sobota, 16 marca 2013

Sonja do Drake'a i Noonie

-Uciekaj Noonie!-krzyknęłam i popędziłam z Drakem w stronę hien. Wytworzyłam błyskawice, które bezlitośnie uderzały w hieny. Drake wytworzył ogień, który spalał je. Nagle ku naszemu zdziwieniu zaczęła trząść się ziemia. Rośliny oplatały się wokół szyj hien i dusiły je albo skręcały karki. Gdy część została zabita i część uciekła zapytałam się Drake'a.
-Ty umiesz kontrolować żywioł ziemi?
-Nie, tylko wody i ognia. A ty?
-Nie, ja nie kontroluje żywiołów i...-nie dokończyłam zdania, bo podeszła do nas Noonie.
-Ja to zrobiłam-powiedziała.
-Nie uciekłaś?!-zapytaliśmy  Drakem w tym samym momęcie.
-Nie. Przez chwilę biłam sie z myślami i chciałam uciekać, ale potem pomyślałam, że muszę przezwyciężyć strach...
Staliśmy w ciszy, którą po pewnym czasie przerwał Drake
-Chodźmy dalej.
Skinęłyśmy głowami.

<Drake?Noonie?>

Drake do Sonji i Noonie

- Wracamy już? - spytałem lwic.
-Tak - odpowiedziała Noonie.
- To najpierw ciebie odprowadzimy, ostatnio widziałem dużo hien w tej okolicy. - zwróciłem się do niej.
Było zimno. Ruszyliśmy w drogę. Szliśmy i rozmawialiśmy o wielu rzeczach. Nagle zauważyłem jakiś ruch przed nami. To były hieny.

<Sonju, Noonie? Niestety brak weny >

Konor do Drake'a i Aresa

Kombinowałem co zrobić. Chciałem zrobić tornado, ale musieli daleko odejść, a tornado jest trudne do kontroli. Ares nagle ryknął, był cichy, hieny się zaśmiały. Popatrzyłem na Drake i Aresa. Ryknęliśmy razem a one wiały niczym mróweczki.
- Co za przygoda. - powiedział Ares.
- No. - powiedział Drake.
- Co teraz? Może jednorożec? - zaśmialiśmy się.
<< Drake? Ares?>>

Ares od Konora i Drake'a

Strasznie się bałam. Hien było jeszcze 6,a nas zaledwie troje.
Wujkowie zabili kolejne dwa osobniki(ogniem). Bałem sie strasznie,do tego stopnia,że odkryłem jedną ze swoich mocy! W pewnym momencie jednak z hien podeszła do mnie na odległość 1,5 metra,a warczenie na nią nie pomagało,miałem ochotę wykrzyczeć jej w pysk "uciekaj!to ja tu jestem panem!!!",jednak zamiast tego uwolniłem z "wewnątrz" energię,która zmaterializowała się w formie lodowej błyskawicy(zabiłem nią wroga). Po zabiciu ostatniej hieny wujek Konor i Drake popatrzyli na mnie z zaskoczeniem.
-Ares!Właśnie odkryłeś jedną ze swoich mocy!To wspaniale!-zawołał Drake.
-Też się cieszę.-odparłem z dumą.
-Może chodźmy już do twojej mamy,pewnie się martwi.-oświadczył wuj Konor.

piątek, 15 marca 2013

Drake do Konora i Aresa

Hien było z 8. Ares stanął za nami. Konor zaryczał. Hieny nawet nie cofnęły się. Następnie ja spróbowałem, lecz niestety również bez skutku. Nieproszeni goście zaczęli podchodzić. Podbiegliśmy do nich. Zaczęła się walka. Mój towarzysz podpalił jedną hienę, która odsunęła się. Ja również używałem swoich ognistych mocy.

<Konor, Ares? Jak poszła dalej walka?>

Noonie do Sonji i Drake'a


Sonja wpadła na genialny pomysł !
- Udawaj ,że przywołujesz ten Trujący Deszcz. Ja będę biegała szukając schronienia,a ty tylko zrób by spadł deszcz czy zwykła woda z nieba. Przerazi się. - szeptem powiedziała mi na ucho.
- Lepiej się kryj ! Noonie się wkurzyła !! - krzyknęła na całe gardło Sonja.
- Co ?! Ale co ?! Co zrobi ?! - krzyczał.
Zamknęłam oczy i chciałam delikatnie ii niewidocznie przywołać wodę z jeziora,by unieść ją w górę i zrobić deszcz.

(Sonju Drake ? Szooor 0 weny ;D )



Od Sashy do Snow Rose

-Dobrze trafiłaś.-powiedziałam do nowo poznanej lwicy i uśmiechnęłam się szeroko.-Jestem Alfą stada Lwów z Nocnego Safari. Jeżeli chcesz możesz się do nas przyłączyć.
Sonja i Drake także zrobili przyjacielskie miny mówiące:"Zapraszamy do nas!!!"
Jednak na pyszczku Snow Rose malowało się coś czego nie potrafiłam określić. Coś jakby na kształt pół uśmiechu,przerażenia,zaskoczenia i szczęścia. To wszystko na raz wyglądało bardzo dziwnie.
-Hmmm...Ja właściwie...

<Jak dokończysz to zdanie Snow?Moge tak na cb mówić?>

Od Snow Rose


Podniosłam się i otrzepałam z piachu.
Bolały mnie łapy, chyba coś sobie naciągnęłam.
Nie zważając na ból ruszyłam dalej.
Po godzinie truchtu zobaczyłam w oddali trzy lwy.
Przyśpieszyłam trochę, bo bałam się, że uciekną.
Chyba mnie zauważyły, bo poczekały na mnie.
Stanęłam przed nimi bez słowa.
-Co tutaj robisz? - odezwał się samiec.
- Nazywam się Snow Rose i szukam stada w którym byłabym mile widziana.

Kovu do Sashy



- Może spacer ? Albo pójdźmy powygrzewać się Przy Wodopoju ? - zaproponowałem.
- Pewnie ,chodź. - uśmechnęła się lwica.
Szliśmy do wyznaczonego miejsca. Przy tym gadaliśmy i śmialiśmy się.
Cieszyłem się z kolejnego przyjemnego dnia z Sashą. Zawiał lekki wiatr,grzywa spadła mi na oczy nic nie widząc potknąłem się o coś...
Usłyszałem śmiech przyjaciółki. (może kogoś więcej)

<Sasho ?>

Od Snow Rose


Z trudem otworzyłam śpiące powieki, przeciągnęłam się i ruszyłam przed siebie.
Głód dokuczał mi od paru dni, a zwierzyny nigdzie nie było.
W pewnym momencie chciałam zrezygnować, ale napotkałam się na stado antylop.
Ślina pociekła mi z mordki. Ruszyłam do ataku.
Nareszcie zaspokoiłam niemiłe uczucie opychając się mięsem.
Nagle usłyszałam ryk lwa. Moja nadzieja na odnalezienie stada zaiskrzyła.
Biegłam jak najszybciej w stronę lwiego głosu.
Gdy znalazłam się przy dwóch samotnych drzewach, padłam jak martwa.
Postanowiłam odpocząć w cieniu .

Sasha do Sonji i Drake'a

-Chętnie.-odparłam lwicy po czym ruszyłysmy w stronę Pasiastej Sawanny.
Leżałyśmy w cieniu drzewa przez kilka godzin plotkując na 1.000.000 różnych tematów(każdy inny od drugiego) co jakiś czas polując na zebrę. Ucieszyłam się,że mamy już w stadzie 1 parę. Miałam nadzieję,żeby im się jakoś(oby lepiej)ułożyło.
Gdy zrobiło się ciemno dotarł do nas Drake.
-Co się stało?-zapytał samiec.-Wszędzie cię szukałam i nigdzie cie nie było.
Sonja wstała i polizała go w pyszczek.
-Przepraszam,straciłyśmy rachubę czasu.-powiedziawszy to uśmiechneła się do mnie.

<Drake?Sonja?>

Konor do Drake'a

Wybraliśmy się na Pasiastą sawannę.
- Mały, złap króliczka, tak jak cię uczyłem. - powiedziałem, mały pobiegł szybko i za chwile miał królika z pysku. Zabrał się do jedzenia, a ja i Drake złapaliśmy zebrę. Szybko zjedliśmy. Pojawiły się hieny, były blisko Aresa, mały się wystraszył i pobiegł do nas.
<Co dalej?>

Drake do Sonji i Noonie

Wszyscy skoczyliśmy na naszą ofiarę. Nie miała już jak uciec. Chwilę wierzgała, my jednak nie dawaliśmy za wygraną. Jednorożec pomału zaczynał sie męczyć. Wreszcie udało nam się go zabić. Zawlekliśmy go do cienia. Zjedliśmy go ze smakiem i nawet troche jeszcze zostało.
- Co powiecie na pójście nad wodopój? - spytałem towarzyszek.
- Dobry pomysł- odpowiedziała Sonja.
Ruszyliśmy w drogę. W trakcie wędrówki rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Kiedy doszliśmy, ja od razu wskoczyłem do wody. Lwice również weszły. Położyły się na plecach i oglądały chmury na niebie. Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Postanowiłem im zrobić psikusa. Zanurkowałem. Pomału podpłynąłem do nich, tak że mnie nie zauważyły. I... wciągnąłem je pod wodę. Wyglądały na zaskoczone jednak zauważyłem, że chcą mi się zrewanżować.

<Noonie, Sonju? Cio mi zrobicie? :P>

Sasha do Kovu

Gdy obudziłam się rano nie myślałam ani o głodzie,ani o pragnieniu.
Chciałam tylko móc znów zobaczyć Kovu.
Miałam nadzieję,że samiec pragnie tego samego co ja.
Położyłam się pod drzewem na Pasiastej Sawannie i czekałam,wiedziałam że Kovu będzie tu dzisiaj polował i nie myliłam się. Obiekt moich zainteresowań pojawił się już po kilku minutach. W podświadomości uśmiechnełam się na jego widok,ale w realu starałam się wyglądać obojętnie(nie chciałam się zbytnio narzucać).
-Cześć.-powiedział samiec podchodząc do mnie.
-Hej.Może zapolujemy?-zapytałam,na co lew ochoczo pokiwał łbem.
-Jasne!Mogą być zebry?To moja ulubiona potrawa.
W odpowiedzi rzuciłam się na najbliższego osobnika. Kovu zaśmiał się i zrobił to samo. Śniadanie było pyszne,szczególnie w jego towarzystwie.
-To co robimy teraz?-zapytałam po skończonym posiłku.\

<Kovu?^^>

Kovu do Sashy


Nie wiedziałem co mam robić... Uśmiechnąłem się tylko. Chyba polubiłem tą lwicę,zdaje się,że ona mnie też.
- No.. to może wracajmy ? - zapytałem.
- Pewnie.. - odpowiedziała chyba lekko zawiedziona.
- Odprowadzę Cię,a jutro przyjdę po Ciebie znowu.. - dodałem,by się nie smuciła.
Na jej pyszczku pojaśniał uśmiech..
Wracaliśmy wolnym truchtem. Tą samą drogą,tymi samymi ścieżkami.
- Wiesz.. Na prawdę strasznie miło mi się spędza z Tobą czas. Nie mogę doczekać się jutra. - odparłem na pożegnanie,po dotarciu do jej drzewa.

<Sasho ? Jest w porządku  >

czwartek, 14 marca 2013

Sasha do Kovu

-Z chęcią.-odparłam z uśmiechem na mordce.
Powoli wstaliśny z miejsca i ruszylismy w strone...noo...nieznaną.
Nie patrzyliśmy czy idziemy w prawo czy w lewo,prosto czy zaczynamy się cofać.
Po drodze rozmawialiśmy o wielu różnych rzeczach.
Zaczęło się ściemniać.
-Wiesz...Bardzo dobrze spędza mi się czas w twoim towarzystwie. Mamy wiele tematów do rozmów i...-nie dokończyłam zdania tylko położyłam łeb na jego ramieniu(o ile lwy je mają).
Samiec spojrzał na mnie nieco oniemiały jednak po chwili na jego mordce także pojawił się wyraz zadowolenia.

<Kovu?Dokończysz?Jakby co to powiedz jak mam za szybkie tempo,albo po prostu nie chcesz>

Kovu do Sashy



- Aaaa widzisz - uśmiechnąłem się. - Tak to już jest. - usiadłem obok Sashy.
- A ..Może opowiesz mi coś o sobie,skoro już Ci uciekłem ? - zapytałem.
- No... No dooobra.. - rzuciła,z uśmiechem samica.
Opowiedziała mi o sobie to i owo..
- To co teraz robimy ? - zapytała po opowieści.
- Idziemy na spacer,tak gdzie kolwiek.. Nie znając celu ? - zaproponowałem.\

<Sasho ? Zaczniesz rozmowę ? XD >

Drake do Konora

-Dobry pomysł. - odpowiedziałem Konorowi.
Ruszyliśmy w kierunku mieszkania Aresa i Sashy. Gdy doszliśmy na miejsce mały, bawił się w cieniu. Troche dalej ujrzeliśmy Sashę.
- Witajcie. -powiedziała uśmiechając się do nas.
- Hej - powiedział mój towarzysz. - Możemy zabrać Aresa na małe polowanie?
Lwica się zamyśliła.
-Prosze pozwól mi iść - powiedział lewek i uśmiechnął się.
- Obiecuję, że będziemy mieli go na oku - powiedziałem.
- No już dobrze, możesz iść tylko za bardzo nie rozrabiaj. - powiedziała.

<Konor? Gdzie poszliśmy?>

Sasha do Kovu

-Ja!-wykrzyknęłam ze śmiechem.Nie chcąc odpowiadać no to pytanie rzuciłam się do ucieczki,a samiec zaraz za mną.
Ganialiśmy się tak przez ładne parę minut,jednak dość szybko się zmęczyłam,więc położyliśmy się w cieniu jednego z drzew nieopodal wodopoju.
Dla zabawy popędziłam wiatr tak żeby stworzył kilka małych fal,które miały opryskać lwa. Miałam pecha ponieważ samiec miał refleks i uciekł od mojej "zasadzki".
-Ej!To nie fair!-powiedziałam obrażonym tonem,na co on tylko parsknął śmiechem.

<Kov?>

Kovu do Sashy


 -Chodźmy.. Ale gdzie ty zaproponuj. - odpowiedziałem lwicy.
Lwica myślała przez chwilę po czym odparła z przekonaniem:
- Przy Wodopoju,tam jest OK.
Skinąłem głową i ruszyliśmy. Samica wyglądała przyjaźnie.
Nie chcąc słuchać ciszy.. Zacząłem rozmowę.
- Wiem,jeste dziwny,ale która lwica twoim zdaniem jest najatrakcyjniesza ? Pytam,bo nie chcę słuchać dłużej tej głuchej ciszy... Nie mam tematu... - zaśmiałem się. Sasha również się zaśmiała.

<Sasho ? xd >

Noonie do Drake'a i Sonji

Szliśmy na Lagunę Trzech Gór . Oczywiście szłam po środku śmiejąc się na każdą stronę.
- Ty na prawdę się uśmiechasz ! - krzyknęła Sonja.
- Bez was... Nadal nic nie miało by sensu... - przytuliłam ich.
Szliśmy dalej. Po wędrówce dotarliśmy na miejsce. Ustawiliśmy się w trzech miejscach. Trochę jednak poczekaliśmy n jednorożca. Pierwsza zauważyłam go ja. Pomyślałam,że się zabawimy. Wzięłam za pomocą mocy kamyk,uniósł się w powietrzu. Szepnęłam do przyjaciół "Lubicie biegać ?" Skinęli głowami ale nie wiedzieli co kombinuję. Każdemu z nich przekazałam wiadomość ,z kamieni uło.żyły się napisy przed Drakiem i Sonją "Rozstawcie się w innych miejscach" Tak zrobili. Rzuciłam kamień,a jednorożec rzucił się do ucieczki. Zaczęliśmy za nim pędzić. Sonja chciała podbiec do konia i rzucić się na niego. Róg był jednak szybszy i osłonił się "tarczą" . Lwica odskoczyła,potem próbował Drake,zaczepił się zada konia,jednak ten wierzgał tak mocno że lew odpuścił. Wpadłam na pomysł. Drake biegł po lewo roga,Sonja po prawo a ja z tyłu.
- Skieruję na jego tarczę trujący deszcz jak powiem już skaczecie ! - krzyknęłam.
Zrobiłam jak mówiłam. Tarcza zniknęła,deszcz nie padał.
- Już ! - wrzasnęłam.

<Drake ,Sonja ?>



UWAGA!

