poniedziałek, 11 marca 2013

Konor Opowiadanie

Pognałem najszybciej jak umiałem na pustynie. Noonie była skryta. Wiedziałem o jej przeszłości. Ja sam byłem od początku. Po urodzeniu ojciec wygnał mnie z stada i chodziłem od stada do stada, tam spotykałem miłe lwice które mnie karmiły, ale musiałem i tak od razu po nakarmieniu odchodzić, bo samce mnie przeganiały. Gdy już miałem zęby łapałem co dałem rade, głównie króliki. Potem wyrosłem na takiego, jakim jestem. Na dużego i niektórzy uważają, że strasznego samca. Czuję się źle i samotnie, ale teraz jest mi lepiej. Może Noonie też się otworzy? Każdy ma marzenia, a ja chce zostać jedynym samcem. Teraz Ares jest kociakiem, ale jak urośnie będzie też duży. Ale to przyszłość. Teraz wygrzewałem się w ciepłym słońcu i wróciłem o zachodzie do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz