Przygryzłam wargę. Nie wiedziałam jak Sonja zareaguje na widomość,że Konor zaproponował mi partnerstwo. Ja sama byłam zaszokowana jego propozycją,zupełnie się jej nie spodziewałam.
Lwica powiedziała mi też, że Konor jej się podoba. Nie chciałam zniszczyć naszej przyjaźni. A może dało się to jakoś pogodzić? Tylko jak???
Wzięłam głeboki oddech i powiedziałam:
-On zaproponował mi partnerstwo!-zawołałam szybko żeby mieć to jak najszybciej z głowy. Miałam w tym czasie zamknięte oczy,ale po kilku długich minutach otworzyłam je.
Na mordce Sonji zobaczyłam....
<Co wypaczałam na twojej mordzie?>
sobota, 9 marca 2013
Sonja do Sashy
Wróciłam do domu. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Następnego dnia postanowiłam wybrać się do Sashy. Ares był na treningu więc zostałyśmy same. Rozmawiałyśmy chwilę, aż nagle nastała ta cisza.
-Czy możesz powiedzieć o co cię zapytał wczoraj Konor?-zapytałam aby przerwać ciszę.-Oczywiście nie naciskam, ale...
-Nie, powiem ci, tylko...-powiedziała Sasha.
-Wczoraj mnie poniosło, przepraszam.-odrzekłam.
-Nie gniewam się, ja też bym się wściekła-powiedziała Sasha i roześmiałyśmy się co trochę rozluźniło atmoswerę.
-To o co wczoraj poszło?-ponowiłam pytanie.
<Sasha?>
-Czy możesz powiedzieć o co cię zapytał wczoraj Konor?-zapytałam aby przerwać ciszę.-Oczywiście nie naciskam, ale...
-Nie, powiem ci, tylko...-powiedziała Sasha.
-Wczoraj mnie poniosło, przepraszam.-odrzekłam.
-Nie gniewam się, ja też bym się wściekła-powiedziała Sasha i roześmiałyśmy się co trochę rozluźniło atmoswerę.
-To o co wczoraj poszło?-ponowiłam pytanie.
<Sasha?>
Konor do Sonji i Sashy
- Po prostu ją o coś zapytałem, a on musi się nad tym zastanowić. - powiedziałem. - To troszkę osobiste. A do kłótni to jeszcze daleko. -napięcie opadło.
- No a o co się jej zapytałeś?- Sonja cisnęła dalej.
- Jak się zdecydujesz, to może mi powiesz. - powiedziałem i odszedłem do jaskini. Troszkę się zdenerwowałem na Sonję, ale żeby wszyscy się lubili wolałem się oddalić i porozmyślać. Opuściłem nawet teren naszego stada i poszedłem w moje ulubione miejsce w którym się wychowałem. Tam rozmyślałem długo i wróciłem do swojego domu.
piątek, 8 marca 2013
Sonja do Konora i Sashy
Wpatrywałam się w Konora i Sashę.
-Słuchajcie, ja nie jestem idiotką. Coś się stało, a wy mi nie chcecie powiedzieć.-powiedziałam po chwili.
-Nie, to nie tak-odparła Sasha.
-Serio? To może powiecie mi jak!-trochę się zdenerwowałam bo wyczułam to napięcie pomiędzy nimi.
-Sonja.... Może... Powiem ci jak wrócimy do domu.-odpowiedziała niepewnie Sasha.
-Czemu nie teraz?! To jakaś tajemnica, sekret?-naciskałam coraz bardziej.
-To nie twoja sprawa.-wtrącił się do rozmowy Konor.
-Czyżby? Jakbyś nie zauważył to jestem alfą, (tak samo Sasha), w tym stadzie i chyba muszę wiedzieć co się w nim dzieje. Nie rozkazuje ci, tylko staram się by było nam jak najlepiej i żeby nikt z nikim się nie kłócił, a ja czuje że jakaś kłótnia wisi w powietrzu.-odrzekłam stanowczo.- To może ktoś mi wreszcie powie o co chodzi?!-dodałam po chwili, lekko podnosząc głos, ale tylko nieznacznie.
<Sasha? Konor? >
-Słuchajcie, ja nie jestem idiotką. Coś się stało, a wy mi nie chcecie powiedzieć.-powiedziałam po chwili.
-Nie, to nie tak-odparła Sasha.
-Serio? To może powiecie mi jak!-trochę się zdenerwowałam bo wyczułam to napięcie pomiędzy nimi.
-Sonja.... Może... Powiem ci jak wrócimy do domu.-odpowiedziała niepewnie Sasha.
-Czemu nie teraz?! To jakaś tajemnica, sekret?-naciskałam coraz bardziej.
-To nie twoja sprawa.-wtrącił się do rozmowy Konor.
-Czyżby? Jakbyś nie zauważył to jestem alfą, (tak samo Sasha), w tym stadzie i chyba muszę wiedzieć co się w nim dzieje. Nie rozkazuje ci, tylko staram się by było nam jak najlepiej i żeby nikt z nikim się nie kłócił, a ja czuje że jakaś kłótnia wisi w powietrzu.-odrzekłam stanowczo.- To może ktoś mi wreszcie powie o co chodzi?!-dodałam po chwili, lekko podnosząc głos, ale tylko nieznacznie.
<Sasha? Konor? >
Sasha do Sonji i Konora
Zamurowało mnie. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć.
-Ja......yyyy....myyy....-dukałam starając się wymyślić jakąś sensowną odpowiedź.Lubiłam Konora,ale żeby od razu partnerstwo???Dopiero co się poznaliśmy.A co jeżeli jest psychopatą? Choć z drugiej strony równie dobrze może być czuły i romantyczny. Nie miałam lwiego pojęcia co mu odpowiedzieć. Konor dalej patrzył na mnie wyczekująco. Jego pysk wyrażał napięcie i oczekiwanie na coś bardzo ważnego.
Na moje szczęście podeszła do nas Sonja.
-Stało się coś?-zapytała lwica patrząc to na jedno,to na drugie.
-Nie,gdzie Ares?-odpowiedziałam jej starając się uspokoić jej podejrzenia,ale ona tylko podniosła pytająco brew(o ile lwy je mają). Zrozumiałam to jako porozmawiamy później.
-Zaraz powinien przyjść.
<Sonja możesz teraz ty?>
-Ja......yyyy....myyy....-dukałam starając się wymyślić jakąś sensowną odpowiedź.Lubiłam Konora,ale żeby od razu partnerstwo???Dopiero co się poznaliśmy.A co jeżeli jest psychopatą? Choć z drugiej strony równie dobrze może być czuły i romantyczny. Nie miałam lwiego pojęcia co mu odpowiedzieć. Konor dalej patrzył na mnie wyczekująco. Jego pysk wyrażał napięcie i oczekiwanie na coś bardzo ważnego.
Na moje szczęście podeszła do nas Sonja.
-Stało się coś?-zapytała lwica patrząc to na jedno,to na drugie.
-Nie,gdzie Ares?-odpowiedziałam jej starając się uspokoić jej podejrzenia,ale ona tylko podniosła pytająco brew(o ile lwy je mają). Zrozumiałam to jako porozmawiamy później.
-Zaraz powinien przyjść.
<Sonja możesz teraz ty?>
Konor do Sonji i Sashy
- Chodźmy do wodopoju! - powiedziałem i pognałem przed siebie do wodopoju z maluchem za plecach. Lwice pognały za mną. Sonja bawiła się z Aresem, a ja zostałem sam na sam z Sashą.
-Lubię cię. - powiedziała.
-Ja ciebie też, a nawet więcej... - powiedziałem.
-Co?
- Czy będziesz moją partnerką? -zapytałem. Po prostu wyrzuciłem to z siebie.
<<Sasha co ty na to?>>
Sonja do Sashy i Konora
-Mały szybko się uczy-powiedział Konor.
-To dobrze-odpowiedziała Sasha i przygarnęła do siebie malucha.
-Przejdziemy się gdzieś?-zapytałam.
-Z chęcią.-odparł Konor.
-To gdzie idziemy? Na co mamy ochotę???-zapytałam i czekałam na odpowiedź.
<Sasha? Sorry że króciak :D >
-To dobrze-odpowiedziała Sasha i przygarnęła do siebie malucha.
-Przejdziemy się gdzieś?-zapytałam.
-Z chęcią.-odparł Konor.
-To gdzie idziemy? Na co mamy ochotę???-zapytałam i czekałam na odpowiedź.
<Sasha? Sorry że króciak :D >
czwartek, 7 marca 2013
Sasha do Konora i Sonji
-Teraz przyczaj się.-powiedział Konor do Aresa.-Dobrze,a teraz zacznij się skradać.Świetnie!Teraz skocz i wgryź się w kark i nie puszczaj dopóki nie ujdzie życie.
Obserwowałam to wszystko z uśmiechem na pysku.Samiec uczył mojego syna polować na niewidzialne zajączki.
-My,samce,idziemy na prawdziwe zające. Uważamy,że to zbyt niebezpieczne dla pań,więc proszę zostańcie tu.-powiedział do mnie i do Sonji Konor. Zrobił przy tym bardzo dumną minę.
-Oh,oczywiście,że zostaniemy.-odparła moja przyjaciółka. Gdy samce oddaliły się na tyle,że nas nie słyszały obie wybuchłyśmy śmiechem.
Po paru minutach przybiegł do nas Ares ze swoją zdobyczą w pyszczku.
-Mamo, zobacz jakiego upolowałem zająca!-chwalił się maluch.
-Brawo!Jestem z ciebie dumna.
Chwilę później dołączył do nas Konor i powiedział:
<Konor co powiedziałeś?Wszystko jedno kto odpowie>
Obserwowałam to wszystko z uśmiechem na pysku.Samiec uczył mojego syna polować na niewidzialne zajączki.
-My,samce,idziemy na prawdziwe zające. Uważamy,że to zbyt niebezpieczne dla pań,więc proszę zostańcie tu.-powiedział do mnie i do Sonji Konor. Zrobił przy tym bardzo dumną minę.
-Oh,oczywiście,że zostaniemy.-odparła moja przyjaciółka. Gdy samce oddaliły się na tyle,że nas nie słyszały obie wybuchłyśmy śmiechem.
Po paru minutach przybiegł do nas Ares ze swoją zdobyczą w pyszczku.
-Mamo, zobacz jakiego upolowałem zająca!-chwalił się maluch.
-Brawo!Jestem z ciebie dumna.
Chwilę później dołączył do nas Konor i powiedział:
<Konor co powiedziałeś?Wszystko jedno kto odpowie>
Konor do Sonji(i Sashy)
- Pójdziemy razem na polowanie! Będę uczył Aresa, a ty nam potowarzyszysz ok? - zapytałem.
- Dobry pomysł- powiedziała i poszliśmy po Aresa. Malec nie mógł się doczekać. Był taki zadowolony. Sasha wybierała się z nami. Nasza czwórka szła, a ja byłem szczęśliwy.
<Co teraz się stało? Która pisze?>
Konor do Sashy
- Jasne, że ciebie zabiorę mały urwisie! - powiedziałem. - Tylko zobaczę, gdzie jest dużo zwierzyny.
Odeszłem. Wtedy spotkałem Sonję.
<Sorki, że krótko>
Sonja do Sashy
-No cóż... Podoba, ale jeszcze nie jestem pewna. Na razie z nim jeszcze nie rozmawiałam za długo i w ogóle.-powiedziałam.
-Rozumiem.-odrzekła Sasha.
-Jeszcze trochę poczekam i zobaczy się co dalej-uśmiechnęłam się i dodałam:- Ruszamy dalej?
-Jasne, a gdzie?
-Zastanawiałam się, czy nie pójść na wschód.-odparłam
-Co chcesz tam znaleźć.
-Nowy teren.-powiedziałam tajemniczo- Nie mamy żadnych zwiadowców, więc musimy same się za to zabrać.-uśmiechnęłam się.
-Czemu nie? Chodźmy!-powiedziała Sasha.
Wolno przemieszczałyśmy się po naszym terenie. Wiatr rozwiewał nam włosy, a w koło hasało dużo zwierząt.
Po 2h drogi dotarłyśmy do nieznanego nam miejsca.
Przed nami rozpościerała się pustynia... Wielka pustynia, nic tylko piach i gdzie nie gdzie drzewo.
-Nie! To jest niemożliwe!-krzyknęłam.
-Zgadzam się-zawtórowała mi Sasha.
-Tu nie powinno być pustyń. To nie możliwe.
-A jednak, zastanawiam się co jeszcze szalonego nam się przydarzy.
-Oby już nic.-odrzekłam.-Zajmujemy ten teren...
-Myślałam że ci się nie podoba.-zdziwiła się lwica.
-Nie jest taki piękny, ale idealny na rozmyślanie.
Skierowałyśmy się do domu. Po woli zmierzchało, a my miałysmy do przejścia dużą odległość więc zagęszczałyśmy ruchy.
<Sasha???>
-Rozumiem.-odrzekła Sasha.
-Jeszcze trochę poczekam i zobaczy się co dalej-uśmiechnęłam się i dodałam:- Ruszamy dalej?
-Jasne, a gdzie?
-Zastanawiałam się, czy nie pójść na wschód.-odparłam
-Co chcesz tam znaleźć.
-Nowy teren.-powiedziałam tajemniczo- Nie mamy żadnych zwiadowców, więc musimy same się za to zabrać.-uśmiechnęłam się.
-Czemu nie? Chodźmy!-powiedziała Sasha.
Wolno przemieszczałyśmy się po naszym terenie. Wiatr rozwiewał nam włosy, a w koło hasało dużo zwierząt.
Po 2h drogi dotarłyśmy do nieznanego nam miejsca.
Przed nami rozpościerała się pustynia... Wielka pustynia, nic tylko piach i gdzie nie gdzie drzewo.
Nasza nowa pustynia :)
-Nie! To jest niemożliwe!-krzyknęłam.
-Zgadzam się-zawtórowała mi Sasha.
-Tu nie powinno być pustyń. To nie możliwe.
-A jednak, zastanawiam się co jeszcze szalonego nam się przydarzy.
-Oby już nic.-odrzekłam.-Zajmujemy ten teren...
-Myślałam że ci się nie podoba.-zdziwiła się lwica.
-Nie jest taki piękny, ale idealny na rozmyślanie.
Skierowałyśmy się do domu. Po woli zmierzchało, a my miałysmy do przejścia dużą odległość więc zagęszczałyśmy ruchy.
<Sasha???>
Sasha do Sonji
W trakcie naszego obiadu plotkowałyśmy o 10000 różnych rzeczy.
-Może pójdziemy do Wodopoju, trochę mi zaschło w gardle?-zapytałam.
-Jasne.Chodźmy.-odparła lwica po czym od razu ruszyłyśmy.
Gdy dotarłyśmy na miejsce nad brzegiem stało mnóstwo flamingów.
-Na cztery biegniemy.-powiedziałam. Przygotowałyśmy się do skoku.
-1...2...3...4!-po wypowiedzeniu tego ostatniego pędem ruszyłyśmy w stronę "gości". Wpadłyśmy w wodę i przegoniłyśmy ptaki robiąc przy tym wiele szumu.
-Hahaha.-śmiałyśmy się tak bardzo,że o mało się nie popłakałyśmy:-).
Kiedy się trochę uspokoiłyśmy stanęłyśmy nad wodą i zaczełyśmy ją pomału pić.
Później położyłyśmy się w cieniu drzewa i rozmawiałyśmy.
W pewnym momencie zapytałam:
-Podoba ci się Konor?
Lwica zamyśliła się przez chwilę.
-No cóż.....
<Co odpowiedziałaś?>
środa, 6 marca 2013
Sonja do Sashy
Tego dnia postanowiłam, że przejdę się do Sashy. Szłam wśród traw i wdychałam świeży zapach poranka.
Jeszcze kilka metrów przed jej drzewem krzyknęłam:
-Hej!
-Cześć Sonja!-odkrzyknęła Sasha.
-Gdzie Ares?
-Jest na lekcji, mam czas wolny.
-No to co? Idziemy z niego skorzystać!-powiedziałam radośnie.
-Jasna sprawa!-odpowiedziała mi przyjaciółka
Ruszyłyśmy w stronę Zielonej Polany. Po drodze rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się ze wspomnień.
-Ach...- rozmarzyłam się- Musimy częściej spędzać takie popołudnia.
-Taaaak,
-Masz ochotę zapolować?-zapytałam po chwili.
Sashy zaburczało w brzuchu.
-To znaczy, że tak-powiedziałam i obie wybuchłyśmy śmiechem.
Upolowałyśmy antylopę gnu, zawlokłyśmy ją do cienia i zaczęłyśmy powoli jeść.
<Sasha?>
Jeszcze kilka metrów przed jej drzewem krzyknęłam:
-Hej!
-Cześć Sonja!-odkrzyknęła Sasha.
-Gdzie Ares?
-Jest na lekcji, mam czas wolny.
-No to co? Idziemy z niego skorzystać!-powiedziałam radośnie.
-Jasna sprawa!-odpowiedziała mi przyjaciółka
Ruszyłyśmy w stronę Zielonej Polany. Po drodze rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się ze wspomnień.
-Ach...- rozmarzyłam się- Musimy częściej spędzać takie popołudnia.
-Taaaak,
-Masz ochotę zapolować?-zapytałam po chwili.
Sashy zaburczało w brzuchu.
-To znaczy, że tak-powiedziałam i obie wybuchłyśmy śmiechem.
Upolowałyśmy antylopę gnu, zawlokłyśmy ją do cienia i zaczęłyśmy powoli jeść.
<Sasha?>
Sonja do Konora
Rano wstałąm , wykąpałam się w strumyku, zapolowałam na zebrę i zjadłam ją w cieniu drzew.
Wiatr delikatnie rozwiewał mi włosy. Zastanawiałam się czy kiedyś dojdzie więcej samców. ( Konor jest na razie jedyny :) )
Westchnęłam i ruszyłam w stronę mojego domu. Po drodze widziałam zebry i antylopy pasące się wśród wysokich traw. Czasami przemknął mi przed oczami lampart lub gepard ale nie zwracałam na to uwagi. Dzień był naprawdę piękny. Położyłam się wśród traw i patrzyłam na leniwie sunące się po niebie chmury. Słońce lekko lizało moje ciało Nagle padł na mnie cień. Spojrzałam do góry ale słońce nie było zasłonięte.
Obróciłam się na brzuch i zadarłam głowę do góry. Zobaczyłąm Konora, który stał nade mną i spoglądał na mnie z góry. Wstałam więc, aby się z nim zrównać
-Czegoś szukasz? -zapytałam uprzejmie.
-Nie, przeszedłem się na spacer i drogę zagrodziłą mi lwica.-odparł Konor.
-Och, więc może się przesunę żebyś mógł przejść- odgryzłąm się nie tracąc humoru.
-Wspaniały pomysł! Ale niestety mam lepszy!-odparł wesoło samiec.
-No słucham! Co tam wspaniałego wymyślił jedyny samiec w stadzie!- Uśmiechnęłam się szeroko.
<Konor???>
Wiatr delikatnie rozwiewał mi włosy. Zastanawiałam się czy kiedyś dojdzie więcej samców. ( Konor jest na razie jedyny :) )
Westchnęłam i ruszyłam w stronę mojego domu. Po drodze widziałam zebry i antylopy pasące się wśród wysokich traw. Czasami przemknął mi przed oczami lampart lub gepard ale nie zwracałam na to uwagi. Dzień był naprawdę piękny. Położyłam się wśród traw i patrzyłam na leniwie sunące się po niebie chmury. Słońce lekko lizało moje ciało Nagle padł na mnie cień. Spojrzałam do góry ale słońce nie było zasłonięte.
Obróciłam się na brzuch i zadarłam głowę do góry. Zobaczyłąm Konora, który stał nade mną i spoglądał na mnie z góry. Wstałam więc, aby się z nim zrównać
-Czegoś szukasz? -zapytałam uprzejmie.
-Nie, przeszedłem się na spacer i drogę zagrodziłą mi lwica.-odparł Konor.
-Och, więc może się przesunę żebyś mógł przejść- odgryzłąm się nie tracąc humoru.
-Wspaniały pomysł! Ale niestety mam lepszy!-odparł wesoło samiec.
-No słucham! Co tam wspaniałego wymyślił jedyny samiec w stadzie!- Uśmiechnęłam się szeroko.
<Konor???>
Sasha do Konora
Tego dnia obudziłam się przed Aresem. Gdy spojrzałam na malca doszłam do wniosku,że musi zacząć się uczyć. Ponieważ nie mieliśmy jeszcze w stadzie nauczycieli stwierdziłam, że Konor będzie odpowiednim lwem.W końcu spędził kilka lat sam w dziczy.
Ares się obudził i powiedział:
-Cześć mamusiu.
-Cześć skarbie. Wstawaj szybko zaraz idziemy do wujka Konora. Będzie cię uczył polować.-powiedziałam z uśmiechem.
-Ale super!Będę najlepszym łowcą na świecie!-cieszył się malec i biegał wokół mnie.
Po kilku minutach drogi dotarliśmy nad Skaliste Wzgórze.
Samiec leżał pomiędzy głazami,lecz kiedy nas zobaczył od razu zerwał się na równe łapy.
-Hej!-przywitał się.
-Hej!Kiedy zaczynamy?Mama też z nami będzie?Na co zapolujemy na początku?-dopytywał się mały,a jego nieśmiałość nagle gdzieś się ulotniła.
-Ares!-skarciłam go.-Wujek jeszcze się nawet nie zgodził.
-Proszę zgódź się.Prosze,prosze,prosze.-skamlała maluch,a ja westchnęłam ciężko.
<Konor zgodzisz się?>
Ares się obudził i powiedział:
-Cześć mamusiu.
-Cześć skarbie. Wstawaj szybko zaraz idziemy do wujka Konora. Będzie cię uczył polować.-powiedziałam z uśmiechem.
-Ale super!Będę najlepszym łowcą na świecie!-cieszył się malec i biegał wokół mnie.
Po kilku minutach drogi dotarliśmy nad Skaliste Wzgórze.
Samiec leżał pomiędzy głazami,lecz kiedy nas zobaczył od razu zerwał się na równe łapy.
-Hej!-przywitał się.
-Hej!Kiedy zaczynamy?Mama też z nami będzie?Na co zapolujemy na początku?-dopytywał się mały,a jego nieśmiałość nagle gdzieś się ulotniła.
-Ares!-skarciłam go.-Wujek jeszcze się nawet nie zgodził.
-Proszę zgódź się.Prosze,prosze,prosze.-skamlała maluch,a ja westchnęłam ciężko.
<Konor zgodzisz się?>
Opowiadanie od Konora
Jakim cudem tu dotarłem? Nie wiem. Od razu wpadły mi w oko lwice. Oglądałem je uważnie. Sonja i Sasha były piękne i wspaniałe. Aria też była słodka. Sasha najbardziej przypadła mi do gustu. Chciałem z nią być. Nie chciałem jej od razu zarzucać tym pytaniem, więc tylko za nią podążałem. Byłem na razie jedynym samcem z stadzie, więc miałem sporą szanse na sukces. Po pewnym czasie odszedłem do swojego domu i zasnąłem kamiennym snem. Moją miłość zachowałem w moim sercu
Konkurs od Arii
KONKURS
Ogłaszam konkurs na najlepszy wiersz pt.:Braterstwo Wilkówprace konkursowe przyjmujemy na pw u Spyro+Cynder,Uncharted3 lub Aria16.02.2000 do dnia 14.03.13r najlepszy wiersz będzie wstawiony na strone główną i będzie ogłoszony wierszem głównym bloga przez nasze alfy+zycięsca dostanie 130 diamentów!
Ps:alfy i ja nie bierzemy udziału w konkursie więc jest o co walczyć
POWODZENIA I DO DZIEŁA !!!
Aria
Sasha do Nocnych-Pensje
Uwaga!
Od dnia dzisiejszego w każdą środę lub czwartek wszystkie dorosłe lwy i lwice będą dostawać pensje.
Co to znaczy?
Każdy pracujący osobnik co tydzień będzie dostawał diamenty za swoją pracę.
Komu należy się więcej?
Najwięcej będą dostawać Alfy,trochę mniej Bety itd.
+15 diamentów dla każdego kto ma 1 lwiątko
+30 diamentów dla każdego kto ma 2 lewki
Alfa-30 diamentów
Beta-25 diamentów
Omega-20 diamentów
Delta-15 diamentów
Gamma-10 diamentów
Wasza Alfa Sasha
Od dnia dzisiejszego w każdą środę lub czwartek wszystkie dorosłe lwy i lwice będą dostawać pensje.
Co to znaczy?
Każdy pracujący osobnik co tydzień będzie dostawał diamenty za swoją pracę.
Komu należy się więcej?
Najwięcej będą dostawać Alfy,trochę mniej Bety itd.
+15 diamentów dla każdego kto ma 1 lwiątko
+30 diamentów dla każdego kto ma 2 lewki
Alfa-30 diamentów
Beta-25 diamentów
Omega-20 diamentów
Delta-15 diamentów
Gamma-10 diamentów
Wasza Alfa Sasha
wtorek, 5 marca 2013
Aria do Sonji i Sashy
Kiedy wstałam o swicie i upolowałam śniadanie na nowej lagunie poszłam w odwiedziny do Sashy sprawdzic jak się ma Ares
-Hej-przywitałam się z Sashą i podeszłam do maleństwa
-Cześć-powedziała Sasha stojąca przy legowisku małego
-Cześć chłopaku-powiedziałam łagodnym tonem w strone Aresa ale nic mi nie odpowiedział -jest trochę wstydliwy-odpowiedziała za niego Sasha
a w tej samej chwili przyszła Sonja.
-cześć,jak się ma mały-zapytała
-Dzieki już troche lepiej-powiedziała Sasha
-Może pójdziemy coś dla was upolować na obiad z Sonją-zaproponowałam
-chętnie dzieki teraz wole nie zostawiać go samego-powiedziała wdzięcznym tonem Sasha
-no to choćmy-powiedziała Sonja
w połowie drogi na pasiastom sawanne kiedy wydawało się być tak cicho i spokojnie zobaczyłyśmy że ktos nas śledzi i kryje się w zaroślach
postanowiłyśmy to sprawdzić i okazało się..............
<Sonia jekieś pomysły króciaków nie piszemy>
-Hej-przywitałam się z Sashą i podeszłam do maleństwa
-Cześć-powedziała Sasha stojąca przy legowisku małego
-Cześć chłopaku-powiedziałam łagodnym tonem w strone Aresa ale nic mi nie odpowiedział -jest trochę wstydliwy-odpowiedziała za niego Sasha
a w tej samej chwili przyszła Sonja.
-cześć,jak się ma mały-zapytała
-Dzieki już troche lepiej-powiedziała Sasha
-Może pójdziemy coś dla was upolować na obiad z Sonją-zaproponowałam
-chętnie dzieki teraz wole nie zostawiać go samego-powiedziała wdzięcznym tonem Sasha
-no to choćmy-powiedziała Sonja
w połowie drogi na pasiastom sawanne kiedy wydawało się być tak cicho i spokojnie zobaczyłyśmy że ktos nas śledzi i kryje się w zaroślach
postanowiłyśmy to sprawdzić i okazało się..............
<Sonia jekieś pomysły króciaków nie piszemy>
Sasha do Arii i Sonji
-Myślę,że Ares to odpowiednie imię dla tego malucha.-powiedziałam.
Spojrzałam na Aresa z troską. Był taki ładny.
-Mi też,się wydaje,że to dobre imię.-powiedziała Aria.
-A więc postanowione. Od teraz będzie,żył z nami.-podsumowała Sonja.-Został tylko jeden mały problem. Co mu powiemy jak się obudzi?
Przygryzłam wargę.
-Powiemy mu,że jestem jego prawdziwą mamą,a wy ciociami. Jest jeszcze taki mały,że pewnie niczego nie pamięta. Wydaje mi się,że ma dopiero kilka tygodni.-powiedziałam po chwili namysłu.
Lwice kiwneły zgodnie łbami.
Pożegnałam się z nimi grzecznie,wzięłam Aresa na plecy i ruszyłam do domu.
Po drodze rozmyślałam. Miałam nadzieję,że dobrze go wychowam i mały zostanie w przyszłości świetnym przywódcą.
Spojrzałam na Aresa z troską. Był taki ładny.
-Mi też,się wydaje,że to dobre imię.-powiedziała Aria.
-A więc postanowione. Od teraz będzie,żył z nami.-podsumowała Sonja.-Został tylko jeden mały problem. Co mu powiemy jak się obudzi?
Przygryzłam wargę.
-Powiemy mu,że jestem jego prawdziwą mamą,a wy ciociami. Jest jeszcze taki mały,że pewnie niczego nie pamięta. Wydaje mi się,że ma dopiero kilka tygodni.-powiedziałam po chwili namysłu.
Lwice kiwneły zgodnie łbami.
Pożegnałam się z nimi grzecznie,wzięłam Aresa na plecy i ruszyłam do domu.
Po drodze rozmyślałam. Miałam nadzieję,że dobrze go wychowam i mały zostanie w przyszłości świetnym przywódcą.
Sonja do Sashy i Arii
-Ja nie byłabym dobrą opiekunką-powiedziałam.-Ale jeżeli ty się nim zajmiesz to zgoda, niech zostanie.
Ale zanim cokolwiek zrobimy, zaniesiemy go do mnie i zbadam czy nic mu nie jest, W tych krzakach mógł siedzieć tygodniami.
Sasha zgodziłą się i już po chwili byłyśmy w moim domu.
Zbadałam malucha, podałam mu leczniczy płyn i zabandażowałam jego zranioną łapkę. ( na początku nie zauważyłyśmy)
-No już. Teraz ty musisz się nim opiekować.- oddałam malucha Sashy. - Jak go nazwiesz?
-Myślę, że odpowiednim imieniem będzie...
<Sasha?>
Ale zanim cokolwiek zrobimy, zaniesiemy go do mnie i zbadam czy nic mu nie jest, W tych krzakach mógł siedzieć tygodniami.
Sasha zgodziłą się i już po chwili byłyśmy w moim domu.
Zbadałam malucha, podałam mu leczniczy płyn i zabandażowałam jego zranioną łapkę. ( na początku nie zauważyłyśmy)
-No już. Teraz ty musisz się nim opiekować.- oddałam malucha Sashy. - Jak go nazwiesz?
-Myślę, że odpowiednim imieniem będzie...
<Sasha?>
Sasha do Arii i Sonji
Szłyśmy i szłyśmy. W trakcie drogi plotkowałyśmy o wszystkim i o niczym.
Po jakiejś godzinie drogi dotarłyśmy na szczyt.
-Ale piękny widok...-westchnęła Aria.
-Tak,ślicznie.-odparła Sonja.
Jednak mnie nie interesowały widoki. Moją uwagę przykuł jakiś ruch w krzakach.
-Ej,dziewczyny,nie chce wam przeszkadzać,ale tam w krzakach coś siedzi.-powiedziałam i wskazałam brodą w tamtym kierunku.
Wszystkie tam podeszłyśmy. Odsłoniłam gałązki i naszym oczom ukazało się małe lwiątko.
-O jeju...-wytrzeszczyła oczy Aria.
Wyciągnełam malucha z zarośli i uważnie mu się przyjrzałam
-Jest głodny i jest mu zimno.-stwierdziła fachowym tonem Sonja. Przyzwałam więc kawałek mięsa i poprosiłam wiatr by owiewał go ciepłym powietrzem. Po nakarmieniu malec zasnął.
-I co my teraz zrobimy?-zapytała Aria.
-Myślę,że powinnyśmy go zabrać do nas. Mógł by u nas zamieszkać. Zajęłabym się nim.-przygryzłam wargę i czekałam na reakcję lwic.
<I co myślicie?>
Po jakiejś godzinie drogi dotarłyśmy na szczyt.
-Ale piękny widok...-westchnęła Aria.
-Tak,ślicznie.-odparła Sonja.
Jednak mnie nie interesowały widoki. Moją uwagę przykuł jakiś ruch w krzakach.
-Ej,dziewczyny,nie chce wam przeszkadzać,ale tam w krzakach coś siedzi.-powiedziałam i wskazałam brodą w tamtym kierunku.
Wszystkie tam podeszłyśmy. Odsłoniłam gałązki i naszym oczom ukazało się małe lwiątko.
-O jeju...-wytrzeszczyła oczy Aria.
Wyciągnełam malucha z zarośli i uważnie mu się przyjrzałam
-Jest głodny i jest mu zimno.-stwierdziła fachowym tonem Sonja. Przyzwałam więc kawałek mięsa i poprosiłam wiatr by owiewał go ciepłym powietrzem. Po nakarmieniu malec zasnął.
-I co my teraz zrobimy?-zapytała Aria.
-Myślę,że powinnyśmy go zabrać do nas. Mógł by u nas zamieszkać. Zajęłabym się nim.-przygryzłam wargę i czekałam na reakcję lwic.
<I co myślicie?>
Aria do Sashy
-Tak sybolizowac bedzie te trzy góry stojące w oddali-powiedziałam
-może wybierzemy sie tam na wycieczeke?-dodałam ppo chwil namysłu
-Taaak-zawołały jednogłośnie lwice
-super a przy okazji zobaczymy naszą lagune w calości upolujemy coś na obiad i bedziemy podziwiać widoki-powiedziałam
-to wspaniały pomysł zeby uczcic nasze zwycięstwo!!! więc chodzmy
W połowie drogi upolowałyśmy na obiad soczystom antylopę z czego byłam zadowolona bo trochę doskwierał mi głód. :)
-no to teraz na góre będziemy himalaistkami-powiedziała Sonia
-zdobędziemy nasz Mount Everest bedziemy podziwiać widoki a dalej co los przyniesie.....
<prawda Sashka ^^>
Sonja do Arii i Sashy
-Tak, wydaje mi się, że to odpowiednia nazwa-powiedziałam uprzedzając Arię.
Zaczęłyśmy spacerować wśród traw i rozmawiać na różne tematy.
-Strasznie brakuje nam lwów- powiedziałam po chwili.-A najbardziej to samców.- zrobiłam smutną minkę.
Sasha i Aria roześmiały się.
-Z czego się śmiejecie!-zapytałam lekko zbita z tropu.
<Sasha? z czego się śmiałyście???>
Zaczęłyśmy spacerować wśród traw i rozmawiać na różne tematy.
-Strasznie brakuje nam lwów- powiedziałam po chwili.-A najbardziej to samców.- zrobiłam smutną minkę.
Sasha i Aria roześmiały się.
-Z czego się śmiejecie!-zapytałam lekko zbita z tropu.
<Sasha? z czego się śmiałyście???>
Sasha do Arki i Sonji
Powoli ruszyłyśmy zobaczyć nasz nowy teren. Miałam ochotę okrzyczeć z radości. Udało nam się! Naprawdę nam się udało! Wygrałyśmy z wilkami i zdobyłyśmy nowy teren. Mam tylko nadzieję,że takie sukcesy będą się zdarzały częściej.
Gdy dotarłyśmy do laguny ujrzałyśmy góry i duże tereny na których rósł jakiś dziwny gatunek trawy.
-Łał....czuję się jak w bajce.-rozmarzyła się Aria. Rozejrzałam się.Lwica miała rację, tu faktycznie było jak w jakieś pięknej bajce.
-Jak nazwiemy to miejsce?-zapytała Sonja.
-Wydaje mi się ,że odpowiednia nazwa to Laguna Trzech Gór.-stwierdziłam po chwili namysłu.-Podoba wam się?
<Arka?^^>
Gdy dotarłyśmy do laguny ujrzałyśmy góry i duże tereny na których rósł jakiś dziwny gatunek trawy.
-Łał....czuję się jak w bajce.-rozmarzyła się Aria. Rozejrzałam się.Lwica miała rację, tu faktycznie było jak w jakieś pięknej bajce.
-Jak nazwiemy to miejsce?-zapytała Sonja.
-Wydaje mi się ,że odpowiednia nazwa to Laguna Trzech Gór.-stwierdziłam po chwili namysłu.-Podoba wam się?
<Arka?^^>
Aria do Sashy i Sonji
\Wokół nas zebrał sie tłumy
-HURRRA niech żyją Alfy niech żyje Aria-powitali nas okrzykami radości
-Dziekujemy za nowe laguny i wygranom wojne-krzyczeli bijąc pokłony
-no już nie trzeba ale dziekuje że widzieliście bo torochę nas to pracy kosztowało-powiedziała Sasha.
-Co możemy dla was zrobić w podzięce?-wypytywali sie oczarowani poddani
-Dziękujemy wystarczy nam wasza wierność-powiedziały Sonia i Sasha razem
-Więc jeszcze raz dziekujemy-powiedzieli poddani ukłonili sie i rozeszli w swoje strony
-Może pójdziemy do nowej laguny to uczcić w końcu dziś jest nasze swięto-zaproponowała Sonia
-Zgoda choćmy warto zobaczyć nasze nowe łupy
<co się stało w lagunie Sasha?>
-HURRRA niech żyją Alfy niech żyje Aria-powitali nas okrzykami radości
-Dziekujemy za nowe laguny i wygranom wojne-krzyczeli bijąc pokłony
-no już nie trzeba ale dziekuje że widzieliście bo torochę nas to pracy kosztowało-powiedziała Sasha.
-Co możemy dla was zrobić w podzięce?-wypytywali sie oczarowani poddani
-Dziękujemy wystarczy nam wasza wierność-powiedziały Sonia i Sasha razem
-Więc jeszcze raz dziekujemy-powiedzieli poddani ukłonili sie i rozeszli w swoje strony
-Może pójdziemy do nowej laguny to uczcić w końcu dziś jest nasze swięto-zaproponowała Sonia
-Zgoda choćmy warto zobaczyć nasze nowe łupy
<co się stało w lagunie Sasha?>
nowa laguna
Oto nasze łupy z ostatniej wojny z wilkami:
-Laguna Trzech Gór to ciche miejsce. Wśród traw można się zaczaić i czekać na zwierzynę,co oznacza,że jest to idealny teraz na polowania. Można tu spotkać przeróżne zwierzęta od zwykłych strusi aż po jednorożce.
Wasza Alfa Sasha
-Laguna Trzech Gór to ciche miejsce. Wśród traw można się zaczaić i czekać na zwierzynę,co oznacza,że jest to idealny teraz na polowania. Można tu spotkać przeróżne zwierzęta od zwykłych strusi aż po jednorożce.
Wasza Alfa Sasha
Sasha do Arki i Sonji
-Umowa stoi.-rzuciłam ostro w kierunku wilków i bez zbędnych ceregieli wywołałam tornada,które pochłonęło dwa samce.
-Dalej jesteście pewni co do waszej wojny?Może jednak odpuścicie?-zapytała Aria.-Nie?Trudno!Wasza strata!-powiedziała i oplotła dwa kolejne wodnymi spiralami.
Sonja skoncentrowała się na tym największym. Wbiła w niego swój wzrok,a jej oczy zaczeły robić się błękitne. Wilk upadł na ziemię,całe jego ciało drgało. Po chwili dołączył do jego nie żyjących już towarzyszy. Mam nadzieję,że usmażą się w piekle!
Pięć nie żyło,ale na placu boju zostały już tylko dwa. Dziwne....Czyżby trzy stchórzyły? Najwyraźniej tak.
-Aria zajmij się tym szarym.Weź go na "lot".-powiedziałam jednocześnie przygniatając czarnego wielkim głazem.Na szczęście Aria zrozumiała o co mi chodzi i zanim wilk zorientował się o co chodzi już leciał w chmurach razem z lwicą. Mimo jego wielkich próśb Aria nie zwracała na niego uwagi i zrzuciła go w przestworza po czym wylądowała na ziemi.
Został ostatni.
-Jakieś ostatnie życzenie?-zapytała Sonja,zanim poraziła go błyskawicą.
Szybko podbiegłam do moich przyjaciółek.
-Udało nam się!-wykrzyknęłam i je przytuliłam.
<Arka?>
-Dalej jesteście pewni co do waszej wojny?Może jednak odpuścicie?-zapytała Aria.-Nie?Trudno!Wasza strata!-powiedziała i oplotła dwa kolejne wodnymi spiralami.
Sonja skoncentrowała się na tym największym. Wbiła w niego swój wzrok,a jej oczy zaczeły robić się błękitne. Wilk upadł na ziemię,całe jego ciało drgało. Po chwili dołączył do jego nie żyjących już towarzyszy. Mam nadzieję,że usmażą się w piekle!
Pięć nie żyło,ale na placu boju zostały już tylko dwa. Dziwne....Czyżby trzy stchórzyły? Najwyraźniej tak.
-Aria zajmij się tym szarym.Weź go na "lot".-powiedziałam jednocześnie przygniatając czarnego wielkim głazem.Na szczęście Aria zrozumiała o co mi chodzi i zanim wilk zorientował się o co chodzi już leciał w chmurach razem z lwicą. Mimo jego wielkich próśb Aria nie zwracała na niego uwagi i zrzuciła go w przestworza po czym wylądowała na ziemi.
Został ostatni.
-Jakieś ostatnie życzenie?-zapytała Sonja,zanim poraziła go błyskawicą.
Szybko podbiegłam do moich przyjaciółek.
-Udało nam się!-wykrzyknęłam i je przytuliłam.
<Arka?>
Aria do Sashy i Sonji
Kiedy poszłyśmy nad wodopuj i tak czułam że Sasha jest na mnie zła a to że poparłam tamte lwice . -Szkoda mi troche ale jednak uważam że miałyscie racje,przepraszam Sasha-powiedziałam po chwili namysłu
-nic się nie stło wkońcu to tylko 3 głupie liwce które chciały się ppodłączyć do naszego stada a nie wiadomo jakie wynikały z tego następstwa-powiedzia Sasha
kiedy siedziałyśmy tak na trawie i gadałyśmy dostrzegłam z oddali 10 wilków z tamtego stada -Przysłały nas Emiliy Hanna i Nadia wściekłe na waszą aroganckiej postawie i...
-chwileczke troche sie zagalopowałeś aroganckie nigdy nie byłyśmy i nigdy a co do tych lwic myślę że zabardzo czułam tu podstęp niż współprace-krzyknełyśmy z Sashą na przemian
-jesteśmy tu żeby odbyć walkę o waszą krainę jeśli wy wygracie w co nie wieże(ucił przez ramie jeden wilk)oddamy wam połowe naszej laguny jeśli zaś my wygramy chcemy dwie wasze laguny-powiedział jeden wilk po czym odeszedł na swoja stronę
-ale to nie fer proponuje po jednej lagunie jeśli my wygrmy i jeśli wy wygracie (w co nie wierze)-rzuciłam pod nosem z łagodnym uśmieche odgryzając się wilkom
<co działo sie dalej Sasha:)>
Sasha do Nocnych
Uwaga!
Proszę wszystkie lwy o wstawienie sobie takiego obrazka na swój profil i dodanie linku do naszego stada po obrazkiem. Z góry dziękuję.
Wasza Alfa Sasha
poniedziałek, 4 marca 2013
Sasha do Arii i Sonji
-Równie dobrze możecie być szpiegami, którzy chcą tylko zdobyć o nas jakieś informacje.-warknełam na lwice.
-Ale to nie prawda!Jesteśmy po waszej stronie!-skamlały.
-Uciekajcie stąd!Nie chce was tu więcej widzieć!-włączyła się do rozmowy Sonja.
Samice zrobiły obrażone miny i ruszyły w swoją stronę. Jednak Hanna zatrzymała się na chwilę i rzuciła przez ramię:
-Jeszcze tego pożałujecie!Zobaczycie!
-Nie potrzebujemy niczyjej pomocy,świetnie radzimy sobie same!-rzuciłam się w jej kierunku lecz ona zrobiła unik i pobiegła do swoich przyjaciółek.
Gdy znikneły nam z pola widzenia Aria westchnęła.
-A co jeżeli one faktycznie chciały nam pomóc?-zapytała.
-Nie jest nam potrzebna pomoc.-starałam się żeby mój głos nie zabrzmiał wściekle,byłam urażona faktem,że nawet ona uważała,że potrzebujemy pomocy.
-Może pójdźmy do Wodopoju?-próbowała złagodzić sytuację Sonja.
<Aria,może teraz ty bo trochę potrwa zanim Sonja coś napisz?>
-Ale to nie prawda!Jesteśmy po waszej stronie!-skamlały.
-Uciekajcie stąd!Nie chce was tu więcej widzieć!-włączyła się do rozmowy Sonja.
Samice zrobiły obrażone miny i ruszyły w swoją stronę. Jednak Hanna zatrzymała się na chwilę i rzuciła przez ramię:
-Jeszcze tego pożałujecie!Zobaczycie!
-Nie potrzebujemy niczyjej pomocy,świetnie radzimy sobie same!-rzuciłam się w jej kierunku lecz ona zrobiła unik i pobiegła do swoich przyjaciółek.
Gdy znikneły nam z pola widzenia Aria westchnęła.
-A co jeżeli one faktycznie chciały nam pomóc?-zapytała.
-Nie jest nam potrzebna pomoc.-starałam się żeby mój głos nie zabrzmiał wściekle,byłam urażona faktem,że nawet ona uważała,że potrzebujemy pomocy.
-Może pójdźmy do Wodopoju?-próbowała złagodzić sytuację Sonja.
<Aria,może teraz ty bo trochę potrwa zanim Sonja coś napisz?>
Aria do Sashy i Sonji
Kiedy obudziłam sie dzisaj rano pierwsze
co zrobiłam to poszłam upolować sobie śniadanie,zebra smakowała mi dziś
jakoś jeszcze lepiej niż zwykle, potem poszłam do Sonji i Sashy
zobaczyć co robią
-siemka co tam u was słychać??-krzyknełam z daleka -u nas ok nic specjalnego sie nie działo tylko-powiedziała Sonja -trochę plotkowałyśmy o sprawie samców,ale nic ciekawego mówiłam poprostu Sonij to co tobbie wczoraj -powedziała Sasha -aha-rzuciłam rozczarowana że omineły mnie ploteczki Może pójdziemy do mnie pokaże wam mieszkanie i pobawimy się w cieniu miło spędzając czas -zaproponowałam przyjaciółką -suoer pomysł chodzmy-powiedziały jednogłośnie w połowie drogi do mojego mieszkania natknęłyśmy się na 3 lwice z innego stada -Cześć!-powiedziała jedna z nich -kim jesteście i czego chcecie??-krzyknełyśmy jednogłośnie -ja jestem Emily po mojej prawej stronie jest Hanna a po lewej Nadia jesteśmy lwicami z innego stada i przyszłyśmy w pokoju prosić o połączenie naszych stad -nawet jeśli się zgodzimy to i tak nie widze w tym dużego sensu-żuciła złośliwie jedna z nas -dlaczego?-zapytały -Jeśli chcecie to możecie dołączyć do naszego stada zapraszamy ale my wolimy być niezależne-odparłyśmy -ale wspólnymi siłami można więcej razem możemy podbijać i przyłączać do siebie innne stada -hmmm.....myśle że w tej sprawie oddam głos naszym alfą-ustąpiłam wskazując na Sashe i Sonje <Sonja i Sasha co wy na to przyjmuje odp z uzasadnienim > |
Sonja do Arii
Hmmm... Niech się zastanowie...- powiedziałam i zaczęłam myśleć.
-No to zacznijmy od tego, że kiedyś należałam do innego stada i moi rodzice byli w nim parą alfa.
Pewnego wieczoru bawiłam się na polanie. Miałam wtedy ok 1,5/2 lata. Nie znałam wtedy jeszcze wszystkich moich mocy i nie wiedziałam jak ich używać.
Weszłam do wody i bryzgałam nią na wszystkie strony. Nagle od tyłu naszedł mnie mój dawny przyjaciel Lucian. Zaczeliśmy się bawić, aż nagle objawiła się moja ostatnia moc. Było to ciskanie błyskawicami. zanurzyłam łeb w wodzie i wypuściłam niechcący błyskawicę. Mi nic się nie stało, ale Lucian dostał ni źle prądem.-zaśmiałam się.- nie był na mnie zły. Potem ciągle to wspominaliśmy...- rozmarzyła się na chwilę.
-Interesująca historia-powiedziała Sasha- Ale wydaje mi sie, że powinnyśmy już wracać do domu, robi się późno.
Wstałyśmy więc z trawy i ruszyłyśmy każda w swoją stronę.
<Aria?>
-No to zacznijmy od tego, że kiedyś należałam do innego stada i moi rodzice byli w nim parą alfa.
Pewnego wieczoru bawiłam się na polanie. Miałam wtedy ok 1,5/2 lata. Nie znałam wtedy jeszcze wszystkich moich mocy i nie wiedziałam jak ich używać.
Weszłam do wody i bryzgałam nią na wszystkie strony. Nagle od tyłu naszedł mnie mój dawny przyjaciel Lucian. Zaczeliśmy się bawić, aż nagle objawiła się moja ostatnia moc. Było to ciskanie błyskawicami. zanurzyłam łeb w wodzie i wypuściłam niechcący błyskawicę. Mi nic się nie stało, ale Lucian dostał ni źle prądem.-zaśmiałam się.- nie był na mnie zły. Potem ciągle to wspominaliśmy...- rozmarzyła się na chwilę.
-Interesująca historia-powiedziała Sasha- Ale wydaje mi sie, że powinnyśmy już wracać do domu, robi się późno.
Wstałyśmy więc z trawy i ruszyłyśmy każda w swoją stronę.
<Aria?>
Aria do Sonji
W
drodze powrotnej szłyśmy przy pobliskiej rzeczce gadając o tym co się
stało sawnnie i odbadując tchórzliwych bohaterów zdarzenie aż tu nagle
żuciło sie na nas sześć wielkich krokodylii,było ich wprawdzie dwa razy
więcej ale co to dla lwic z nie zwykłymi zdolnościami Sonja jednego
męczyła wzrokiem a durgie trafił piorun ja uporałam sie z nimi moimi
spiralami wodnymi a Sasha przywołała dwa wielkie głazy i zmiarzdzyła
swoją ture krokodyli przed nami zebrały się tłumy -Jeśli któryś z was rozgniewa nas skończy tak jak one-krzyknełam wskazując na leżące dwa rozgniecione ciała ostatnich krokodyli na tłum padł baldy strach.A my szłyśmy dalej wzdłuż strumyka gadając o tym i owym po 15 min rozmowy stwierdziłyśmy że zgłodniałyśmy i wybrałyśmy sie do pasiastej sawanny aby upolować obiad iobgadać to co się dziś stało.-mi najbardziej podobały się samce-powedziałm -a mi krokodyle-stwierdziła Sasha -A tobie co się najbardziej podobało Sonija może nie dzisiejsze przygody tylko jakies jesli tak to przytocz chetnie posłuchamy <nie przyjmuje króciaków Sonija > |
|
Sonja do Arii
Przechadzałyśmy się po sawannie. Rozmawiałyśmy o wszystkim co nam wpadło do głowy. Nagle zza krzaków wyszły 3 wielkie samce. Podeszły do nas. W ich oczach dostrzegłam złowrogi błysk. Wiedziałam, że nie miały dobrych zamiarów.
-Chcemy wasze tereny-powiedział największy z nich.
-Po moim trupie!-wrzasnęłam.
-Da się to szybko załatwić.-powiedział drugi.
-Nie sądzę- odparłam.
-Hmmm... Czyżby?- zapytał trzeci. I podbiegł do mnie.Stanęłam przed nim i spojrzałam mu prosto w oczy.
Zatrzymał się i po chwili upadł na ziemię, Zaczął zwijać się z bólu. Przestałam go torturować, pospiesznie wstał i uciekł w głąb buszu. Pozostałe dwa lwy spojrzały na nas przerażone, ale w ich oczach można było dostrzec determinacje, agresję i złość.
Drugi z samców rzucił się na Sashe. Ona tylko zamknęła oczy i coś wymamrotała pod nosem, a samiec już szybował w powietrzu i nagle zniknął nam z pola widzenia.
Ostatni spojrzał na Arię, a ona wyczarowała spiralę wodną w której go zamknęła. Gdy opadł na ziemię poszedł w ślady swoich towarzyszy i uciekł w głąb lądu.
-Już tu nie wrócą-powiedziałam.- Choćmy z tąd. -dodałam po chwili i ruszyłyśmy w drogę powrotną.
<Aria? Co dalej? Ale nie przyjmuję króciaków :)>
-Chcemy wasze tereny-powiedział największy z nich.
-Po moim trupie!-wrzasnęłam.
-Da się to szybko załatwić.-powiedział drugi.
-Nie sądzę- odparłam.
-Hmmm... Czyżby?- zapytał trzeci. I podbiegł do mnie.Stanęłam przed nim i spojrzałam mu prosto w oczy.
Zatrzymał się i po chwili upadł na ziemię, Zaczął zwijać się z bólu. Przestałam go torturować, pospiesznie wstał i uciekł w głąb buszu. Pozostałe dwa lwy spojrzały na nas przerażone, ale w ich oczach można było dostrzec determinacje, agresję i złość.
Drugi z samców rzucił się na Sashe. Ona tylko zamknęła oczy i coś wymamrotała pod nosem, a samiec już szybował w powietrzu i nagle zniknął nam z pola widzenia.
Ostatni spojrzał na Arię, a ona wyczarowała spiralę wodną w której go zamknęła. Gdy opadł na ziemię poszedł w ślady swoich towarzyszy i uciekł w głąb lądu.
-Już tu nie wrócą-powiedziałam.- Choćmy z tąd. -dodałam po chwili i ruszyłyśmy w drogę powrotną.
<Aria? Co dalej? Ale nie przyjmuję króciaków :)>
Aria do Sonji
Jestem
tu już 2 dni i tyle zdążyło się zdarzyć tyle zdążyłam zobaczyć ta
historia z nosorożcem......... te wypady do sawanny ...... tu jest tak
spokojnie cicho i zabawnie dookoła natura i zawsze jest ciepło.
Po prostu raj na ziemi aż tu pewnego dnia.......................................................myśle że lepiej bedzie jak Sonja to opowie. <Sonia co się wtedy wydarzyło> |
|
poezja od Arii
Samotność jest jak sawanna,
która straciła swoje piękno.
Rośliny zwiędły
woda wyschła.
Teren znienawidzony
w rozpaczy pogrążony…
Sasha do Sonji i Arii
-Ale pycha!Nigdy nie jadłam smaczniejszej zebry!-powiedziałam po posiłku oblizując wargi(czy cokolwiek lwy mają XD).
-Mi też smakowało.-odparła Aria.
-Ehhhh.....-westhneła Sonja.
-O co chodzi?-zapytałam.
-W naszym stadzie jest zdecydowany brak lwów. Nie wiem czy znajdziemy kiedyś partnerów...
-Nie martw się!Kiedyś się jacyś znajdą.-zaczełam pocieszać samicę.
<To teraz kończy Aria>
-Mi też smakowało.-odparła Aria.
-Ehhhh.....-westhneła Sonja.
-O co chodzi?-zapytałam.
-W naszym stadzie jest zdecydowany brak lwów. Nie wiem czy znajdziemy kiedyś partnerów...
-Nie martw się!Kiedyś się jacyś znajdą.-zaczełam pocieszać samicę.
<To teraz kończy Aria>
Sonja do Sashy i Arii
-Fantastyczna przygoda!-powiedziałam wysłuchawszy opowieści Arii.
-Też tak uważam.-odpowiedziała Aria.
-Jak ci się u nas podoba-zapytała Sasha.
-Jest bardzo miło.- odpowiedziała Aria.
-Cieszymy się!-odparłyśmy chórem i roześmiałyśmy się.
Postanowiłyśmy się przejść na Pasiastą Sawannę i zapolować na zebrę.
Upatrzyłyśmy grubą sztukę i rzuciłyśmy się na nią. Potem zawlokłyśmy ją pod drzewo i zaczęłyśmy jeść.
<Sasha? Co było dalej?>
-Też tak uważam.-odpowiedziała Aria.
-Jak ci się u nas podoba-zapytała Sasha.
-Jest bardzo miło.- odpowiedziała Aria.
-Cieszymy się!-odparłyśmy chórem i roześmiałyśmy się.
Postanowiłyśmy się przejść na Pasiastą Sawannę i zapolować na zebrę.
Upatrzyłyśmy grubą sztukę i rzuciłyśmy się na nią. Potem zawlokłyśmy ją pod drzewo i zaczęłyśmy jeść.
<Sasha? Co było dalej?>
Aria do Sashy i Sonji
Kiedy obudziłam sie dzisiaj rano miałam ochote opowiedzieć przyjaciółką co mi sie stało dzisiejszej nocy...
Więc poszłam sawanny przy wodopoju i spotakałam (ku mojemu szczęściu) Sashe i Sonie -Cześć! -krzyknełam dobiegając i chce wam opowiedziać co przytrafiło mi sie dzisiejszego ranka wybierając sie na nocną przebierzke koło mieszkania coś mnie zaniepokojiło nie wiem dokładnie co to mogłobyć ale czaiło sie w chaszczach .Dzisiaj rano również coś tam było wiec poszłam to sprawdzić goniłam to ok.2godz. a kiedy poczułam ,że nie mam już siły, okazało sie że jestem na miejscu z zarośli dostrzegłam na małej polance duże masywne zwierze to był rozdrażniony nosorożec podleciałam do niego aby spytać sie dlaczego codzennie przychodzi pod moje nowe mieszkanie okazało sie że zabrałam mu ulubione miejsce do zabaw oraz jego dom...wiec pomogłam mu i zaprowadziłam do doliny 1 drzewa mam nadzieje że bedzie mu sie tam podobało jak mi podoba sie mój nowy dom. mówiąc krótko pomogłam nosorożcowi znaleźdź nowy dom ,troche mi zmiekło serce bo sama wiem jak to jest jak ktoś cie wypędzi z domu..
Więc poszłam sawanny przy wodopoju i spotakałam (ku mojemu szczęściu) Sashe i Sonie -Cześć! -krzyknełam dobiegając i chce wam opowiedziać co przytrafiło mi sie dzisiejszego ranka wybierając sie na nocną przebierzke koło mieszkania coś mnie zaniepokojiło nie wiem dokładnie co to mogłobyć ale czaiło sie w chaszczach .Dzisiaj rano również coś tam było wiec poszłam to sprawdzić goniłam to ok.2godz. a kiedy poczułam ,że nie mam już siły, okazało sie że jestem na miejscu z zarośli dostrzegłam na małej polance duże masywne zwierze to był rozdrażniony nosorożec podleciałam do niego aby spytać sie dlaczego codzennie przychodzi pod moje nowe mieszkanie okazało sie że zabrałam mu ulubione miejsce do zabaw oraz jego dom...wiec pomogłam mu i zaprowadziłam do doliny 1 drzewa mam nadzieje że bedzie mu sie tam podobało jak mi podoba sie mój nowy dom. mówiąc krótko pomogłam nosorożcowi znaleźdź nowy dom ,troche mi zmiekło serce bo sama wiem jak to jest jak ktoś cie wypędzi z domu..
Sasha do Sonji i Arii
-Jasne!Wiesz ostatnio doszła do nas ta nowa lwica Aria.-powiedziałam.-Może ją odwiedzimy? Pewnie czuje się taka samotna i nie może się odnaleźć...
-Chętnie.
Ruszyłyśmy do jej drzewa,samica leżała właśnie w jego cieniu.
-Cześć,pamiętasz mnie?Jestem Sasha,ale możesz mi mówić Sash,a to jest Sonja,ona też jest Alfą.
<sorki że taki króciak:-)>
-Chętnie.
Ruszyłyśmy do jej drzewa,samica leżała właśnie w jego cieniu.
-Cześć,pamiętasz mnie?Jestem Sasha,ale możesz mi mówić Sash,a to jest Sonja,ona też jest Alfą.
<sorki że taki króciak:-)>
Sonja do Sashy
Chwilę się zastanawiałam.
-Hmmm.... Myślę, że nie jest to zły pomysł. Będziesz adoptować chłopca czy dziewczynkę?-zapytałam.
-Wydaje mi się, że będzie to chłopiec.-odparła Sasha.
-Fajnie. Chcesz się gdzieś przejść? Pogadać i w ogóle...-zapytałam po chwili.
<Sasha? sorry że króciak, ale wiesz :) >
-Hmmm.... Myślę, że nie jest to zły pomysł. Będziesz adoptować chłopca czy dziewczynkę?-zapytałam.
-Wydaje mi się, że będzie to chłopiec.-odparła Sasha.
-Fajnie. Chcesz się gdzieś przejść? Pogadać i w ogóle...-zapytałam po chwili.
<Sasha? sorry że króciak, ale wiesz :) >
Mamy chat!
Uwaga!
Na dole bloga pojawił się chat.
Zapraszam wszystkie lwy do chatowania,mam nadzieję,że się wam spodoba.:-)
Sasha
Na dole bloga pojawił się chat.
Zapraszam wszystkie lwy do chatowania,mam nadzieję,że się wam spodoba.:-)
Sasha
Sasha do Sonji
Tego dnia obudziłam się głodna,więc powędrowałam na Pasiastą Sawannę żeby upolować sobie śniadanie. Po schwytaniu zebry zaciągnęłam ją do cienia i zaczęłam pałaszować w spokoju.
To była smaczna zebra. Oblizałam się i ruszyłam w stronę Wodopoju. Schyliłam się i zaczęłam pić wodę. Gdy skończyłam zobaczyłam Sonje,która także piła.
-Cześć!Możemy porozmawiać?-podbiegłam i przywitałam się z lwicą.
-Jasne,o co chodzi?-zapytała.
Przygryzłam wargę.
-Wiesz....Nasze stado ma niewielką ilość lwów.-powiedziałam.-Więc zamierzam adoptować jednego malucha.-powiedziawszy to wypuściłam powietrze z płuc. Ulżyło mi, że ktoś już wie o moich planach.
<Sonja jaka jest twoja reakcja?>
To była smaczna zebra. Oblizałam się i ruszyłam w stronę Wodopoju. Schyliłam się i zaczęłam pić wodę. Gdy skończyłam zobaczyłam Sonje,która także piła.
-Cześć!Możemy porozmawiać?-podbiegłam i przywitałam się z lwicą.
-Jasne,o co chodzi?-zapytała.
Przygryzłam wargę.
-Wiesz....Nasze stado ma niewielką ilość lwów.-powiedziałam.-Więc zamierzam adoptować jednego malucha.-powiedziawszy to wypuściłam powietrze z płuc. Ulżyło mi, że ktoś już wie o moich planach.
<Sonja jaka jest twoja reakcja?>
niedziela, 3 marca 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)