wtorek, 12 marca 2013

Konor do reszty



Chodziłem za Sonją i Drake'm. Nie ufałem mu. No cóż, tyle samców mnie wyganiało z stada, więc nic dziwnego. W końcu odszedłem. Był dosyć spokojny. Tylko dbałem o bezpieczeństwo stada, w końcu jestem obrońcą, to mój obowiązek. Upewniłem się, że jest bezpiecznie. Zauważyłem Noonie. Spojrzała na mnie, a ja odszedłem. Pojawiły się hieny na pustyni. Popatrzyły na mnie. Syknąłem lekko. Było ich chyba z siedem. Odskoczyły. Lubiłem starcia z tymi śmieszkami, były takie śmieszne jak wiały. Dwie podeszły do mnie i wystawiły zęby. Wtedy się zdziwiły, podpaliłem jedną, druga uciekła. Pobiegłem w ich stronę, a on wiały niczym motyle. Na koniec ryknąłem i poszedłem na Pasiastą Sawannę. Tam było jeszcze kilka innych lwów. Do gustu przypadły mi gazele i strusie. Tak miałem od małego. Zaraz pogoniłem za strusiem. Byłem od niego szybszy i za chwile leżał. Zaciągnąłem go do jaskini, usunąłem pióra i zjadłem posiłek, a resztki mięsa schowałem z zimnym miejscu. Będą na potem. Już robiło się ciemno, więc zasnąłem. Jak się obudziłem, wyczułem niepokój. Pobiegłem do reszty. Wszyscy byli podenerwowani.
- Co się dzieje? - zapytałem.
<<Kto tera>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz