-Pali się!!!!-wołałam na cały głos biegnąc przed siebie.
Nagle zobaczyłam Konora i Snow. Oboje leżeli obok siebie,jednak gdy mnie ujrzeli podbiegli do mnie.
Przyśpieszyłam.
-Co się stało?-zapytała lwica.
-Pali się...Cała trawa....nie mogę znaleźć Aresa....-odpowiedziałam łapiąc oddech.
Konor od razu przejął inicjatywę.
-Snow idź po Drake'a,niech spróbuje ugasić ten ogień.-rozkazał.-A ja z Sashą poszukamy Aresa.
Wszyscy zastosowali się do jego zaleceń.
Najpierw pobiegliśmy nad Wodopój.
-Nie ma go!!!-rozpaczałam.
-Uspokój się!Zaraz go znajdziemy!-wrzasnął na mnie.
Po kilku minutach przybiegła do nas Sonja i...mój syn!
Od razu go przytuliłam.
-Ciii...Już dobrze...Nic ci nie jest...-uspokajałam malca,choć tak naprawdę to siebie.
Podeszłam do Sonji i ze łzami w oczach podziękowałam jej.
-Nie ma za co.Poczułam jakiś dziwny zapach,więc pobiegłam do was. Mały tam był. Płakał. Szybko go stamtąd zabrałam i zaczeliśmy was szukać.-odpowiedziała lwica.
<Kto teraz?>
sobota, 23 marca 2013
Od Konora do Sashy i Snow(oraz Drake'a)
Zachód słońca był cudowny. Właśnie przed chwilą pożegnałem się z Drakem. Byłem mile zaskoczony ich spotkaniem. Ciągle się uśmiechałem. Patrzyliśmy na zachód słońca. Czułem coś dziwnego w powietrzu, coś co potem się okazało: coś się paliło. Wcześniej słyszałem huk. Nic dziwnego, zbliżała się pora deszczowa. Za nami paliła się sucha trawa.
<< Pora podgrzać atmosferę >>
piątek, 22 marca 2013
Snow do Shiry i Konora
- Wow.. - westchnęłam widząc przechodzącego samca.
- Snow, kto to? - zapytała zaciekawiona Sasha.
- To tylko Konor.. - odpowiedziałam zamyślona.
- Podoba Ci się?
- Shira, przestań!
- No co, przecież widać jak na niego patrzysz. Pójdziesz do niego zagadać czy sama mam to zrobić?
W tym momencie poderwałam się bacznie obserwując przyjaciółkę.
Podeszłam do Konora.
- Hej - powiedziałam
- Cześć - odpowiedział lekko uśmiechając się.
- Co robisz? - zapytałam
- Podziwiam zachód słońca.
- Czy mogę się przyłączyć?
- Pewnie.
Sonja do Drake'a
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Znaczy wiedziałam, ale głos uwiązł mi w gardle. Obraz mi się rozmazał i poczułam jak ciężka łza szczęścia spływa mi po policzku.
-Tak...-wyszeptałam-Tak
Rzuciłam się ukochanemu na szyję.
-Kocham cię-płakałam i śmiałam się.
-Ja ciebie też.-odparł Drake i pocałował mnie długo i namiętnie.
Staliśmy tak w uścisku. Czas się dla nas zatrzymał. Nic się nie liczyło. Byliśmy tylko my. A ja byłam teraz najszczęśliwszą lwicą na świecie.
Drake wsunął mi pandorkę na łapę.Popatrzyłam na nią. Byłą śliczna.
-Nie musiałeś mi jej kupować. Byłą strasznie droga.-powiedziałam-wystarczył by zwykły kwiat.
-Nie... Ty jesteś nie zwykła... i zasługujesz na nie zwykłe prezenty. Po za tym, nie mam na kogo wydawać.-powiedział i uśmiechnął się czarująco.-Chodź za mną.
Ruszyliśmy w dół ku lazurowej wodzie. Zatrzymaliśmy się przy samej tafli. Woda była tak czysta, że można było się w niej przejrzeć jak w lustrze. Położyliśmy się przy niej i patrzyliśmy na nasze odbicie. Ja widziałam piękną parę. Kochającą się.
Nagle Drake wziął mnie na grzbiet i wzleciał w powietrze. Nim się spostrzegłam, byliśmy na szczycie wodospadu. Spojrzałam porozumiewawczo na narzeczonego i razem skoczyliśmy do wody.
Poczułam zimne krople na grzbiecie, a w następnej chwili byłam już pod wodą. Wynurzyłam się i ochlapałam Drake'a. Pluskaliśmy się w wodzie przez kilkanaście minut. Potem wyszliśmy cali mokrzy i ułożyliśmy się na ciepłym piachu, żeby wyschnąć.
Drake przyglądał mi się.
-Co tak na mnie patrzysz?-zapytałam.
-Jesteś piękna.-powiedział
-Taka mokra?
-Nawet jak jesteś mokra jesteś piękna. Kiedy jesteś umazana krwią i błotem wyglądasz tak pociągająco i drapieżnie, nawet powiem że nie bezpiecznie. Kiedy się uśmiechasz, jesteś słodka i milutka, ale w twoich oczach nawet w tedy można dostrzec dziki błysk.-mówił czarującym głosem.
-Dziękuję.-powiedziałam cicho i przysunęłam się do ukochanego. Wtuliłam się w jego mokre futro i wciągałam ciepły zapach wodospadu, promyków słońca i pięknych kwiatów.
Zasnęłam.
Gdy się obudziłam było już ciemno. Wstałam i zobaczyłąm, że Drake już nie śpi tylko leży patrząc się na mnie.
-Wracamy?-zapytał.
-Nie. Idziemy na nocny spacer.-powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Na taką odpowiedź liczyłem.-odrzekł i podniósł się z ziemi.
Szliśmy w ciszy. Słuchaliśmy nocnych dźwięków. Pohukiwań sów, piski myszy, ciche kroki nocnych drapieżców i ich ofiar.
Doszliśmy do miejsca z którego pięknie było widać księżyc w pełni. Usiedliśmy wśród traw i oglądaliśmy księżyc. Czasem tylko Drake mówił, że pięknie wyglądam w blasku księżyca, albo że jestem jaśniejsza i piękniejsza od gwiazd. W pewnym momęcie poczułam znużenie. Położyłam się i usnęłam cudownym, lekkim i wspaniałym snem...
<kochanie?>
-Tak...-wyszeptałam-Tak
Rzuciłam się ukochanemu na szyję.
-Kocham cię-płakałam i śmiałam się.
-Ja ciebie też.-odparł Drake i pocałował mnie długo i namiętnie.
Staliśmy tak w uścisku. Czas się dla nas zatrzymał. Nic się nie liczyło. Byliśmy tylko my. A ja byłam teraz najszczęśliwszą lwicą na świecie.
Drake wsunął mi pandorkę na łapę.Popatrzyłam na nią. Byłą śliczna.
-Nie musiałeś mi jej kupować. Byłą strasznie droga.-powiedziałam-wystarczył by zwykły kwiat.
-Nie... Ty jesteś nie zwykła... i zasługujesz na nie zwykłe prezenty. Po za tym, nie mam na kogo wydawać.-powiedział i uśmiechnął się czarująco.-Chodź za mną.
Ruszyliśmy w dół ku lazurowej wodzie. Zatrzymaliśmy się przy samej tafli. Woda była tak czysta, że można było się w niej przejrzeć jak w lustrze. Położyliśmy się przy niej i patrzyliśmy na nasze odbicie. Ja widziałam piękną parę. Kochającą się.
Nagle Drake wziął mnie na grzbiet i wzleciał w powietrze. Nim się spostrzegłam, byliśmy na szczycie wodospadu. Spojrzałam porozumiewawczo na narzeczonego i razem skoczyliśmy do wody.
Poczułam zimne krople na grzbiecie, a w następnej chwili byłam już pod wodą. Wynurzyłam się i ochlapałam Drake'a. Pluskaliśmy się w wodzie przez kilkanaście minut. Potem wyszliśmy cali mokrzy i ułożyliśmy się na ciepłym piachu, żeby wyschnąć.
Drake przyglądał mi się.
-Co tak na mnie patrzysz?-zapytałam.
-Jesteś piękna.-powiedział
-Taka mokra?
-Nawet jak jesteś mokra jesteś piękna. Kiedy jesteś umazana krwią i błotem wyglądasz tak pociągająco i drapieżnie, nawet powiem że nie bezpiecznie. Kiedy się uśmiechasz, jesteś słodka i milutka, ale w twoich oczach nawet w tedy można dostrzec dziki błysk.-mówił czarującym głosem.
-Dziękuję.-powiedziałam cicho i przysunęłam się do ukochanego. Wtuliłam się w jego mokre futro i wciągałam ciepły zapach wodospadu, promyków słońca i pięknych kwiatów.
Zasnęłam.
Gdy się obudziłam było już ciemno. Wstałam i zobaczyłąm, że Drake już nie śpi tylko leży patrząc się na mnie.
-Wracamy?-zapytał.
-Nie. Idziemy na nocny spacer.-powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Na taką odpowiedź liczyłem.-odrzekł i podniósł się z ziemi.
Szliśmy w ciszy. Słuchaliśmy nocnych dźwięków. Pohukiwań sów, piski myszy, ciche kroki nocnych drapieżców i ich ofiar.
Doszliśmy do miejsca z którego pięknie było widać księżyc w pełni. Usiedliśmy wśród traw i oglądaliśmy księżyc. Czasem tylko Drake mówił, że pięknie wyglądam w blasku księżyca, albo że jestem jaśniejsza i piękniejsza od gwiazd. W pewnym momęcie poczułam znużenie. Położyłam się i usnęłam cudownym, lekkim i wspaniałym snem...
<kochanie?>
Drake do Sonji
Szliśmy tak bez celu, chłodny wiatr poruszał trawą. Rozmawialiśmy o
różnych rzeczach, czasami sie goniąc. Tak idąc dotarliśmy do Skalisty
Wzgórz.
- Może się rozejrzymy? - spytałem.
- Dobrze - powiedziała.
Zaczęliśmy sie wspinać do góry. "Przecież szybciej bedzie polecieć." olśniło mnie. Wziąłem ukochana na plecy i zacząłem sie unosić. Wąwóz wyglądał pięknie. W pewnym momencie zobaczyliśmy niebieska plamkę na jego dnie. Zleciałem niżej. To był wodospad.
- Ale tu przyjemnie - powiedziałem lądując na jego brzegu.
- To prawda - odpowiedziała, zsuwając się z mojego grzbietu.
- Mam coś dla ciebie powiedziałem - wyciągnąłem lilie i wsadziłem jej za ucho. - Pięknie wyglądasz - dodałem całując ją.
Podeszliśmy bliżej jego krawędzi i popatrzyliśmy w dół. Było tam małe jeziorko. Skupiłem się. Woda zaczęła się podnosić. Po chwili uformowała się w serce. Chwilę biłem się z myślami. Sonja chyba to zauważyła. Liznęła mnie w mordkę.
- Wyjdziesz za mnie? - spytałem w końcu i wyjąłem pandorkę.
<Sonju?>
- Może się rozejrzymy? - spytałem.
- Dobrze - powiedziała.
Zaczęliśmy sie wspinać do góry. "Przecież szybciej bedzie polecieć." olśniło mnie. Wziąłem ukochana na plecy i zacząłem sie unosić. Wąwóz wyglądał pięknie. W pewnym momencie zobaczyliśmy niebieska plamkę na jego dnie. Zleciałem niżej. To był wodospad.
- Ale tu przyjemnie - powiedziałem lądując na jego brzegu.
- To prawda - odpowiedziała, zsuwając się z mojego grzbietu.
- Mam coś dla ciebie powiedziałem - wyciągnąłem lilie i wsadziłem jej za ucho. - Pięknie wyglądasz - dodałem całując ją.
Podeszliśmy bliżej jego krawędzi i popatrzyliśmy w dół. Było tam małe jeziorko. Skupiłem się. Woda zaczęła się podnosić. Po chwili uformowała się w serce. Chwilę biłem się z myślami. Sonja chyba to zauważyła. Liznęła mnie w mordkę.
- Wyjdziesz za mnie? - spytałem w końcu i wyjąłem pandorkę.
<Sonju?>
Aria do reszty
kiedy wstałam dziś rano poczułam że pogoda się zmienia i wszystko jest żywsze więc od razu poszłam na pasiastom sawane żeby upolować śniadanie tam spotkałam Sashe Sonie i reszte watahy -Czesć -krzykneli mi z daleka
-siemka-powiedziałam -nie czuje że dziś pogoda jest jakas inna a wszystkie zwierzęta jakieś żywsze-wypaliłam po chwili -żeczywiście też to zauważyliśmy -Mam świetny pomysł aby uczcić ten wyjątkowy dzień ogłośmy dziś wielkie wspólne polowanie
<Sasha,Sonia,Snow Rose,Shira i każdy kto chce napisać co było dalej? >
czwartek, 21 marca 2013
Sonja do Sashy i Aresa
Wskoczyłam na drzewo i zza liści wyciągnęłam czekoladowego zająca.
-Proszę mały-powiedziałąm kładąc przed nim prezent.
-Dziękuje.-odrzekł malec i zaczął jeść zająca.
-Tylko nie całego od razu bo cię brzuch rozboli.-zaśmiałą się Sasha patrząc jak Ares pałaszuje czekoladę.
-1 Mu nie zaszkodzi.-broniłam Aresa. Sasha spojrzała na mnie z lekką przekorą, a ja się tylko uśmiechnęłam.
<Sasha?Ares? Co dalej?>
-Proszę mały-powiedziałąm kładąc przed nim prezent.
-Dziękuje.-odrzekł malec i zaczął jeść zająca.
-Tylko nie całego od razu bo cię brzuch rozboli.-zaśmiałą się Sasha patrząc jak Ares pałaszuje czekoladę.
-1 Mu nie zaszkodzi.-broniłam Aresa. Sasha spojrzała na mnie z lekką przekorą, a ja się tylko uśmiechnęłam.
<Sasha?Ares? Co dalej?>
Sonja do Drake'a
Zapowiadał się piękny dzień. Zeskoczyłam z drzewa i wylądowałam na wilgotnej trawie. Umyłam się w strumyku i upolowałam strusia. Następnie wolnym spacerkiem ruszyłam w stronę drzewa Drake'a.
Leżał na ziemi opierając się o drzewo.
-Cześć-powiedziałam.
-Hej-odrzekł samiec.
-Masz ochotę przejść się ze mną?-zapytałam.
-Oczywiście-odparł wstając z ziemi. Podszedł do mnie i pocałował. Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy przed siebie. Nie wybraliśmy kierunku, po prostu, chcieliśmy spędzić ze sobą trochę czasu.
-Dawno do mnie nie przychodziłaś-zauważył Drake.
-Tak. Miałam dużo spraw na głowie. Wiesz... Te nowe lwy. Musiałam to wszystko ogarnąć.-mówiłam.
-Rozumiem... Ale za to dziś przez cały dzień jesteś moja-powiedział. Roześmiałam się.
Szliśmy w ciszy, słuchając szelestu liści, śpiewu ptaków i dźwięku kopyt niesionych echem. Słońce mocno przygrzewało i wiał lekki wiaterek, który przynosił ulgę od gorąca. Idealny dzień, by spędzić go z ukochanym.
<Drake? Co dalej?>
Leżał na ziemi opierając się o drzewo.
-Cześć-powiedziałam.
-Hej-odrzekł samiec.
-Masz ochotę przejść się ze mną?-zapytałam.
-Oczywiście-odparł wstając z ziemi. Podszedł do mnie i pocałował. Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy przed siebie. Nie wybraliśmy kierunku, po prostu, chcieliśmy spędzić ze sobą trochę czasu.
-Dawno do mnie nie przychodziłaś-zauważył Drake.
-Tak. Miałam dużo spraw na głowie. Wiesz... Te nowe lwy. Musiałam to wszystko ogarnąć.-mówiłam.
-Rozumiem... Ale za to dziś przez cały dzień jesteś moja-powiedział. Roześmiałam się.
Szliśmy w ciszy, słuchając szelestu liści, śpiewu ptaków i dźwięku kopyt niesionych echem. Słońce mocno przygrzewało i wiał lekki wiaterek, który przynosił ulgę od gorąca. Idealny dzień, by spędzić go z ukochanym.
<Drake? Co dalej?>
Shira do Snow Rose i Jacka
-Boli mnie, boli mnie głowa. - odpowiedziałam z dziwnym grymasem na mordce.
-Mnie też. - dodał Jack kuląc się.
-Aał! Mnie też. - dodała po chwili Snow Rose.
-To chyba przez zmianę klimatu. - wytłumaczyłam.
-Chodźmy do jaskini. - poradził Jack.
I faktycznie , gdy położyliśmy się na zimnej skale od razu poczuliśmy się lepiej.
Jack wstał i położył się obok mnie , po czym położył łapę na mojej.
Nagle spod ziemi wyrosła lodowa lilia.
Gdy tylko chciałam jej dotknąć rozsypała się.
Nic nie mówiąc wtuliłam się w grzywę ukochanego.
-Tak sobie słodzą ,że kły się psują. - zażartowała Snow Rose.
-Ha ha bardzo śmieszne. - powiedziałam z sarkazmem w głosie.
-Wow ... - westchnęła Snow Rose widząc przechodzącego lwa.
-Snow kto to? - spytałam z tajemniczą miną
<no właśnie Snow Rose kto to?>
Snow do Shiry i Jacka
- To jak? Idziemy polować? - zapytałam
- Pewnie! - odpowiedzieli równocześnie
Pomknęliśmy na Pasiastą Sawannę upolować sobie deser.
Uniosłam spory strumień wody i oplotłam nią zebrę, Jack zamroził ją i bez większego wysiłku zdobyliśmy pokarm.
Po sytym posiłku wybraliśmy się nad wodopój napić się oraz zamoczyć w lazurowej wodzie. Gdy się w niej znalazłam popisałam się moją mocą i robiłam różne sztuczki, a inne zwierzęta przyglądały się z podziwem.
Nagle Shira powiedziała- Trochę mi słabo i bardzo boli mnie...
<Co cię boli kochana? >
środa, 20 marca 2013
Sasha do Aresa i Sonji
Westchnęłam ciężko.
Konor był....dobrym przyjacielem i wiedziałam,że mogę liczyć na jego porę,ale jednak to nie był ten jedyny.
Wiedziałam,że on mnie kocha,jednak nie chciałam zranić jego uczuć i powiedzieć mu tego wprost.
-Chodź Ares,musimy iść do cioci Sonji,mówiła,że ma dla ciebie jakąś niespodziankę.-powiedziałam do syna.
-Ale fajnie!!!!!!!!!!!!-zawołał mały i popędził w kierunku drzewa mojej przyjaciółki.
Po kilku minutach ja również dotarłam.
-Cześć Sonju,powiedziałam Aresowi o twojej niespodziance i nie mógł się doczekać,więc przyszliśmy teraz.Powiesz mu o niej?-zapytałam lwicę.
<Sonja jaką masz dla niego niespodziankę???^^>
Konor był....dobrym przyjacielem i wiedziałam,że mogę liczyć na jego porę,ale jednak to nie był ten jedyny.
Wiedziałam,że on mnie kocha,jednak nie chciałam zranić jego uczuć i powiedzieć mu tego wprost.
-Chodź Ares,musimy iść do cioci Sonji,mówiła,że ma dla ciebie jakąś niespodziankę.-powiedziałam do syna.
-Ale fajnie!!!!!!!!!!!!-zawołał mały i popędził w kierunku drzewa mojej przyjaciółki.
Po kilku minutach ja również dotarłam.
-Cześć Sonju,powiedziałam Aresowi o twojej niespodziance i nie mógł się doczekać,więc przyszliśmy teraz.Powiesz mu o niej?-zapytałam lwicę.
<Sonja jaką masz dla niego niespodziankę???^^>
Konor do Sashy,Aresa i Drake'a
Zostawiliśmy Aresa u Sashy, Drake poszedł jeszcze pogadać z Aresem, ja zostałem z Sashą. Powiedziałem do niej:
- Zawsze będę cię kochał, nawet jak znajdę inną, zostaniesz w moim sercu - szepnąłem jej cicho do ucha. Drake już szedł, więc dołączyłem do niego.
Shira do Snow i Jacka
-Wiesz byłam tak przejęta tym , że znów cię widzę że wyleciało mi to kompletnie z głowy - wyjaśniłam.
-Ok - powiedziała wybaczającym tonem Snow Rose.
-Myślałem że , mieliśmy się umówić na wspólne polowanie. - powiedział Jack.
-A , no tak... - poczułam się jak na jakimś przesłuchaniu.
-No dobra , ale opowiadajcie jak się poznaliście! - wtrąciła się wyraźnie zaintrygowana Snow Rose.
-Więc tak , gdy nie miałam jeszcze stada chciałam zapolować na jakąś zebrę. Gdy już się przyczaiłam zaatakował ją Jack. Więc postanowiłam zobaczyć jak to starcie się zakończy. Nagle na Jacka rzucił się jakiś stary lew , który miał pełno blizn co oznaczało że , jest doświadczony. Niestety Jack przegrał a drugi lew zabrał zdobycz i w tedy ja wkroczyłam do akcji.
-Nie daleko jest wodopój pomogę ci się tam dostać. - powiedziałam.
Nie miałem innego wyboru jak posłuchać Shiry - odbiegł od tematu Jack.
Hieny wyczuły krew i przychodziły do zranionego ciała. Udawało mi się je skutecznie odpędzać po przez wodny bicz. Wytrwaliśmy tak do pełni.
Usiadłam przy leżącym Jacku i zaczęłam uleczać jego rany.
-I tak jakoś poszło. - powiedział Jack.
<co teraz powiesz Snow Rose?>
Snow Rose do Shiry i Jacka
- Wow, to chyba Jack Frost! - powiedziałam z niedowierzaniem
Mama opowiadała mi o nim jak byłam mała.
- Tak, zgadza się, to ja. -odpowiedział stanowczo
- Ale skąd ty się tu.. ?
- Chciałem odwiedzić moją narzeczoną i przy okazji Cię poznać. - odparł
- Serio? A kim jest ta szczęściara?
W tym momencie Shira zeskoczyła z kamienia i wtuliła się w błękitną sierść samca.
- Ty?- zapytałam przyjaciółkę.
- Ja. - powiedziała z uśmiechem.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
<No właśnie, dlaczego?>
wtorek, 19 marca 2013
Ares do Drake'a,Konora i Sashy
Jednorożec był taki pyszny!Nigdy nie jadłem równie delikatnego i aksamitnego mięsa.
-Chodź małe,wracajmy do domu.-powiedział wujek Konor.
Pomału ruszyliśmy w kierunku mojego drzewa.
Gdy dotarliśmy przywitał nas głos mamy:
-Cześć skarbie!Jak tam trening?-zapytała.
-Wspaniale! Upolowaliśmy jednorożca! Był wyśmienity!-ekscytowałem się.
-Ares odkrył swoją pierwszą moc.-oznajmił Drake.
-To super!Co potrafisz robić?-zwróciła się do mnie.
-Umiem strzelać takimi lodowymi błyskawicami.-odparłem dumnie.
Mama przytuliła się do mnie mruknęła w moje futerko,że jest ze mnie dumna, tak,że tylko ja usłyszałem .
-Chodź małe,wracajmy do domu.-powiedział wujek Konor.
Pomału ruszyliśmy w kierunku mojego drzewa.
Gdy dotarliśmy przywitał nas głos mamy:
-Cześć skarbie!Jak tam trening?-zapytała.
-Wspaniale! Upolowaliśmy jednorożca! Był wyśmienity!-ekscytowałem się.
-Ares odkrył swoją pierwszą moc.-oznajmił Drake.
-To super!Co potrafisz robić?-zwróciła się do mnie.
-Umiem strzelać takimi lodowymi błyskawicami.-odparłem dumnie.
Mama przytuliła się do mnie mruknęła w moje futerko,że jest ze mnie dumna, tak,że tylko ja usłyszałem .
Shira do Snow Rose,Jacka,Sonji,Sashy i Drake'a
Miło było wygrzewać się w promieniach słonecznych na rozgrzanej skale.
Nagle poczułam coś lodowatego na grzbiecie.
-Co, śnieg na sawannie? - zdziwiłam się.
-Co to takiego? - spytała zaniepokojona Snow Rose.
-To tylko śnieg - odpowiedziała Sasha.
-Tak, ale skąd on się tu wziął? - spytał Drake.
-To Jack! - wyrzuciłam z siebie.
-No nie, nie mów że to ten - nie zdążyła dokończyć Snow Rose bo jej przerwałam.
-Tak właśnie ten.Jack śmiało pokaż się. - dodałam z uśmiechem.
Za naszymi plecami pojawił się błękitny lew ze śnieżnobiałą grzywą.
<co dalej powiesz Snow Rose?>
Drake do Sonji i Noonie
- Pewnie - odpowiedziałem w tym samym czasie co Sonja.
Wszyscy zaczęliśmy sie śmiać. Pożegnaliśmy się z Noonie. Teraz odprowadzałem moją ukochaną.
- Ale to był niezwykły dzień. - powiedziałem.
- Tak masz rację - powiedziała i wtuliła się we mnie bo zaczynało już być zimno.
<Sonju cio dalej?>
Wszyscy zaczęliśmy sie śmiać. Pożegnaliśmy się z Noonie. Teraz odprowadzałem moją ukochaną.
- Ale to był niezwykły dzień. - powiedziałem.
- Tak masz rację - powiedziała i wtuliła się we mnie bo zaczynało już być zimno.
<Sonju cio dalej?>
Snow Rose do Sonji,Drake'a i Sashy
- Wow, nieźle Drake, skąd wiedziałeś, że chce mi się pić? - zapytałam ze śmiechem.
- Męska intuicja. - odpowiedział.
Wszystkie się roześmiałyśmy i zamoczyłyśmy wargi w kałuży.
Następnie biegaliśmy oblewając się wodą oraz pluskając w niej.
Zmęczeni zabawą położyliśmy się na dużym kamieniu.
<Sorry, że krótkie, ale chwilowy brak weny >
Sasha do Kovu
Nowe bo się zgubiłam :-).
Tego dnia obudziłam się nie w cieniu swojego drzewa,ale na jakimś kamieniu. Szybko wstałam i rozejrzałam się. Chyba byłam w okolicach Wodopoju,jednak nie dałabym sobie za to uciąć łebka.
-Gdzie ja jestem?-zapytałam Kovu,który leżał obok mnie.
-Nie pamiętasz?Wczoraj byliśmy tu na spacerze,byłaś tak zmęczona,że nie miałaś siły dojść do domu i postanowiłaś zostać tutaj,a ja nie mogłem pozwolić żebyś została tu sama. Ostatnio kręci się tu za dużo hien.-odparł lekko marszcząc nosek,gdy wypowiadał ostatnie zdanie.
-Aha...-odpowiedziałam lekko zaskoczona tym,że niczego nie pamiętałam.
<Kovu?>
poniedziałek, 18 marca 2013
Shira do Snow,Sashy,Sonji i Drake'a
-Bardzo chętnie - odpowiedziałam.
Snow Rose zaczęła kroczyć dumnie a na jej mordce malował się uśmiech.
Pomyślałam w tedy ile straciłyśmy czasu w smutku i w podświadomości że moja najlepsza przyjaciółka utonęła.
Podeszłam do niej i lekko trąciłam ją w bark.
Spojrzała się na mnie i zaczęła ze mną na niby walczyć.
-Trochę zachowują się jak dzieci - szepnęła Sasha do Sonji.
-A dziwisz się im? Nie widziały się przez 5 lat. - odpowiedziała z wyrozumieniem Sonja.
Snow Rose do Shiry
Od Snow Rose do Shiry
Nie mogłam w to uwierzyć! Moja przyjaciółka z dzieciństwa - Shira, stała przede mną we własnej osobie!
- Udało mi się dopłynąć do brzegu. A ty? Jakim cudem przeżyłaś? - zapytałam zdziwiona
- Zemdlałam w wodzie, na szczęście mój brat zobaczył mnie, zanim było za późno. - odpowiedziała
- Co tu się dzieje? - spytała Sonja
- Bardzo was przepraszam, to jest Shira, moja przyjaciółka.
- Hej - powiedziała nieśmiało samica.
- Któregoś dnia, bawiłyśmy się na brzegu rzeki. - zaczęłam - Wymyśliłam zabawę- chodzenie po kłodzie. Oczywiście musiałam spaść.
Shira skoczyła żeby mnie uratować. Prąd wodny porwał nas obie. Byłyśmy przekonane, że utoniemy, ale jakimś cudem przeżyłyśmy. Wtedy widziałyśmy się po raz ostatni, przynajmniej tak myślałam, do póki nie zobaczyłam jej tutaj.
- Ciekawa historyjka - powiedziała Sasha.
- Nie wiem co na to reszta, ale podobno szukają członków stada, czy chciałabyś do nas dołączyć? - zapytałam.
<< Zgadzacie się? Shira, chciałabyś? >>
Drake do Snow, Sonji i Sashy
- Co powiecie na spacer do Oliwnego gaju? - spytałem
- Dobry pomysł - powiedziała Sonja i wszyscy się uśmiechnęliśmy.
Idąc czuliśmy żar słońca. "Przydał by się mały deszczyk" - pomyślałem. Stanąłem, lwice również się zatrzymały i popatrzyły na mnie. Skupiłem swoją moc na kamieniu który leżał przed nami i w górę wytrysnęła chłodna woda. Sasha i Snow Rose zdziwiły się a Sonja uśmiechnęła. Jedna z nich powiedziała:
< Która coś powiedziała? Nie poznałem po głosie >
- Dobry pomysł - powiedziała Sonja i wszyscy się uśmiechnęliśmy.
Idąc czuliśmy żar słońca. "Przydał by się mały deszczyk" - pomyślałem. Stanąłem, lwice również się zatrzymały i popatrzyły na mnie. Skupiłem swoją moc na kamieniu który leżał przed nami i w górę wytrysnęła chłodna woda. Sasha i Snow Rose zdziwiły się a Sonja uśmiechnęła. Jedna z nich powiedziała:
< Która coś powiedziała? Nie poznałem po głosie >
Sonja do Sashy, Drake'a i Snow Rose
-Fajna jesteś Snow-powiedziałam.
-Hmm.... Dzięki. wy też jesteście fajni-powiedziała samica.
-Co teraz robimy?-zapytała Sasha.
Drake otworzył pyszczek i powiedział:
<Drake?>
-Hmm.... Dzięki. wy też jesteście fajni-powiedziała samica.
-Co teraz robimy?-zapytała Sasha.
Drake otworzył pyszczek i powiedział:
<Drake?>
Shira do Snow Rose
Leżąc na złotych piaskach ujrzałam cztery spacerujące lwy.
Jeden z nich kogoś mi przypominał, dopiero gdy podeszłam bliżej zobaczyłam że to Snow Rose.
-Snow to naprawdę ty?! - zapytałam z nie dowierzaniem.
-Shira?! A co ty tu robisz? - spytała z nadzieją w głosie.
-Myślałam , że utonęłaś. - zaczęłam myśleć , że prze de mną stoi duch , ale nie! To najprawdziwsza Snow Rose z krwi i kości!
Trzy pozostałe lwy przysłuchiwały się z ciekawością.
Sasha do Snow Rose,Sonji i Drake'a
Ruszyliśmy całą grupą pokazać Snow okolicę. Lwicy bardzo spodobała się Pasiasta Sawanna. W pewnym momencie zaburczało mi w brzuchu,na co inni zaśmiali się,a ja do nich dołączyłam.
-To chyba znak,że powinniśmy zapolować.-oznajmiłam z uśmiechem.
W przeciągu zaledwie kilku minut wszyscy byli już najedzeni. Jak się okazało nasza nowa lwica była świetnym myśliwym. Chwytała i zabijała ofiarę w zaledwie parę chwil.
Później przeszliśmy się w kierunku Wodopoju.
Po napiciu się wody położyliśmy się w cieniu drzew,a Sonja powiedziała:
<Co powiedziałaś?>
-To chyba znak,że powinniśmy zapolować.-oznajmiłam z uśmiechem.
W przeciągu zaledwie kilku minut wszyscy byli już najedzeni. Jak się okazało nasza nowa lwica była świetnym myśliwym. Chwytała i zabijała ofiarę w zaledwie parę chwil.
Później przeszliśmy się w kierunku Wodopoju.
Po napiciu się wody położyliśmy się w cieniu drzew,a Sonja powiedziała:
<Co powiedziałaś?>
Ważne!
Z powodu tego,że nie które lwy zamiast pisać opowiadanie piszą TYLKO wiersze zmuszona jestem chwilowo(mam nadzieję) zawiesić Kącik Poezji. Osobniki,których się to tyczy wiedzą,że to do nich,więc nie widzę sensu wytykania łapą. Liczę na poprawę.
Sasha
Konor do Drake'a i Aresa
Drake pobiegł pierwszy, ja przyśpieszyłem
jak tylko mogłem i uderzyliśmy z jednej strony w jednorożca. Padł jak
kłoda, ale miotał się. Ja oberwałem w łapę. Ares szybko chwycił za
szyję. Jednorożec szybko padł. Zjedliśmy posiłek.
- Nic ci nie jest? - zapytał Drake.
- To małe zadrapanie. Nic takiego. - nie kłamałem. Szykowaliśmy się do odprowadzenia Aresa.
<<Kto teraz?>>
- Nic ci nie jest? - zapytał Drake.
- To małe zadrapanie. Nic takiego. - nie kłamałem. Szykowaliśmy się do odprowadzenia Aresa.
<<Kto teraz?>>
Drake do Konora i Aresa
- Niech będzie - powiedziałem.
Udaliśmy się do Laguny Trzech Gór.
- Zaczaje się na przeciw was i skoczymy razem - powiedział Konor do mnie i poszedł.
Widziałem jak siada za kępą trawy.
- A teraz mały rób dokładnie to co ci powiem - zwróciłem sie do Aresa. - Połóż się tak jak ja. Brzuch przy ziemi, pazury wystawione. Oddychaj powoli żeby nasz jednorożec cie nie usłyszał.
Ares wykonał moje polecenia.
- Gdy będzie blisko ja z Konorem skoczymy na niego pierwsi unieruchamiając go, ty skoczysz mu do szyi i zatopisz w niej swoje zęby.
<Chłopaki, jak nam poszło to polowanie?>
Drake do Sonji i Sashy
-To wracajmy już - powiedziałam - ostatnio roi się tu od hien - prychnąłem.
- Nigdy ich tyle nie był- zamyśliła się Sasha.
Było chłodno. Szliśmy i zastanawialiśmy się skąd się ich tyle wzięło. Aż tu nagle jak na złość pojawiło się kilka tych padlinożerców.
<Sasho, Sonju? Szor nwm co pisać >
Snow Rose do Sashy
-Hmmm.. Ja właściwie to nie wiem czy będę tutaj pasowac.
Boję się, że mnie nie polubicie.
- Nie martw się, na pewno tak się nie stanie.- Powiedziała alfa.
Zdziwiłam się, że ktokolwiek mógł mnie polubić.
Wszyscy byli dla mnie bardzo mili.
- Jak się nazywacie? - zapytałam trochę zawstydzona
- Ja jestem Sasha, a to Sonja i Drake. - odparła lwica
- Spodoba Ci się tutaj- powiedział szeroko uśmiechnięty Drake.
Ja również uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
Nareszcie znalazłam swój dom. Czuję, że będzie to bardzo udany dzień.
- Pokazać Ci okolicę? - spytała zafascynowana Sonja
- No pewnie - odparłam.
niedziela, 17 marca 2013
Noonie do Drake'a i Sonji
Na mojej mordce pojaśniał uśmiech.
Szliśmy w stronę mojego skalnego mieszkania. Byliśmy już blisko. -Dziękuję wam za dzisiejszy dzień . Mam nadzieję że niedługo się spotkamy ? - Zapytałam. -Szor króciak ale z telefonu :-/ Sonju,Drake?> |
|
Subskrybuj:
Posty (Atom)