Jeżeli ktoś nie napisze choć 1 opowiadania w przeciągu czterech dni zostanie wydalony z naszego stada.
Żadna z Alf nie będzie wysyłać do tych osobników po 1000 wiadomości z zapytaniem czy korzysta się jeszcze z naszego bloga. Nie będzie miało znaczenia czy znamy kogoś osobiście czy nie.
Nie piszesz to nie piszesz.Koniec. Nie jesteś tu ze swojej łaski i nie pisząc tylko psujesz zabawę innym.
Po prosty na twoją skrzynkę dotrze wiadomość,że zostałeś/aś usunięty/ta.
UWAGA!
Jeżeli np.wyjeżdżasz na wakacje czy masz nawał kartkówek i sprawdzianów i nie będziesz miał/a czasu pisać to nam o tym powiedz.

Sasha

Sasha do Kovu

Postanowiłam przywitać nowego członka naszego stada,więc udałam się do mieszkania Kovu(PS:wybież sobie jakieś i wyślij Spyro+Cynder lub Uncharted3,bo tego nie zrobiłeś:-)).
Po drodze zastanawiałam się nad wieloma różnymi sprawami.
Gdy dotarłam na miejsce samiec leżał właśnie w cieniu swojego drzewa,uśmiechnął się na mój widok.
-Cześć.-przywitałam się.
-Hej.-odparł samiec.
-Może masz ochotę na małe zapoznawcze polowanie?-zapytałam.
Samiec spojrzał na mnie i po chwili zastanowienia odpowiedział:

<Co odpowiedziałeś?Sorki,że taki króciak>

Konor do Drake'a

Na skrzyżowanie dróg spotkałem Drake'a.
- Cześć. - powiedziałam.
- Cześć, Sonja jest moją partnerką! - powiedział. Byłem zaskoczony, po moich oczach wiedział, że mu gratuluje.
- Może pójdziemy z Aresem na małe polowanie? - zapytałem.
<<Drake?>>


Sonja do Sashy i Drake'a

Drake jest teraz moim partnerem. Byłam taka szczęśliwa. Kochałam go i cieszyłam się że i on mnie kocha.
Gdy zrobiło się już późno powiedziałam Drake'owi, że jutro się spotkamy i pobiegłam do Sashy.
-Sasha!-krzyczałam z daleka.Gdy przybiegłam do jej drzewa powiedziałam-Mam partnera!
-Kto to?-zapytała się przyjaciółka choć znała już odpowiedź.
-Drake
-Brawo!Jesteś szczęśliwa?
-Tak bardzo. Zapraszam cię na plotkowanie wśród traw-Powiedziałam i czekałam na odpowiedź Sashy.

<Sasha?>

Drake do Sonji


-Pewnie, że chcę - powiedziałem uradowany. Nigdy nie czułem takiej radości.- To... zostaniesz moją partnerką?
- Tak -powiedziała z uśmiechem.
Przewróciłem ją na plecy i pocałowałem długo i namiętnie. Gdy wstała, wziąłem ją na plecy.
-Trzymaj się - powiedziałem do ukochanej.
Za czołem się unosić. Skierowałem się w stronę Doliny Jednego Drzewa. W sercu czułem lekkość. Wcześniej nie wiedziałem jak to jest kochać, bo nigdy nie miałem rodziny. Teraz lecąc z Sonją na grzbiecie, już wiedziałem jak to jest. Z góry widzieliśmy zebry pasące się na pasiastej sawannie. Nagle pod nami zaczęły lecieć flamingi, robiąc różowy dywan. Gdy dotarliśmy na miejsce wylądowałem, a lwica zsunęła się z moje grzbietu. Podszedłem do drzewa i położyłem sie pod nim. Pięknie było widać prawie bez chmurne niebo. Sonja poszła za mną, położyła się obok i wtuliła we mnie.

<Sonju?>

środa, 13 marca 2013

Sonja do Noonie i Drake'a

Byłam pewna , że Noonie się tu odnajdzie. Widziałąm jak sie śmieje i staje się pewniejsza. Cieszyło mnie to, że mogę komuś pomóc.
-I jak było?-zapytałam uradowanej lwic, choć doskonale znałam odpowiedź.
-Wspaniale! Nigdy nie czułam się tak świetnie!-wypaliła z wielkim uśmiechem.
-Zapolujmy na coś, razem.-powiedział Drake.
-Tylko na coś trudniejszego, jest nas trójka. Żyrafa lub... jednorożec.-powiedziałam z błyskiem w oku.
-Niech będzie jednorożec,-powiedziała Noonie
-Zgoda-poparł ją Drake.
Ruszyliśmy więc na polowanie.

<Noonie? Drake?>

Sonja do Drake'a

Ja chyba też go kocham. Serce zaczęło mi mocniej bić. Wyszłam na brzeg. Drake za mną.
-Chcesz na coś zapolować?-zapytał.
-Jasne.-odparłam.
Polowaliśmy długo, bo nie mogliśmy złapać ani jednej zebry. Po paru godzinach, w końcu jednak udało się nam.Trochę zmęczeni, zaciągneliśmy ją do cienia i z wielkim apetytem zjedliśmy.
Było już po południu, postanowiłam, że chyba chce się sama gdzieś przejść, żeby uporządkować myśli.
-Drake?-samiec uniósł głowę i spojrzał na mnie.-Chciałabym się gdzieś przejść, sama. Potrzebuję pomyśleć.
-Jasne. Spotkamy sie jutro?
-Tak.-odpowiedziałam i pobiegłam na pustynię.
Myślałam o nas. Nie wiedziałam czy to właśnie on jest tym jedynym. Bardzo go lubiłam może nawet kochałam.? Fajnie mi sie z nim spędza czas. Zaczęłam sobie wymieniać jego wady i zalety, porównywać charakter do mojego. Nie wiem po co to robiłam, skoro i tak wiedziałam, że kogoś się po prostu kocha i już. W głębi serca to uczucie do niego jest, ale nie wiem czemu nie chce się wylać. Może nie byłam gotowa? Dawno nikt mnie nie obdarzał TYM uczuciem Mam wielu przyjaciół, którzy mnie szczerze kochają, ale to nie to samo. A jednak coś do niego czułam.
Wstałam z piasku i pobiegłam do mieszkania Drake'a. Na szczęście tam był. Podeszłam do niego, a on wstał z ziemi.
-Co się...-chciał zapytać, ale zamknęłam mu usta długim pocałunkiem. Wtedy coś w moim sercu pękło. Zalała je fala miłości i namiętności. Już się nie wahałam. Wiedziałam że to jego kocham i z nim chcę być.
Zakończyłąm pocałunek i powiedziałam do zbitego z tropu Drake'a:
-Ja cię kocham i chcę z tobą być! Jeżeli tylko mnie zechcesz...-powiedziałam patrząc samcowi w oczy.

<Drake?>

Drake do Sonji

Zacząłem się śmiać i biec za Sonją. Dogoniłem ja dopiero tuż przed samym oliwnym gajem i przewróciłem na ziemię.
-Mam cię -powiedziałem i znowu uśmiechnąłem się łobuzersko.
-Śmieszne - powiedziała i w rewanżu obrzuciła mnie piaskiem, po czym również się uśmiechnęła.
-To teraz może pójdziemy na wodopój? - spytałem, próbując się otrzepać jednak piasek jakoś nie chciał spaść.
-Dobrze - odpowiedziała śmiejąc się ze mnie.
Ruszyliśmy w drogę. Piasek gryzł mnie w szyję. Gdy poszliśmy na miejsce od razu wskoczyłem do wody. Jaka ulga! Wreszcie piasek "opuścił" moje futro. Lwica poparzyła na mnie ze śmiechem i również weszła do wody. Położyła się na plecach i patrzyła w niebo. Podpłynąłem do niej.
-Podobasz mi się i chyba się zakochałem -powiedziałem i... pocałowałem ją w "policzek". Po tym szybko zanurkowałem.

<Sonju?>

Noonie do Sonji i Drake'a

Byłam na prawdę uśmiechnięta... Cieszyłam się... Zaufałam lwowi...
- Czy ja ci zaufałam ? - zapytałam śmiejąc się w głos.
- No chyba. A czy ty przypadkiem nie jesteś śmielsza ? - zapytał chyba się śmiejąc.
- Na to wygląda - zaśmiałam się znowu w głos... Czułam,że oni pomogą mi być normalną...Śmiałą i radosną lwicą.
Wiedziałam ,że tutaj się odnajdę, oni obdażyli mnie nadzieją !
- Dziękuję... - powiedziałam.
Drake chyba wiedział o co chodzi ..

<Sonju ? Drake ? ^_^ Odnajdę się tu.. ? >

Drake do Noonie i Sonji

-Latanie da się załatwić - powiedziałem uśmiechając się do Noonie. - Sonju poczekasz chwile?
- Pewnie - odpowiedziała i chyba wiedziała co mam na myśli bo się uśmiechnęła.
- Noonie zaufasz mi?
Lwica wyglądała na lekko wystraszoną ale kiwnęła głową na tak. Podszedłem do niej, wziąłem ja na grzbiet i zacząłem sie unosić. Teraz wyglądała na zaskoczoną i uradowaną.

<Noonie? Czy też Sonju? Szor że krótkie ale niestety brak weny >

Sonja do Drake'a

Drake podszedł do mnie i położył się obok.
Przez chwilę oglądaliśmy obłoki, ale po chwili Drake powiedział to czego nie chciałam usłyszeć.
-Co to było wczoraj?
-Nic, tak sobie...-wymamrotałam.
-Mi się wydawało, że całus-Drake podniósł "brew".
-Taak...-odparłam, po czym zmieniłam temat.-Byłeś ostatnio w Oliwnym Gaju?
-Nie.
-To świetnie, przejdźmy się tam.-powiedziałam i zerwałam się z ziemi.-Ścigamy się.-zarządziłam i puściłam się piegiem śmiejąc się. Kątem oka dostrzegłam, że Drake szybko biegł za mną również się śmiejąc.

<Drake?

Sonja do Sashy

-No to co?-zapytałam.
-Nie wiem-powiedziała Sasha.-Jak ci się układa z Drakem?-zapytała po chwili.
-Nie jesteśmy parą -odpowiedziałam szybko.Sasha uśmiechnęła się, bardziej do siebie niż do mnie.
Wstałyśmy i ruszyłyśmy dalej. Postanowiłyśmy przejść się na spacer na Zieloną Polanę.

<Sasha? Sorry, że takie krótkie piszę, ale już naprawdę nie wiem co xD>

Drake do Sonji

Sonja mnie pocałowała w "policzek". Byłem lekko zaskoczony, ale mi sie podobało. Stałem chwilę jak wryty, a ona szybko uciekła na swoje drzewo. Popatrzyłem za nią, uśmiechnąłem sie i udałem do siebie. Kiedy sie położyłem zacząłem myśleć o niej "chyba ją kocham" przeleciało mi przez myśl i zostało. Po chwili usnąłem.
Następnego dnia z samego ranka, rześki pobiegłem do laguny trzech gór poszukać czegoś do jedzenia. Upolowałem sobie gazelę i ze smakiem zjadłem. Słońce już był wysoko kiedy poszedłem do Sonji. Leżała w cieniu swojego drzewa. Pięknie wyglądała. Zauważyła mnie i się uśmiechnęła.Odwzajemniłem uśmiech.
- Hej - powiedziała i wstała.
- Cześć- powiedziałem, podszedłem do niej i...

<Sonju? Co zrobiłem?>

Sasha do Sonji

Szłyśmy tam w milczeniu. Byłam szczęśliwa,że Sonja znalazła sobie partnera,ale jednocześnie poczułam bolesne uczucie w sercu. Zazdrościłam jej. Zresztą kto by jej  nie zazdrościł zważając na fakt,że został nam jeszcze tylko jedyny wolny lew,który nawiasem mówiąc rzadko schodził ze swojego drzewa.
Uśmiechnęłam się do niej,choć wyszło mi chyba coś bardziej na kształt grymasu.
Gdy dotarłyśmy na miejsce zapolowałyśmy na kilka zebr po czym zjadłyśmy je w cieniu drzew.
Sonja oblizała usta i powiedziła:

<Co powiedziałaś?Sorki,że taki króciak,ale chyba zachorowałam na brako-wenezje XD>

Sonja do Drake'a

-Oczywiście-powiedziałam i pocałowałam samca w "policzek" po czym szybko się obróciłam, wskoczyłam na drzewo i zniknęłam wśród liści i gałęzi. Zastanawiałam się jaką minę ma i co czuje Drake.
Ja go polubiłam, bardzo, nawet... pokochałam. Chwilę myślałam o nim, po czym zasnęłam spokojnym snem.
Rano obudziły mnie promyki słońca. Zeskoczyłam na ziemię, przeciągnęłam się i ziewnęłam pa czym poszłam do wodopoju i się wykąpałam. Złapałam flaminga i zjadłam go w cieniu drzew. Potem napiłam sie wody i poszłam z powrotem do mojego drzewa. Położyłam się w cieniu krzaków i czekałam na Drake'a.

<Drake?>

Noonie do Drake'a i Sonji

- Ja ? Znaczy... No ... Tak,chętnie... Znaczy nic przeciwko... No tak,chodźmy... - zamotałam się,samiec chyba był fajny,ale ja nie potrafiłam się zachować,krępowałam się.. Jednak z drugiej strony,mógłby być dobrym przyjacielem.. Ale ja jestem inna... Dziwne,że Sonja mnie na prawdę polubiła ! Cieszyłam się.. Teraz szliśmy przed siebie w marnej ciszy,szłam po środku.. Zerkałam to na Sonję,to Drake'a ,a czasami na ziemię. Nie wiedziałam co powiedzieć,czekałam aż oni zaczął temat.
- Czemu tak cicho idziemy ? Niezręcznie.. Too co ciekawego u was ? - zapytał lew.
Postanowiłam po raz pierwszy odpowiedzieć na pytanie od samca.
- Trochę ... n-u-d-n-o.. - dukałam zawstydzona.
- Nom.. - dołączyła Sonja.
Szliśmy dalej.. Trochę gadaliśmy,aż dotarliśmy do jakiegoś jeziorka.. Postanowiłam się napić. Po jakimś czasie towarzysze też podeszli. Napiliśmy się,ja zamoczyłam łapy..
- Dlaczego zawsze moczysz łapy przy piciu ? - zapytała przyjaciółka.
-No.. Jestem wilkiem,żywiołów... No i ja kocham każdy żywioł... No... Po prostu kiedy widzę wodę... Aż chce się pływać... Przy gniu,grzać się,na ziemi leżeć ,a w powietrzu latać... Jednak nie mam skrzydeł.. - odparłam. Oboje skinęli głowami.

<Drake,Sonja ? >


Drake do Sonji

- Pewnie, robi się zimno - odpowiedziałem Sonji, czując zimny powiew na karku. - Odprowadzę cie.
- Dziękuje - powiedziała i uśmiechnęła się.
Ruszyliśmy, na niebie było widać gwiazdy, jednak ten zimny wiatr nie pozwalał na to by je podziwiać. Szliśmy w ciszy, która robiła się trochę niezręczna, ale niestety nie wiedziałem jak zacząć rozmowę. Gdy doszliśmy do jej drzewa przerwałem w końcu ciszę i spytałem:
- Chcesz też jutro gdzieś wyjść?

<Sonju? Cio dalej?>

wtorek, 12 marca 2013

Sonja do Drake'a

-Było naprawdę cudownie-powiedziałam kiedy wylądowaliśmy
-Cieszę się, że ci się podobało.-powiedział Drake.
Ruszyliśmy dalej. Słońce zachodziło. Pobiegliśmy na pustynię, bo tam najlepiej były widoczne zachody słońca.Usiedliśmy na piasku i oglądaliśmy zachodzące słońce. Wszędzie tańczyły pomarańczowe, żółte, różowe i fioletowe światełka.
Gdy słońce zaszło zrobiło się bardzo zimno. Zadrżałam.
-Może już chodźmy?-zapytałam lekko drżącym głosem, gdyż zimny wiatr owiał mi pysk.

<Drake?>

Drake do Sonji


Mijaliśmy chmury. W pewnym momencie przestaliśmy się wznosić. Widzieliśmy cały teren stada. Słońce pomału zachodziło i przyróżowiało obłoki. Na dole widzieliśmy biegnące stada zebr, gazeli, antylop. Skierowaliśmy się w stronę laguny trzech gór. Zniżyłem lot. Koło jednej kępy trawy zauważyliśmy pięknego, białego jednorożca.Kiedy zlecieliśmy jeszcze niżej ujrzeliśmy, że jednorożec nie jest sam tylko z dwoma źrebakami, a na ich sierści tańczyły promienie zachodzącego słońca mieniące sie kolorami tęczy. To był niezwykły widok, którego nigdy nie zapomnimy. Odlecieliśmy w innym kierunku, żeby im nie przeszkadzać.
- Widziałaś kiedyś coś tak pięknego? - spytałem Sonji podczas lotu.

<Sonju? Wracamy?>



Drake do Noonie i Sonji


Idąc sobie bez celu zauważyłem Sonje z jakąś lwicą. "Ah to ta Noonie" przypomniałem sobie.
- Hej lwice, co tam ciekawego? -spytałem się.
Zauważyłem, że Noonie schowała się za Sonją. "Czy powiedziałem coś nie tak?" pomyślałem.
- O hej Drake, właśnie sobie tak idziemy - powiedziała Sonja uśmiechając się, odwzajemniłem uśmiech.
- Mogę pochodzić z wami? - spytałem.
- Czemu nie - odparła alfa.
- Noonie, a co ty na to? - spytałem drugiej lwicy.

<Noonie, Sonju? Wybaczcie brak weny >

Sonja do Sashy

-Ja... No wiesz... Lubię go i miły jest i w ogóle-trochę się zaplątałam i spięłam.
Sasha uniosła"brew"
-Och no... Tak. Super mi się z nim spędza czas.
-Tak myślałam.-uśmiechnęła się Sasha.
-Możemy się gdzieś przejść?
-Jasne, może laguna trzech gór?
-Jasne.

<Sasha, Szor, że króciak>

Sasha do Sonji

Po obiedzie(zjadłam strusia) poszłam do wodopoju. Po wypiciu kilku łyków zobaczyłam Sonję. Lwica także mnie ujrzała.
-Cześć.-przywitałam się z przyjaciółką.
-O, hej.-odparła Sonja,która też podeszła do wody i zaczeła ją chłeptać. Nagle do łba wpadł mi pomysł,może nie koniecznie mądry,ale wtedy o tym nie pomyślałam. Spiełam się w sobie i za pomocą wiatru stworzyłam na powierzchni mały wodny huragan,który od razu popędził w stronę Sonji.
-Ej!-zawołała.
Zaśmiałam się i znów ją ochlapałam.
Po kilku minutach byłyśmy już obie całe mokre,więc udałyśmy się na pustynie żeby choć trochę podeschnąć.
Nastąpiły te niezręczne minuty ciszy,żeby je przerwać zapytałam:
-Podoba ci się Drake?-dopiero po fakcie zorientowałam się o co zapytałam.

<Sonja?Sorki,że taki króciak i jeszcze do tego taki denny ale nie miałam weny>

Sonja do Drake'a

Świat z lotu ptaka! To było jednym z moich najskrytszych marzeń!
-Tak oczywiście!-krzyknęłam uradowana.
Drake zleciał trochę niżej i delikatnie mnie złamał.
Unosiliśmy się wolno coraz wyżej i wyżej. Widok był cudowny!
Ptaki latały wokół nas! Było wspaniale!

<Drake? Sorry, że króciak, ale brak weny, może ty napiszesz co jeszcze widzieliśmy>

Drake do Sonji

Chwilę poleżeliśmy na pisaku. Było wyjątkowo ciepło i futra szybko nam wyschły.
- Gorąco tu. Może gdzieś pobiegniemy? - zapytałem.
- To dobry pomysł- powiedziała.
Pobiegliśmy więc na zieloną polanę. Wiatr był przyjemnie chłodny. Sonja coraz bardziej zaczynała mi sie podobać. W pewnym momencie uniosłem sie w powietrze. Lwica wyglądała na zaskoczoną.
- Ty potrafisz latać?- spytała ze zdziwieniem.
- Potrafię. - odparłem - Chcesz zobaczyć jak wygląda świat z góry? - spytałem z uśmiechem.

<Sonju? Cio powiesz na mały lot??>



Noonie do Drake'a i Sonji


- Tak naprawdę to może mogłabym go polubić.. - wróciłam do tematu.
Sonja stanęła i spojrzała na mnie.
- Ale nie miałam kontaktów z samcami od dawna.. Nie wiem jak się zachowywać. Zresztą prócz ciebie nikt mnie nie lubi. - kontynuowałam,ruszając w przód. Sonja po chwili doszła do mnie. Szłyśmy przez chwilę w ciszy ,gdy spotkałyśmy lwa.. A właściwie tego nowego Drake. On od razu podszedł i sam zagadał.
- Hej lwice,co tam ciekawego u was ?
Cofnęłam się za Sonję,czułam się niezręcznie sama nie wim czemu.

<Drake może Sonja ? ^^ >

Sonja do Drake'a

Ochlapałam go. Potem użyłam swojej mocy i całą swoją siło nacisnęłam mu łapami na głowę, aż się zanużył głęboko pod wodę. Sama też zanurkowałam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Drake się uśmiecha.
Wynurzyłam się i popłynęłam do brzegu. Wyszłam na ciepły piach i otrzepałam się z wody. W moje ślady poszedł też Drake.
-Ale zabawa!-krzyknęłam radośnie.
-Kiedyś to powtórzymy!-odpowiedział nie mniej uradowany Drake.

<Drake? Cio dalej???>

Drake do Sonji

Sonja zanurzyła się w wodzie i zaczęła pływać. Po chwili dołączyłem do niej. Woda była przyjemna. Postanowiłem pokazać jej coś. Skupiłem swoją moc w jednym punkcie na wodzie i w tym miejscu pojawiła się fontanna z wody. Tworzyła taki przyjemny deszczyk. W pewnym momencie zanurkowałem. Widziałem że lwica zaczęła mnie szukać. Po chwili wynurzyłem się po cichu za nią i ochlapałem ją.
- Co to miało znaczyć? - spytała lekko zaskoczona.
- A nic takiego. - odparłem uśmiechając się łobuzersko.

<Sonju? Oddasz mi? :P>

Sonja do Drake'a

Usłyszałam trzask. Otworzyłam oczy i zobaczyłam lwa.Przetarłam oczy i ujrzałam Drake'a.
-Która godzina?-zapytałam sennym głosem i zeskoczyłam z drzewa.
-Wydaje mi się, że około 8:00.-odpowiedział Drake patrząc na słońce.
Przeciągnęłam się i głośno ziewnęłam.
-Jadłeś już?-zapytałam.
-Nie.
-To idziemy?
-Oczywiście-Drake uśmiechnął się szeroko.
Zapolowaliśmy na "spasioną" zebrę i ze smakiem ją zjedliśmy. Następnie ruszyliśmy do wodopoju. Przegoniliśmy flamingi, które wzleciały wysoko nad nami tworząc piękny różowy baldachim.
Zanurzyłam się w chłodnej wodzie i zaczęłam pływać.

<Drake?>

Drake do Sonji

- Oczywiście - odpowiedziałem uśmiechając się do Sonji. - To wpadnę jutro po ciebie.
- Dobrze. To do jutra. - powiedziała i również się uśmiechnęła.
- Do jutra.
Lwica poszła na swoje drzewo. Ja zacząłem pomału iść w stronę swojego. To był jeden z przyjemniejszych dni w moim życiu. Gdy wreszcie dotarłem na miejsce, położyłem się i usnąłem, myśląc o tym co się wydarzyło. Następnego dnia z samego rana poszedłem nad wodopój napić się, a następnie udałem się w stronę drzewa Sonji. Kiedy doszedłem zobaczyłem że lwica jeszcze spała, nie chciałem jej budzić ale przez przypadek nadepnąłem na suchą gałązkę i poruszyła się.

<Sonju? Co dalej?>


Uwaga!

Jeszcze raz przepraszamy za zamieszanie,ale mamy teraz ciężkie czasy.
Możecie znowu wysyłać swoje opowiadanie,formularze i prośby do Uncharted3.
Mam nadzieję,że to się nie powtórzy.
Sorki za całe zamieszanie.
Sasha
PS:
razem z Sonją prosimy o to,żeby lwy nie pisały opowiadań w których uczestniczą inne osobniki,które nie należą do naszego stada.

Sonja do Drake'a

Zamyśliłam się.
-Chyba już wrócę. Możesz mnie odprowadzić.-powiedziałam wstając z trawy.
Ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania.
Szliśmy w ciszy, ale po pewnym czasie stała się ona trochę krępujące.
-Spotkamy się jutro?-zapytałam. Po woli dochodziliśmy do mojego drzewa.
Drake nad moim pytaniem.

<Drake? Ci tam wymyśliłeś? >

Drake do Sonji


- Pięknie tu - powiedziałem wpatrując się w czyste niebo. - Nie pamiętam kiedy ostatnio patrzyłem w gwiazdy.
Po chwili tak samo jak Sonja zamknąłem oczy i nagle przypomniałem sobie jak byłem jeszcze małym kociakiem i często oglądałem niebo, myśląc o rodzicach których nie znałem. Szybko otworzyłem oczy. Nie chciałem wracać do przeszłości. Zacząłem wpatrywać się w niedalekie drzewo. Lwica otworzyła oczy. Chyba zauważyła że coś jest ze mną nie tak. Ja jednak nie chciałem o tym rozmawiać i powiedziałem:
- Jest już dość późno i zaczyna się robić zimno. Chcesz żebym cię odprowadził? Czy wolisz jeszcze poleżeć? - spytałem - Moge też odejść jeśli chcesz być sama. - dodałem.

<Sonju? Co odpowiedziałaś?>

Konor do reszty



Chodziłem za Sonją i Drake'm. Nie ufałem mu. No cóż, tyle samców mnie wyganiało z stada, więc nic dziwnego. W końcu odszedłem. Był dosyć spokojny. Tylko dbałem o bezpieczeństwo stada, w końcu jestem obrońcą, to mój obowiązek. Upewniłem się, że jest bezpiecznie. Zauważyłem Noonie. Spojrzała na mnie, a ja odszedłem. Pojawiły się hieny na pustyni. Popatrzyły na mnie. Syknąłem lekko. Było ich chyba z siedem. Odskoczyły. Lubiłem starcia z tymi śmieszkami, były takie śmieszne jak wiały. Dwie podeszły do mnie i wystawiły zęby. Wtedy się zdziwiły, podpaliłem jedną, druga uciekła. Pobiegłem w ich stronę, a on wiały niczym motyle. Na koniec ryknąłem i poszedłem na Pasiastą Sawannę. Tam było jeszcze kilka innych lwów. Do gustu przypadły mi gazele i strusie. Tak miałem od małego. Zaraz pogoniłem za strusiem. Byłem od niego szybszy i za chwile leżał. Zaciągnąłem go do jaskini, usunąłem pióra i zjadłem posiłek, a resztki mięsa schowałem z zimnym miejscu. Będą na potem. Już robiło się ciemno, więc zasnąłem. Jak się obudziłem, wyczułem niepokój. Pobiegłem do reszty. Wszyscy byli podenerwowani.
- Co się dzieje? - zapytałem.
<<Kto tera>>

uwaga!

Przepraszam za chwilową nieobecność,ale już jestem!
Teraz wysyłacie już TYLKO do mnie(Spyro+Cynder) opowiadania,formularze,prośby itd.
Uncharted3 będzie pisał opowiadania,ale nie będzie już ani administratorem,ani Alfą w naszym stadzie.
Za utrudnienia jeszcze raz przepraszam.
Wasza  Alfa  Sasha

Sonja do Noonie

-Rozumiem.Chyba nie za bardzo go lubisz?-zapytałam.
Noonie tylko wzruszyła "ramionami".
Ruszyłyśmy w stronę Pasiastej Sawanny. Upolowałyśmy zebrę, zjadłyśmy ją w cieniu i poszłyśmy na spacer do Laguny Trzech Gór.
Po drodze miło nam się rozmawiało i wydawało mi się że Noonie przy mnie się otwiera i staje się milsza. Uśmiechnęłam się na myśl że pomagam mojej przyjaciółce.

<Noonie? Sor, że króciak, ale brak weny xD>

Sonja do Drake'a

-Jasne, wracajmy-powiedziałam.
Szliśmy po woli. Słońce zachodziło. Księżyc wyłaniał się zza chmur.
-Ale pięknie!-zachwycałam się.
Usiadłam na skałach i przyglądałam się wielkiemu księżycowi w pełni. Na niebie błyskały gwiazdy.W pewnym momencie jedna spadła. Zamknęłam oczy i wypowiedziałam życzenie.
Drake usiadł obok mnie i zaczął tak jak ja przyglądać się niebu.

<Drake? Co dalej?>

Aria do Sonji i Noonie

Pewnego dnia kiedy wygrzewałyśmy się z Sonją w pasiastej swannie po smacznym śniadaniu przybiegła do nas Noonie -Hej jest źle nasze tere.. obser.... wróg-wydusiła z siebie biegnąc -nie rozumiemy cie napij sie wody i powiedz jeszcze raz -jest źle nasze tereny obserwuje wróg-przemówiła wreszcie Noonie
-Myślisz że to mogą być tamte lwice które przychodziły w ,,pokoju'' i które zostały przepędzone??-mówiąc spojrzałam na Sonje
-Jakie Lwice co się wtedy stało ??-próbowała się dowiedzieć Noonie
-więc najpierw przybiegły do nas 3 lwice z propozycją pokoju i pojednania my wyrzuciłyśmy je a później sprałyśmy ich odsiecz a one poprzysięgły nam że kiedy urosną w siły powrócą tu i nas zniszczą .......-kiedy skończyłam mówić zobaczyłam strach a zarazem podekscytowanie w oczach lwic-Więc co my z tym zrobimy??-powiedziałyśmy razem z Noonie
-Trzeba zwołać zebranie stada-powiedziała stanowczym głosem Sonia.

<Sonja, Noonie coś się wtedy stało?? >

poniedziałek, 11 marca 2013

Noonie do Sonji

- Tak... Już dobrze... Przepraszam... Ja po prostu... - znów nie skończyłam zdania jak zawsze..
- Rozumiem,ciężkie przeżycia.. - pocieszyła mnie przyjaciółka.
Szłyśmy dalej..
-Muszę stawić temu czoło. - postanowiłam odważnie.
Sonja spojrzała na mnie.Uśmiechnęła się.
- A.. co robiłaś z Konorem ? - zapytała.
- Nic. - odpowiedziałam. - Zaczepił mnie. - dodałam.

<Sonju ?>


Drake do Sonji

Gdy byliśmy już prawie na miejscu zaczęliśmy się skradać. Udało nam się dojść już wystarczająco blisko stada zebr aby móc zaatakować. Zatrzymaliśmy się, ja poszedłem lekko w prawo żeby odciąć drogę ucieczki naszej ofierze. Lwica skoczyła, ja również sie poderwałem z ziemi. Udało się, zebra nie miała gdzie uciec, więc Sonja nie miała problemu z zabiciem jej. Zanieśliśmy naszą zdobycz do cienia. Usiedliśmy koło niej i zaczęliśmy jeść. Po skończonym posiłku położyliśmy się. Przyjrzałem się nowo poznanej lwicy "Jest piękna i taka miła" pomyślałem.
- Dziękuje że pozwoliłaś mi zostać - powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech. - Dobrze polujesz.
- Miło mi, że tak sądzisz.
- Chcesz już wracać? - spytałem.

<Sonju?>

Sonja do Noonie

Podniosłam łeb i złapałam zapach Noonie.Zaczęłam biec za zapachem, wypadłam zza krzaków i łup!
Uderzyłam w coś i przewróciłam sie. Wstając dostrzegłam znajomy pysk... Noonie. Szybko się otrzepałam.
-Przepraszam... Złapałam twój zapach i zaczęłam biec..-próbowałam wytłumaczyć moją wpadkę.
-Jasne.... nic nie szkodzi-powiedziała Noonie.
Postanowiłyśmy przejść się. Gdy dotarłyśmy na Pasiastą Sawannę, Noonie stanęła jak wryta.
-Co się stało?-zapytałam z zaniepokojeniem w głosie.
-H-i-e-n-y.-wyjąkała Noonie.
Odwróciłam się i dostrzegłam 3 hieny, które pożerały padlinę. Zaryczałam i  pobiegłam w ich stronę. Hieny zaczęły uciekać na wszystkie strony. Gdy już ich nie było wróciłąm do przerażonej Noonie. Znałam jej historię wiedziałam, że ciężkie przeżycia  w młodości mogą prowadzić do fobii, ale i tak bardzo wspułczółam  mojej przyjaciółce.
-Noonie?Czy już wszystko dobrze?-zapytałam.

<Noonie?>

Noonie do Sonji


Chyba się tu zaklimatyzowałam...Poczułam leciutkie ciepło w sercu..Dobiegłam do skało-drzewa.Weszłam tam i położyłam się patrząc w gwiazdy.. W jednej chwili wróciły wspomnienia..
Matka prowadząca mnie do hien..
Atakujące hieny..
Ból,cierpienie..
Zacisnęłam oczy ,odwróciłam szybko głowę i poczułam spadającą łzę..
Trochę popłakując położyłam się do spania.. Zasnęłam po na prawdę długim czasie..Następnego ranka obudziłam się,gdy było jeszcze ciemno.. Nie mogłam spać.Nie chciałam jeść. Poszłam nad jeziorko i napiłam się,potem zamoczyłam łapy. Przeczesałam pazurami jednej łapy grzywę i powoli wracałam do "domu" ,na swojej drodze spotkałam jednak Konora..
- Cześć.. - mruknął.
- Cześć..... - wyszeptałam.
Przeszłam obojętnie.. Nawet nie patrząc w jego stronę.. Grzywa spadła mi na oczy więc zarzuciłam lekko głową,by ją odgarnąć.
Szłam dalej,człapiąc powolutku.. Konor jednak nie wiem czemu podszedł do mnie.
- Co robisz o tej porze dnia ? - zapytał ze zdziwieniem - Tylko ja wstaję tak wcześniej.. - dodał.
Przewróciłam oczami.
- Teraz już nie tylko ty. - rzuciłam.
- Teraz już wiem.. A więc co tu robisz ? - spytał znowu.
- Idę,nie widać ? - mruknęłam.
- Musisz być taka opryskliwa ? - zapytał z zaciekawieniem.
- Taka jestem.. Trzeba mnie poznać ,by zrozumieć dlaczego.. - oczy zabłysnęły mi łzami..Szybko odwróciłam więc wzrok,czułam lekkie przygrzewanie słońca i zapach Sonji.

<Sonju ? Byłaś strasznie niedaleko >

Sonja do Noonie

Miałam kolejną przyjaciółkę. Zawsze znajdując nową byłąm strasznie szczęśliwa. Ale ja już taka jestem.
Nie do końca ja rozumiałam... Znaczy wiem, że była okropnie traktowana w młodości, ale nie wiem jak można się wtedy czuć. Starałam sobie to wyobrazić, ale to było zbyt okropne.
Lekko zmierzchało. Wracałyśmy przez ciemniejące sawanny. Czasami rozpoczynałyśmy rozmowę, ale kończyłyśmy ją szybko zainteresowane pięknem zachodzącego słońca. W pewnym momecie stanęłam, Noonie musiała iść inną drogą do domu.
Uściskałam przyjaciółkę.
-Dobranoc Noonie.-powiedziałam.
-Dobranoc.... Sonju. Czy... zobaczymy się jutro?-zapytała  niepewnie Noonie.
 -Jasne.-odparłam.
  Lwica szybko się obróciła i pobiegła do domu.
Może mi się zdawało, ale chyba zobaczyłam łzę szczęścia na pysku Noonie. Uśmiechnęłam się na myśl, że choć trochę bardziej jest szczęśliwa i ruszyłam do domu.

<Noonie?>

Noonie do Sonji

- Jeśli ze mną wytrzymasz... - uścisnęłam niepewnie przyjaciółkę.
Ona się zaśmiała.
- Świetnie ! Naprawdę się cieszę. - dodała Sonja.
Lekko się uśmiechnęłam i spowrotem zabrałam się do jedzenia.
- Będziemy chodzić na spacery.. Razem polować, gadać o wszystkim i o niczym ! - krzyknęła lwica.
- No... - zaczęłam.. - Znaczy..
- Co ? - zapytała.
- Nie nic... - znów zrobiłam wrażenie tajemniczej.

<Króciak,wiem Sonju ale muszę z piechem lecieć ,potem napiszę dłuższe >

Sonja do Noonie

-Ja... Się nie zawiodę, sama to przecież zaproponowałam. I nie martw się, wytrzymam z tobą! nawet nie wiesz co przeszłam-uśmiechnęłam się pocieszająco.
Noonie dalej była nie pewna.
Postanowiłam jej pomóc.
-Jeżeli nie jesteś pewna, lub trochę za szybko cię spytałam, to ok. Ja poczekam, ale wiedź, że chciałam ci pomóc i sprawić byś się zmieniła.-spojrzałam prosto w jej oczy.
Noonie dalej się zastanawiała nad odpowiedzią. W końcu już trochę pewniejsza powiedziała:

<Noonie? Co powiedziałaś?>

Noonie do Sonji

Po namyśle postanowiłam odpowiedzieć..
- Ja.. Nigdy nie miałam przyjaciół.. Ja nie wiem czy będę umiała się zachować.. Wytrzymasz ze mną ? Bo.. Jesteś pierwszym lwem,którego nawet polubiłam...Ale.. To mnie nie zmieni.. Czy ty ze mną wytrzymasz ? - to było moje najdłuższe wypowiedzenie w życiu...
- Ja jestem.. inna.. Od wszystkich.. Odległa... - dodałam.. - Nie chcę byś się zawiodła... - kontynuowałam.
Lwica otworzyła pysk i...

<Sonju?>

Sonja do Drake'a

-Hej Drake!-krzyknęłam z daleka.
-Hej...-odparł lekko zakłopotany samiec.
-Jeszcze mnie chyba nie znasz, nazywam się Sonja.-powiedziałam.
-Ty już moje imię znasz, ale dla formalności... Jestem Drake.-odparl samiec z niewinnym uśmieszkiem i oddał mi teatralny ukłon. Roześmiałam się.
-Witam.-odparłam i dygnęłam, aby też było zabawnie. Razem się roześmieliśmy.
"Fajny facet"-pomyślałam.
-Masz ochotę na spacerek?-zapytałam.
Drake chwilę się zastanawiał.
-Jasne, czemu by nie?-powiedział.
-To gdzie idziemy?-zapytałam.
Samcowi zaburczało w brzuchu.
-Aha, czyli Pasiasta Sawanna.-powiedziałam i uśmiechnęłam się sympatycznie.
-Najwidoczniej, od rana nie mogę nic upolować.-odrzekł Drake.
-No to zapolujmy razem, ja też jestem głodna.-mówiąc to ruszyliśmy rozmawiając po drodze.

<Drake?>

Sonja do Noonie

-Tak-potwierdziłam.-W takim razie chodźmy, póki nas nie widzi.
Wycofałyśmy się i już po chwili kierowałyśmy się na Pasiastą Sawannę.
Postanowiłyśmy zapolować na antylopę gnu. Trochę ruchu i już miałyśmy pyszny obiad. Położyłyśmy się w cieniu drzew i po woli zjadałyśmy naszą zdobycz.
Myślałam, że chciałabym żeby Noonie była moją przyjaciółką. Prawda, była małomówna, skryta, tajemnicza i czasem nieprzyjemna, ale każdy z nas ma jakieś wady. Najważniejsze jest to, by walczyć z nimi i stawać się lepszym. Może gdyby miała prawdziwą przyjaciółkę, byłaby bardziej ufna i miła?
-Noonie?-przerwałam jedzenie. Lwica patrzyła na mnie z zaciekawieniem w oczach.-Czy... Chcesz być moją przyjaciółką?
Zauważyłam zakłopotanie na jej pysku.
-Oczywiście, jeżeli nie jesteś gotowa to zrozumiem i poczekam.-dodałąm pospiesznie.-Może dzięki prawdziwej przyjaźni, spełni sie twoje marzenie o staniu się lepszą...
Czekałam cierpliwie na odpowiedź lwicy, która zaczęła się zastanawiać nad moją propozycją.

<Noonie? Cio tam mi odpowiedziałaś?( jeżeli jeszcze nie to rozumiem, w końcu jesteś skryta :) ;) >

Drake opowiadanie

Był upalny dzień. Chodziłem gdzieś bez celu. Od kilku dni nie widziałem żadnego stada antylop, ani zebr. Po pewnym czasie zobaczyłem wodopój, a koło niego kilka bawołów. Zaczaiłem sie koło krzaku i czekałem na odpowiedni moment. Wreszcie skoczyłem. Niestety skok okazał się nieudany i bawół którego sobie upatrzyłem uciekł, a z nim reszta stada. Zły na siebie podszedłem do wody i napiłem się. Następnie poszedłem pod pobliskie drzewo i położyłem się. Nagle zauważyłem jakieś lwice i lwa idących w stronę wodopoju. Wiedziałem, że jak mnie zobaczą to może wyniknąć z tego coś złego dla mnie. Szybko wstałem i chciałem niezauważony oddalić się. Niestety jedna z lwic (ta złoto-brązowa) zobaczyła mnie. Nie wiedziałem co mam zrobić. Chociaż jestem silny wiedziałem że nie dam im rady. Tamci podbiegli do mnie wtedy ta sama lwica co mnie zauważyła powiedziała:

<Sonja?>

Noonie do Sonji

Poczułam się na prawdę inaczej.. Lepiej i nawet chyba polubiłam Sonję..
- Ja.. - zaczęłam coś mówić.
- Tak ? - odparła lwica
- Nie.. Już nic.. - odpowiedziałam,po czym ruszyłyśmy dalej.
Chciałam jej tylko powiedzieć,że chyba ją polubiłam.. Ale spanikowałam.
Szłyśmy wciąż przed siebie. Doszłyśmy na jakąś pustynię,tam był ten czarny lew.
- Może chodźmy ? - spytałam zauważając go.
- Dlaczego ? - zapytała Sonja.
- No.. Bo..No... - dukałam
- No wykrztuś to - uśmiechnęła się .
- No tam jest ten Konor,a on chyba chciał być sam tak ? - czułam się niezręcznie.. Napotkałam kilku samców w swym życiu... Nigy nie ufałam lwom...

<Sonju ?>

Konor Opowiadanie

Pognałem najszybciej jak umiałem na pustynie. Noonie była skryta. Wiedziałem o jej przeszłości. Ja sam byłem od początku. Po urodzeniu ojciec wygnał mnie z stada i chodziłem od stada do stada, tam spotykałem miłe lwice które mnie karmiły, ale musiałem i tak od razu po nakarmieniu odchodzić, bo samce mnie przeganiały. Gdy już miałem zęby łapałem co dałem rade, głównie króliki. Potem wyrosłem na takiego, jakim jestem. Na dużego i niektórzy uważają, że strasznego samca. Czuję się źle i samotnie, ale teraz jest mi lepiej. Może Noonie też się otworzy? Każdy ma marzenia, a ja chce zostać jedynym samcem. Teraz Ares jest kociakiem, ale jak urośnie będzie też duży. Ale to przyszłość. Teraz wygrzewałem się w ciepłym słońcu i wróciłem o zachodzie do domu.

Playlista

Nowe pioseneczki w playliście! 
Mam nadzieję że się spodobają ;)


                                   Alfa Sonja

Sonja do Noonie

Widziałam, że Noonie jest zakłopotana. Wybuchłam śmiechem.
-Z czego się śmiejesz?-zapytała niepewnie Noonie.
-Tak sobie-odparłam hamując atak-Nie musisz się nas bać.
-Ja wiem-odrzekła Noonie spoglądając w inną stronę.-Tylko nie mogę zapomnieć przeszłości i nie ufam nikomu.
-Wiem, że ci ciężko, ale my NIGDY nie zrobimy ci krzywdy i ZAWSZE możesz na nas liczyć.-powiedziałam kojącym, ale pewnym głosem.
-Hmmm...-mruknęła Noonie.
-To co przejdziemy się teraz?-zapytałam.
-Mamo?-usłyszeliśmy cichy głos w krzakach. Wszyscy się obruciliśmy i zobaczyliśmy łepek Aresa.-Mamo, możemy wracać do domu?-zapytał maluch.
-Tak kochanie.-powiedziała Sasha. -Może innym razem się z wami przejdę.-dodała przepraszającym tonem i zawróciła  w stronę domu.
Spojrzałam na Noonie, pomyślałam, że mogłabym ją polubić. Nie! Stop! Ja już ją lubię. Nie wiem, po prostu przypadła mi do gustu. Mimo swojego charakteru jest miła i sympatyczna. Uśmiechnęłam się do niej miło. Wydawało mi się, że na jej pyszczku pojawiło się coś w stylu uśmiechu.
-To co? Idziemy gdzieś czy będziemy tu tak stali?-ponowiłam pytanie.
-Ja proponuje Dolinę Jednego Drzewa-odparła Noonie.
Spojrzałam na Konora. Nie byłam pewna, czy chce iść z nami.. Wydawało mi sie, że po tej trudnej rozmowie z Sashą, jest trochę złamany, bo dalej mu nie odpowiedziała.
-Konor?-zapytałam.
-Tak?
-Czy chcesz iść z nami? Może wolisz pobyć sam i porozmyślać?
-Nie...-przerwałam mu.
-Nie wykręcaj się, leć na Pustynię Jednego Drzewa i porozmyślaj, dobrze ci to zrobi.
Konorowi jakby ulżyło. Odwrócił się na pięcie i pognał w stronę pustyni.
-No to zostałyśmy same... Idziemy?-zapytałam.
-Jasne.-odparła Noonie. Widać było, że czuła się trochę swobodniej. Nie wiem czy krępowała ją obecność Konora czy coś innego, ale teraz wyraźnie się rozluźniła.
Po drodze rozmawiałyśmy. Po godzinie Noonie była już całkowicie swobodna i wydawało mi się, że jakby trochę mnie polubiła, lecz nie chciałam wyciągać pochopnych wniosków za wcześnie. Czasami zaśmiała się, choć brzmiało to raczej jak pomruk.Cieszyłam się jednak, że stała się trochę pewniejsza i mi zaufała.

<Noonie?  Co się działo dalej?>

niedziela, 10 marca 2013

Uwaga!!!

Jeżeli do tej pory opowiadania, formularze itp. wysyłaliście do gracza Spyro+Cynder, to proszę teraz wysyłać TYLKO do gracza Uncharted3
Spyro+Cynder przez pewien czas nie będzie mogła wchodzić i odbierać waszych wiadomości oraz pisać i odpowiadać na opowiadania. Jeżeli piszecie nowe to tylko do mnie ( Sonji) ponieważ ja mogę odpowiedzieć.
 Ten komunikat ważny do odwołania!!!

                                                                                               Dziękuję i Pozdrawiam wasza Alfa Sonja ;)

Noonie opowiadnko

Szłam przez Czerwone Lądy. Po dołączeniu do stada nadal nie czułam się lepiej,wciąż byłam samotna i opuszczona... Wciąż czułam się niechciana.. Nagle zobaczyłam Sashę,Sonję i Konora. Szli w moją stronę, nie wiedziałam,czy iść dalej,czy na nich czekać. Czy może się schować.. Zauważyli mnie. Sasha szturchnęła Konora i podeszli.
 - Cześć Noonie ! - krzyknęła ,razem z nią Sonja. Konor chyba też się odezwał. Obracając się na pięcie i udając lekki uśmiech odparłam :
 - Tha..Cześć..
Wtedy trochę się oddaliłam,gdy Sonja krzyknęła :
- Noonie,nie uciekaj nam! - z uśmiechem.
 - Nie ja nie...No wiecie.. - dodałam..

 <Sasha,Sonja czy konor ? - jako Keni miła jako Arka też to tu bendem skryta ^^ >

Sonja do Konora i Sashy

-Słuchaj Konor, ja już wszystko wiem i przepraszam za to ostatnie. To sprawa osobista, ale ja już taka jestem. Ciekawska, szczera i w ogóle. Wybaczysz mi?- uśmiechnęłam się szeroko i czekałam na odpowiedź ze strony Konora.
Zastanawiał się chwilę i przestraszyłąm się, że może nie chce mi wybaczyć, ale po chwili powiedział
-Jasne, wybaczam ci.
-Dzięki.-odparłam z ulgą.-To co, idziemy do nowej lwicy?
-Możemy się przejść, na pewno jest samotna, więc...-powiedziała Sasha i ruszyliśmy w drogę.

<Sasha? Teraz ty :).

Konor do Sonji i Sashy


Myślałem nad tym długo. Wracałem do jaskini. Zobaczyłem wtedy Sashę i Sonję. Schowałem się za krzakami, słyszałem co mówiły. Odeszedłem dalej. Zauważyły mnie i zawołały.
  - Konor! - krzyknęła Sasha.
 Przyszedłem do nich.
  - Mamy nową samice Noonie, pewnie się polubicie. Macie podobną historię, tylko ty od urodzenia byłeś sam. - powiedziała Sonja.
  - Wątpię. - powiedziałem i spuściłem wzrok. Nie chciałem patrzeć w śliczne oczy Sashy.
 <<Która teraz?>>

Nowa lwica!

Witam w stadzie nową lwicę Noonie!
Już nie mogę się doczekać twoich opowiadań^^.
Sasha

Sonja do Sashy

Zdziwienie, smutek, radość, zainteresowanie... To wszystko na raz, pojawiło się na moim pysku.
Różne myśli kołatały się po mojej głowie.Nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu się zdecydowałam i powiedziałam:
-I co? Zgodziłaś się, prawda?
-No... Nie do końca.-powiedziała Sasha, której najwyraźniej ulżyło.
-Jak to?! Myślałam, że go lubisz-wypaliłam.
-No lubię, jest sympatyczny i w ogóle, ale nie jestem pewna czy to jest ten jedyny.-odparła moja przyjaciółka.
-Jak chcesz...-odrzekłam i po chwili dodałam- Ale w takiej sytuacji chyba też bym nic z siebie nie wydusiła.
Zaczęłyśmy sie śmiać.
-Mnie zamurowało! Dobrze, że przyszłaś bo chyba bym spanikowała!-roześmiałyśmy się jeszcze głośniej.

<Sasha??? Co dalej? :)>