wziąłem zdobycz w pysk i udałem sie w stronę drzewa Sonji. Moja ukochana jeszcze spała, więc położyłem zebre i czekałam aż wstanie. Po chwili podniosła łeb i uśmiechnęła się.
- Witaj kochanie. - przywitałem się.
- Hej - powiedziała i liznęła mnie w mordkę.
- Przyniosłem ci śniadanie.
- Dziękuje. - odparła i zaczęliśmy jeść. Po śniadaniu położyliśmy sie pod drzewem.
- Skoro już jest po wojnie to może znowu zaczniemy myśleć o ślubie? - powiedziałem.

< Moja słodka? co odpowiedziałaś?>


wtorek, 9 kwietnia 2013

Snow Rose do Sourie



Po krótkim czasie postawiłam lwiątko na ziemi.
- Może mi coś o sobie opowiesz? -zapytałam
- Nie ma co opowiadać.. Moja mama mnie porzuciła, prawie jej nie pamiętam, ale zaopiekowała się mną pewna lwica. Była bardzo dobra, ale pewnego dnia zdarzył się wypadek, w którym zginęła. Nigdy tego nie zapomnę..- zakończyła.
- To bardzo przykre. Mamy wiele wspólnego, moi rodzice również mnie porzucili. - odparłam ze smutkiem.
- Bardzo chciałabym znaleźć nową rodzinę.
- Hmmm..- zastanowiłam się - Jeśli chcesz, teraz ja mogę być twoją mamą.- powiedziałam trochę nie pewnie.
- Naprawdę? - zapytała z niedowierzeniem - jestem przecież taka mała, chuda i brzydka. - powiedziała z rezygnacją.
- Wcale nie jesteś brzydka! No.. może trochę chuda, ale na pewno przybierzesz na wadze.
- Tak bardzo Ci dziękuję! - wykrzyknęła przytulając się do mnie.
- Ale najpierw muszę przedstawić cię przyjaciołom.
Samiczka posłusznie pokiwała głową.
Kiedy dotarłyśmy nad wodopój, aby się napić, zobaczyłyśmy stado lwów bawiących się w wodzie.
- Kochani to jest Souri! Od dzisiaj będę jej nową mamą. Mała wiele przeszła, ale jestem pewna, że tutaj się odnajdzie.
Sonja i Sasha podeszły do nas i spojrzały na małą.
- Witamy w stadzie! - powiedziały uśmiechając się szeroko.

<CO będzie dalej? Czy wszystkim będzie odpowiadać mały członek stada?>

Souri do Snow Rose


Tego wieczoru było dość chłodno, więc postanowiłam rozpalić ognisko.
Znalazłam parę gałązek i pomyślałam, że tyle wystarczy. Po drodze
do mojego schronienia natknęłam się na małego szczura, wtedy poczułam jak źrenice mi się powiększają i jak budzi się we mnie instynkt łowiecki. Natychmiast zabiłam szczura po klasycznemu a następnie zjadłam. Niestety to nie wystarczyło by zaspokoić mój głód… Nic nie jadłam od kilku dni, więc byłam jednocześnie osłabiona i głodna. Ale z powrotem pozbierałam gałązki z ziemi i rozpaliłam ognisko używając mojej mocy.
Zaczęłam się grzać, nagle łeb zaczął mi opadać – byłam wyczerpana dzisiejszym dniem.
Zasnęłam, czujna jak zawsze.
Nagle moje ucho obróciło się o 180 stopni, ponieważ wyłapało czyjeś kroki.
Natychmiast się podniosłam i zobaczyłam przed sobą białą lwicę. Bardzo się wystraszyłam i skoczyłam w krzaki.
- Nie bój się, nie zrobię Ci krzywdy… - Oświadczyła lwica.
- Skąd mam to wiedzieć? Nie znam Cię… - Szepnęłam.
Nagle się do mnie zbliżyła, a ja na nią ryknęłam z przerażeniem w głosie.
- Zaufaj mi, mam dobre intencje. Tylko pozwól mi Cię dotknąć. – Powiedziała łagodnym głosem.
Zacisnęłam powieki i w tej chwili poczułam jej łapę na moim ramieniu.
Przekazała mi swoje myśli i od razu wiedziałam, że mogę jej zaufać, wiedziałam o niej wszystko, widziałam przed moimi oczami jej przeszłość, która była bardzo podobna do mojej.
- Czy teraz mi ufasz? – Uśmiechnęła się.
- Tak. – Powiedziałam trochę śmielej.
- Jak Ci na imię? Nie powinnaś być z rodziną? – Zapytała głosem pełnym troski.
- Na imię mam Souri… - Powiedziałam i po chwili dodałam, spuszczając przy tym głowę
- Ja… Nie mam rodziny.
W tej chwili zapadła denerwująca cisza.
Na szczęście ciepły głos Snow Rose ją przerwał.
- Biedactwo… Pewnie jesteś głodna i samotna... – Po chwili zamyślenia dodała
- Może zechciałabyś dołączyć do naszego stada?
Zaniemówiłam. Cieszyłam się, że znajdę rodzinę, jednak moja strachliwa natura myślała co innego.
- Bardzo bym chciała, ale… Nie wiem jak to przyjmą inne lwy… Co będzie jak mnie nie polubią? – Spojrzałam lwicy głęboko w oczy.
- Spokojnie, na pewno Cię polubią. Muszą! Poza tym większość lwic z naszego stada
chciałaby mieć młode, ale ze względu na małą liczbę lwów nie każda może.
Na pewno zostaniesz otoczona miłością i opieką. – Powiedziała stanowczym głosem.
Nagle wzięła mnie delikatnie za kark (jak to robią lwie mamy) i udała się w stronę stada…

<Snow Rose, przedstawisz mnie stadu? >

Koniec wojny

Wojna skończyła się!
Odnieślismy zwycięstwo i teraz możecie już normalnie pisać opowidania(tj.bez kolejki).
Dodatkowo wszyscy dostają za uczestniczenie na wojnie po 150d.!
Sasha

PS:
Jak już zauważyliście pojawiły się nowe zakładki:religia i bóstwa
Już nidługo(do końca dnia) powinny pojawić wszystkie możliwie wyznania.

Shira-wojna cz.7


-Jack , Snow Rose , Shira! Chodźcie! - usłyszeliśmy wołające nas Alphy.
Przybiegliśmy do stada.
Wszyscy byli ustawieni w wojennych pozycjach , więc dołączyliśmy do nich.
Smoki ustawiły się podobnie.
-Na mój znak ...- powiedziała Sonja.
Wszyscy poczuliśmy jak by krew zaczęła nam szybciej krążyć , a niebo zaczęły przecinać błyskawice.
-Teraz! - ryknęła.
Jak fala nacieraliśmy na bestie.
Załoga Wody tworzyła bańki , które zamrażali Ares i Jack.
Znajdujące się w nich smoki za nim zdążyły cokolwiek zrobić doznawały szoku termicznego.
Sasha i Sonja zmieniły się w smoki i atakowały z powietrza.
Często przez dezorientację bestie wpadały na siebie wbijając kły i szpony.
-Załoga Wody , węże morskie! - rozkazał Drake.
Cała piątka stworzyła ogromne potwory , które oplatały i zaciskały się na gardłach wrogów.
-Jack stwórz grad! - wydał mu polecenie Ares.
Nagle z nieba posypały się lodowe sztylety , przebijające skrzydła smoków.
Teraz mieliśmy ułatwione zadanie.
Alphy zmieniły się w lwy i pomogły dobić ostatniego smoka.
Wszyscy cieszyli się wygraną , ale pole bitwy wyglądało strasznie.
Wszędzie zwłoki smoków no i krew.
Ziemia nią przesiąkła.

sobota, 6 kwietnia 2013

Jack Frost-Wojna cz.6


Nagle zorientowałem się , że nie ma Shiry i Snow Rose.
Przed oczyma ukazały mi się najgorsze scenariusze.
Usłyszałem lament Snow , więc pobiegłem za nim.
Ujrzałem Sashę wzbijającą się w powietrze oraz dwie lwice opłakujące Konora.
-Co się stało!? - spytałem przerażony.
-Udało mi się uratować Sashę , ale Konor , Konor ... - Shira nie dokończyła zdania.
-Nie żyje! - wykrzyknęła Snow Rose.
-Bardzo mi przykro. - powiedziałem z żałobą w głosie.
Nagle z nie żyjącego towarzysza wyszedł duch.
Wszyscy przestraszyliśmy się.
Zjawa podeszła do Snow i powiedziała:
-Choć mnie na tym świecie już nie ma , w mym sercu pozostaniesz na wieki. - mówiąc to otarł krwawe łzy lwicy , po czym zniknął.
- Snow Rose wszystko dobrze? - spytała Shira.
Lwica nic nie mówiąc pobiegła w stronę pola bitwy , ruszyliśmy za nią.
Snow rzuciła się na czerwonego smoka.
Wspólnie z Shirą ruszyliśmy na ratunek.
Obie lwice stworzyły wodne pnącza , które oplotły wroga.
-Jack teraz! - krzyknęła Shira.
Użyłem swej mocy i zamroziłem wodę.
Bestia ryknęła i padła.

Konor to nie był głupi żart...

Konor to nie był głupi żart.
Denerwowałeś mnie już praktycznie od kąd dołączyłeś do stada.
Sama poprosiłam Snow żeby cię usmierciła.
Żegnaj!

Snow Rose-Wojna cz.5

Rozejrzałam się uważnie. Cała się trzęsłam, bardzo się bałam.
Wszędzie toczyła się walka. W pewnym momencie zobaczyłam Konora, który ostatkiem sił walczył ze smokiem. Postanowiłam wreszcie wyjść z ukrycia i mu pomóc. Z rykiem podbiegłam do gada, oplotłam jego szyję wodną pętlą i zacisnęłam mocno. Smoczysko padło, niestety Konor też.
Nie wiedziałam czy to z przemęczenia czy z powodu ran.
- Shira! Shira! - Krzyknęłam.
Słysząc to lwica, prędko przybiegła.
- Co się stało? - zapytała.
- Zaraz pełnia księżyca! Konor i Sasha są ranni. Zabierz ich nad wodopój!- Wykrzyknęłam polecenie.
- Pewnie, ale musisz mi pomóc. Ja wezmę Sashę, ty weź Konora.
Z łzami w oczach biegłyśmy przez pole bitwy z lwami na plecach.
Wreszcie gdy dotarłyśmy do wodopoju, gdzie było już bezbiecznie, Shira weszła do wody z rannymi i zaczęła uleczać. Rany Sashy goiły się bardzo szybko, niestety u Konora nic się nie działo.
- Jemu już się nie da pomóc- powiedziała ze smutkiem przyjaciółka.
Z moich oczu zaczęła spływać krew. Nie były to żadne rany, tylko łzy.

środa, 3 kwietnia 2013

Drake- wojna cz.4

Smokom było coraz trudniej ziać ogniem, niektóre się przez to mocno wkurzyły. Dalej rzucałem wodnymi kulami, ale wzrokiem szukałem mojego przyjaciela, Kimby, jednak trudno mi było dostrzec cokolwiek przez dym wylatujący ze smoczych paszczy. Nagle zobaczyłem jak któryś z gadów podchodzi za blisko do nas. Robiło się coraz bardziej niebezpiecznie. Wzleciałem w powietrze. Wreszcie zobaczyłem mojego białego kolegę. Podleciałem do niego i wskazałem na smoka. On tylko skinął łbem i poleciał w tamtym kierunku, a ja osłaniałem go. W pewnym momencie usłyszałem ryk i zobaczyłem że tamten smok zaczął się cofać. Krew lała mu się po szyi. Po chwili Kimba wrócił do mnie i widziałem zadowolenie na jego pysku.
- Tak trzymaj - uśmiechnąłem się znając jego moc. - Postaraj się trzymać smoki w pewnej odległości od nas.
- Nie ma sprawy. - powiedział i odleciał.
Teraz coraz częściej było słychać ryki bólu i widać cofające się smoki, ja sam zacząłem podlatywać bliżej gadów i oplatać je wężami wodno-ognistymi, które nie znikały po kontakcie z ogniem lub wodą. Jednak znowu coś się musiało zepsuć.


wtorek, 2 kwietnia 2013

Noonie- wojna cz.3

Üsłyszałam śpiew Sashy. Szybko to podłapałam i wysoko zaczęłam nucić drugą zwrotkę . Osłoniłam ognistą barierą wilki i znów użyłam Trującego Deszczu. Tym razem bardziej obfitego. Zwinęłam barierę i walka znów trwała. Podbiegłam do Shiry.
- Przepraszam ,że jestem taka. Zrobmy węża. Ty z wody ja powietrza i ziemi. - Przekrzykiwałam hałas. Znajoma kiwnęła głową. Oczom smoköw ukazały się trzy macki,ogromne jak one. Z lwicą sterowałyśmy nimi. Ktoś zaczął śpiewać nasz hymn. Po chwili robiliśmy kroki w przód śpiewając. Gady się speszyły,ale cóż to ? Zaczęły basowo nucić coś swojego! Każdy ldw spojrzał na innego. Co robić? Wyszli na prowadzenie ! Wbiłam pazury w ziemię i szeptałam do roślin. Tylko dla mnieczas stanął. Walka się toczyła. Wciąż szeptałam. Powiał lekki wietrzyk. Nagle smoki zostały oplecione korzeniami.
Skinęłam porozumiewawczo do Sonji i Drake'a.
- Teraz ! -Krzyknęły Alfy.
Lwy wodne strzelały do jap gadów wodą. Z nozdrzy smojów wylatywał ciemny dym. Wierciły się.

Sasha-Wojna cz.2

To,że coś zaraz się schrzani było do przewidzenia.
Smoków było coraz więcej. Jeden z nich podleciał blisko Kleopatry i zranił ją w łapę,wyglądało to dość poważnie, jednak nie mogłam zmienić się znowu w lwa i pomóc jej. Zamiast tego zajęłam się atakowaniem następnych wrogów.
Na szczęście Carletta podeszła do niej i udzieliła jej pomocy.
Przez następne parę minut  nie zauważyłam żadnej zmiany.
W pewnym momencie do Sonji podleciał olbrzymia,czarna smoczyca. Nie miałam pojęcia że smok może być aż tak wielki! Szybko podleciałam do przyjaciółki.
"Ares,otocz nas lodem"-wydałam rozkaz synowi,który szybko wykonał moje polecenie.
Zanim napastnik zorientował się o co chodzi już stworzyłam trujący deszcz. Moja pułapka na początku spaliła łuski smoczycy,a później zabiła ją.
"Nic ci nie jest?''-zapytałam.
Niestety nie zdążyła mi odpowiedzieć,ponieważ zaatakował mnie inny drapieżca.
Zdążyłam tylko wydać ryk i powoli zaczęłam spadać na ziemię.
Rozpaczliwie próbowałam utrzymać się w powietrzu machając skrzydłami,ale były zbyt zranione i na nic zdały się moje wysiłki.
Z hukiem runęłam na ziemię.
Nie mogłam dać po sobie poznać jak bardzo bolało,zamiast tego zanuciłam w myślach tak,że wszystkie lwy usłyszały:
"Jeden ród,Jeden ród,Jeden głos..."
Dalej nic nie pamiętałam...

UWAGA!

Z powodu małej ilości fajnychy zdjęć lwów muszę ogłosić,że od teraz można mieć tylko 1 fot.(nie licząc się zdjęcia np.po zmianie w smoka).
Lwy,które mają więcej obrazków muszą wysłać do mnie lub Sonji(Spyro+Cynder lub Uncharted3) ten który ma zostać.
Przykro mi z tego powodu,ale planowałam zrobić to już dawno,tylko jakoś zawsze nie było czasu.

Sasha

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Sonja-Wojna

Nadszedł dzień wojny. Wszyscy przeszliśmy ostry trening i byliśmy gotowi na wszystko. Ruszyliśmy na pole bitwy i czekaliśmy na przeciwników. Nagle dostrzegłam na horyzoncie nadlatujące smoki.
-Na pozycje!-wrzasnęłam i spojrzałam porozumiewawczo na Noonie i Aresa. Ares wytworzył wokół nas lodową tarczę, a Noonie stanęła na czele i gdy smoki były już blisko, wytworzyła trujący deszcz, który zabił bardzo dużo gadów. Ale ich ciągle przybywało, a Noonie i Ares słabli. Postanowiłam to przerwać i zacząć działać.
-Noonie! Ares! Już dość-krzyknęłam i gdy tylko tarcza pękła ruszyliśmy do ataku. Na razie wszystko szło dobrze. Ekipa Wody atakowała ogniste smoki, a Ekipa Ognia smoki wodne. Pozostali też atakowali. Ja i Sasha zmieniłyśmy się w smoki i atakowałyśmy z powietrza. Latające lwy zrzucały na nie kamienie i też atakowały w powietrzu. Wszystko szło pięknie, ale wiedziałam, że zaraz coś się spieprzy(sor za słówko :) )

<Sasha?>

Wojna

Już niedługo wojna. Piszemy tak:
Sonja
Sasha
Noonie
Drake
Susa
Jack
Shira
Snow
Konor

Wybierałam lwy, które piszą ładne, długie i ciekawe opowiadania.Nie wiem jak piszą nowe lwy, więc nie mogłam ich wpisać. A ile razy kolejka przejdzie to się zobaczy ;)
PS:
Sasha jeżeli chcesz coś zmienić to śmiało ;)

Jack do Załogi Wody


Kolejnego dnia postanowiłem zobaczyć jak wygląda trening Shiry , więc ukryłem się tak , żeby nikt mnie nie zauważył.
-Dobrze skoro wszyscy są zacznijmy trening , w takiej kolejności: Aria , Snow Rose , Noonie , Shira. - powiedział Drake.
Aria zaczęła walczyć z Drakem przez rzucanie w niego wodnymi kulami.
Po jakimś czasie lew padł , przez co Snow Rose miała ułatwione zadanie.
Wystarczało , że podcięła mu łapę , a samiec się przewrócił.
Następna była Noonie , samica spowodowała wielką falę , ale samiec uniknął ataku , po czym ukształtował z wody bicz i podciął lwicę.
Noonie miała trochę ją skaleczoną przez co nie mogła dalej walczyć.
-Wyszłam z formy. - powiedziała krocząc dumnie lekko utykając.
Samiec odzyskał siły , a następna była Shira.
Stanęła w pozycji do walki.
Pierwszy atak wykonał Drake , tworząc wodny bicz.
Na szczęście Shira w porę stworzyła wodną tarczę.
-Zrobiłaś jednak jakieś postępy , ale to za mało. - powiedział po czym dodał z rykiem , rzucając w nią wodną kulą.
Shira odebrała ją i rzuciła nią w Drakea , lew uskoczył.
Po czym oboje stworzyli duże węże morskie.
-Na pewno się rozwali. - usłyszała chichot Noonie.
Wąż lekko się zabujał , ale na szczęście nie upadł , po czym rzucił się na przeciwnika.
Zaczęła się ostra walka morskich stworów , nagle morski wytwór Shiry rozpadł się po przez drugiego węża , a potem stwór Drakea rzucił się na Shire , zadając jej ślad pazurami na grzbiecie i raniąc trochę twarz.
Już chciałem się ujawnić , aby ochronić Shire , ale podniosła się ocierając krew z twarzy.
Drake był zaskoczony , najwyraźniej uważał , że nie powinna się już podnieść.
-To jeszcze nie koniec! - ryknęła tworząc dwie liany , które oplotły lwa nie mal go dusząc.
-Shira wystarczy! - krzyczały lwice.
Udawała , że ich nie słyszy.
-Shira dość! - ryknąłem przewracając ją.
Dopiero w tedy ujarzmiła swą wojenną naturę.
Puszczając Drakea , upadła na ziemię.
Samiec zaczął dyszeć i powiedział:
-Od tej pory będę brał cię na serio. - nie mal się dusząc.

<Co powiesz Ario?>

Shira do załogi wody i Jacka


-No dobra wygrałaś! - powiedział lew nie mal wykręcając sobie łapy.
-Hmhm. - zamruczała zwycięsko samica.
-No dobrze to tyle, Shira masz się poprawić. - warkną na mnie Drake.
-Jeszcze ci pokażę. - pomyślałam wystawiając lekko pazury.
Każdy poszedł w swoją stronę.
Przechodząc przez las oliwny poczułam lekki wiatr.
Odwróciłam się i ujrzałam Jacka zbliżającego się do mnie z zawadiacką miną.
Czułam , że żuci we mnie śnieżką.
-Jack nie jestem w humorze , więc zostaw tą śnieżkę. - powiedziałam ze zbolałą miną.
-Nie mam pojęcia o czym mówisz. - powiedział pełnym zdziwienia tonem.
Obok było małe jeziorko.
Spoglądając na niego ujrzałam jak wyrzuca pocisk , na szczęście udało mi się wytworzyć wodną tarcze.
-Powiadasz ,,jaką śnieżkę"? - powiedziałam ironicznie , podchodząc do jeziora.
Jack zauważył , że coś mnie trapi i podążył za mną.
-Co się dzieje Shiro? - zapytał zatroskany.
Nic nie mówiąc wytworzyłam morskiego węża , który się rozwalił.
-Właśnie to. Nie potrafię się skoncentrować. - jęknęłam i rzuciłam się na trawę.
Jack odwrócił się i stworzył trzy lodowe tarcze , po czym powiedział:
-Wstawaj i spróbuj je zniszczyć.
-I tak to mi się nie uda. - odparłam.
-Ale spróbuj. - zachęcał.
-Jack powiedziałam NIE.
-No proszę. - namawiał mnie dalej.
-NIE.
-Chociaż spróbuj.
lekko zerknęłam za siebie , Jack stał przed pierwszą tarczą.
-Tylko ...
-Przestań! - ryknęłam rzucając w niego wężem wodnym , który zniszczył pierwszą tarczę , a potem jak by zatrzymał się i zawrócił i zniszczył pozostałe.
Jack obejrzał się a potem jego wzrok padł na mnie.
Zapadła nie zręczna cisza.
Jack nie wiedząc co powiedzieć odleciał.
-No super! Nie dość , że nie układa mi się w Załodze , to jeszcze stres przekładam na życie osobiste!
Nagle usłyszałam czyjeś kroki.
-O to chodzi! Przyniosłem ci jeszcze parę skał. Jeśli uda ci się je zniszczyć to bez trudu poradzisz sobie na treningu. - powiedział z uśmiechem.
Nic nie mówiąc pomogłam mu je rozstawić , po czym zaczęłam wytwarzać wodne kule , którymi niszczyłam kamienie.
-Dobrze , teraz spróbuj mnie opleść wodnymi pnączami.
-Jesteś pewien? - spytałam.
-To tylko trening przed treningiem. - rozśmiał się.
Wytworzyłam dwa pnącza i oplotłam nimi Jacka.
Robiło się coraz trudniej i trudniej aż w końcu wszystko wyćwiczyłam.
Po treningu podeszłam do Jacka , który siedział na brzegu jeziora.
Lekko się przytuliłam i powiedziałam:
-Przepraszam , że omal cię nie zabiłam i dziękuję , że mnie wspierasz.
-Taka moja rola. - roześmiał się.

niedziela, 31 marca 2013

Sasha do Załogi Smoków

-Kimba,cieszę się,że nam pomagasz i do nas dołączyłeś.Możesz okazać się bardzo przydatny.-powiedziałam. Zmierzyłam lwa wzrokiem. Doszłam do wniosku,że jest bardzo przystojny :D.
Jednak miałam teraz na głowie wojnę,nie powinnam zajmować się amorami,ale on był taki łady!
Sonja spiorunowała mnie wzrokiem,doskonale wiedziała o czym myślę,przecież umiała mi czytać w myślach!
Skup się!-nakazałam sobie.
Wziełam głęboki oddech po czym oznajmiłam na głos:
-Zaraz zmienię się razem z Sonją w smoki. Moglibyśmy potrenować nagłe zmiany kierunku,zatrzymania itp. w czasie lotu. Co wy na to?
Oba lwy przytaknęły mi zgodnie łbami.
Jakąś minutę później na polance treningowej stały już dwa smoki zamiast lwic.
"Proponuję polecieć gdzieś w okolice pustyni,gdybyśmy spadli przynajmniej nie zrobimy nikomu krzywdy"-zaproponowałam.

Załogi-nowe lwy

Doszło do nas ostatnio kilka nowych lwów.
Będą one należały do następujących załóg:
Kleopatra-lekarz(nowe grupa,członkowie leczą ranne lwy)
Night Growl-szpieg
Carletta-szpieg
Kimba-Smocza(nie jest smokiem,ale umie latać,a jego pazury mogą okazać się przydatne)
Sasha


Noonie do Załogi Wody


Cała mokra wróciłam na swoją skałę. Osuszyłam się tam suchym ale jakże ciepłym wiaterkiem. Nie byłam nawet głodna więc zasnęłam prawie od razu po wysuszeniu. Spałam jak zabita,nic mnie dziś nie obudziło. Od samego rana obudziłam się z bolącym brzuchem.Ruszyłam więc zapolować. Sama nie wiem na jakie miejsce. Przede mną przebiegało duże stado Antylop Gnu. Ruszyć samej na całe stado to szaleństwo ! Cóż... Ruszyłam na ofiarę. Inne ją osłoniły,jednak ja nie dałam za wygraną. Skoczyłam na młodą antylopkę. Inne odgrodziłam ścianami z kamienia. W "zamknięciu" zjadłam zdobycz. Kiedy wyszłam stada nie było. Poszłam na pole treningu. Tam czekali już wszyscy.
- Przepraszam za spóźnienie. - oblizując się powiedziałam.
- Możemy zaczynać. - dodał Drake - Dzisiaj,chciałbym żebyście powalczyły ze mną. - kontynuował. - Pierwsza Aria,Snow Rose,Shira i Noonie.
Aria stanęła na przeciw Drake'a. Zaatakowała pierwsza wytworzyła na raz cztery spirale wodne i wycoelowała w lwa. On odbił ten cios i woda trafiła w Arię. Szybko się otrząsnęła i wzleciała w górę i z powietrza atakowała samca. Po pewnym czasie opadła z sił i choć dobrych intencji nie zabrakło Drake ją pokonał.
Kolejna stanęła Snow Rose.
Drake zaatakował ją niedużym wirem wodnym,ona jednak skierowała atak w bok. Sama natomiast użyła,żywiołu wody i wielką kulą wodną . Samiec zrobił szybki unik,jednak Snow się nie poddawała i intrygowała nas swoim pokazem. Rzucała w Drake'a falami i kulami wodnymi, robiła wiry. Ale on był tak mocny ,że wszystko odbijał. Wpadła na pewien pomysł i wykonała szybki unik od ataku przeciwnika i przywołała wodę z jeziora,która jak wielka sprężyna oplotła samca i podniosła go w górę. Trik nie łatwy,ale sama też go opanowałam. Trzeba dużej koncentracji,by to opanować. Wygrała z nim. Kolejna była Shira,więc stanęła naprzeciw samca. Próbowała znowu zrobić dużego węża,ale coś jej nie wychodziło i kiedy macka wychodziła z wody nagle wąż się rozpadał i chlustało wodą.
- Skoncentruj się,i gdy wyjdzie nie ciesz się,koncentracja Shira ! - krzyknęłam. Ona spojrzała na mnie,i sporóbwała znowu Drake się do niej zbliżał z kulą wody u boku. Shira machnęła łapą i oblała go strumieniem wody,zaśmiałam się. A wszyscy spojrzeli na mnie.
- No co ? - zapytałam. Aria i Snow Rose się uśmiechnęły. Shira wciąż próbowała,w którymś momęcie z wody wyszedł wąż nie rozwalając się. Leciało to w kierunku samca. Chyba miało go opleść.. Ale zwyczajnie się rozwaliło oblewając go wodą.
- Rób coś innego ! Smok by cię już zabił. - krzyknęłam w pomocy.
Shira, robiła coś w stylu kuli wodnej ,którą otaczały spirale. Było ównie mocne jak i ładne. Jednak przez starania nad wężem straciła energię i zwyczajnie przegrała. Kolej na mnie. Stanęłam na przeciwko przyjaciela.
- Dać ci fory ? - zapytał ze śmiechem.
- Nie potrzebuję,walcz ze mną bez litości. W końcu to trening. - odparłam z okrzykiem rzucając wodną falą wyciągniętą z roślin celując w Drake'a . Trafiłam,jednak onodwdzięczył się wodną kulą. Mój unik był za wolny. Pokazałam Shirze jak zrobić wodnego węża i jaką koncentrację trzeba w to włożyć. Drake chciał go zwalczyć za pomocą wodnych fal z jeziorka. Sama puściłam węża,nie było sensu się nim posługiwać. Ten trik wyciąga wiele energii.
- Użyłabym deszczu.. Ale nie chcę cię zabić. - rzuciłam robiąc unik ,przed atakiem przyjaciela. Odwróciłam się tyłem i machnęłam jedną tylną łapą,jakbym chciała coś zakopać,jednak chodziło o to ,że to tylko ruch dzięki któremu woda z roślin i ziemi wychodzi na powierzchnię i tworzy falę. Udało mi się wycelować w przeciwnika. Ale to było po to bym mogła odetchnąć. On nie tracił wiele siły i wycelował we mnie spiralą wodną. Podniósł mnie do góry i puścił spiralę,ja upadłam na ziemię z uczuciem łamania kości. Potem on wytworzył węża ,gdy ja się podnosiłam. Oplótł mnie nim i wzniósł w górę.
- Poddajesz się ? - zapytał.
- Nigdy ! - ryknęłam donośnie.
Rzucił mną za pomocą tej macki wody i woda się rozprysnęła ,a ja poleciałam na ziemię. Ociężale się podniosłam i ,gdy Drake się zbliżał ja użyłam magii krwi.. (włączone do mocy wody,matka jako nastoletnią lwicę mnie nauczyła,gdyż była lwicą krwi)
Drake zaryczał,teraz to ja nim kierowałam i nikt nie mógł mu pomóc..

<Drake ? Cóż ty na to? ;D Chyba nie jestem taka słaba,jak mówią pozory ^^ >