poniedziałek, 11 marca 2013

Sonja do Noonie

Widziałam, że Noonie jest zakłopotana. Wybuchłam śmiechem.
-Z czego się śmiejesz?-zapytała niepewnie Noonie.
-Tak sobie-odparłam hamując atak-Nie musisz się nas bać.
-Ja wiem-odrzekła Noonie spoglądając w inną stronę.-Tylko nie mogę zapomnieć przeszłości i nie ufam nikomu.
-Wiem, że ci ciężko, ale my NIGDY nie zrobimy ci krzywdy i ZAWSZE możesz na nas liczyć.-powiedziałam kojącym, ale pewnym głosem.
-Hmmm...-mruknęła Noonie.
-To co przejdziemy się teraz?-zapytałam.
-Mamo?-usłyszeliśmy cichy głos w krzakach. Wszyscy się obruciliśmy i zobaczyliśmy łepek Aresa.-Mamo, możemy wracać do domu?-zapytał maluch.
-Tak kochanie.-powiedziała Sasha. -Może innym razem się z wami przejdę.-dodała przepraszającym tonem i zawróciła  w stronę domu.
Spojrzałam na Noonie, pomyślałam, że mogłabym ją polubić. Nie! Stop! Ja już ją lubię. Nie wiem, po prostu przypadła mi do gustu. Mimo swojego charakteru jest miła i sympatyczna. Uśmiechnęłam się do niej miło. Wydawało mi się, że na jej pyszczku pojawiło się coś w stylu uśmiechu.
-To co? Idziemy gdzieś czy będziemy tu tak stali?-ponowiłam pytanie.
-Ja proponuje Dolinę Jednego Drzewa-odparła Noonie.
Spojrzałam na Konora. Nie byłam pewna, czy chce iść z nami.. Wydawało mi sie, że po tej trudnej rozmowie z Sashą, jest trochę złamany, bo dalej mu nie odpowiedziała.
-Konor?-zapytałam.
-Tak?
-Czy chcesz iść z nami? Może wolisz pobyć sam i porozmyślać?
-Nie...-przerwałam mu.
-Nie wykręcaj się, leć na Pustynię Jednego Drzewa i porozmyślaj, dobrze ci to zrobi.
Konorowi jakby ulżyło. Odwrócił się na pięcie i pognał w stronę pustyni.
-No to zostałyśmy same... Idziemy?-zapytałam.
-Jasne.-odparła Noonie. Widać było, że czuła się trochę swobodniej. Nie wiem czy krępowała ją obecność Konora czy coś innego, ale teraz wyraźnie się rozluźniła.
Po drodze rozmawiałyśmy. Po godzinie Noonie była już całkowicie swobodna i wydawało mi się, że jakby trochę mnie polubiła, lecz nie chciałam wyciągać pochopnych wniosków za wcześnie. Czasami zaśmiała się, choć brzmiało to raczej jak pomruk.Cieszyłam się jednak, że stała się trochę pewniejsza i mi zaufała.

<Noonie?  Co się działo dalej?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz