- Pewnie, robi się zimno - odpowiedziałem Sonji, czując zimny powiew na karku. - Odprowadzę cie.
- Dziękuje - powiedziała i uśmiechnęła się.
Ruszyliśmy, na niebie było widać gwiazdy, jednak ten zimny wiatr nie
pozwalał na to by je podziwiać. Szliśmy w ciszy, która robiła się trochę
niezręczna, ale niestety nie wiedziałem jak zacząć rozmowę. Gdy
doszliśmy do jej drzewa przerwałem w końcu ciszę i spytałem:
- Chcesz też jutro gdzieś wyjść?
<Sonju? Cio dalej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz