Szliśmy tak bez celu, chłodny wiatr poruszał trawą. Rozmawialiśmy o
różnych rzeczach, czasami sie goniąc. Tak idąc dotarliśmy do Skalisty
Wzgórz.
- Może się rozejrzymy? - spytałem.
- Dobrze - powiedziała.
Zaczęliśmy sie wspinać do góry. "Przecież szybciej bedzie polecieć."
olśniło mnie. Wziąłem ukochana na plecy i zacząłem sie unosić. Wąwóz
wyglądał pięknie. W pewnym momencie zobaczyliśmy niebieska plamkę na
jego dnie. Zleciałem niżej. To był wodospad.
- Ale tu przyjemnie - powiedziałem lądując na jego brzegu.
- To prawda - odpowiedziała, zsuwając się z mojego grzbietu.
- Mam coś dla ciebie powiedziałem - wyciągnąłem lilie i wsadziłem jej za ucho. - Pięknie wyglądasz - dodałem całując ją.
Podeszliśmy bliżej jego krawędzi i popatrzyliśmy w dół. Było tam małe
jeziorko. Skupiłem się. Woda zaczęła się podnosić. Po chwili uformowała
się w serce. Chwilę biłem się z myślami. Sonja chyba to zauważyła.
Liznęła mnie w mordkę.
- Wyjdziesz za mnie? - spytałem w końcu i wyjąłem pandorkę.
<Sonju?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz