Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Znaczy wiedziałam, ale głos uwiązł mi w gardle. Obraz mi się rozmazał i poczułam jak ciężka łza szczęścia spływa mi po policzku.
-Tak...-wyszeptałam-Tak
Rzuciłam się ukochanemu na szyję.
-Kocham cię-płakałam i śmiałam się.
-Ja ciebie też.-odparł Drake i pocałował mnie długo i namiętnie.
Staliśmy tak w uścisku. Czas się dla nas zatrzymał. Nic się nie liczyło. Byliśmy tylko my. A ja byłam teraz najszczęśliwszą lwicą na świecie.
Drake wsunął mi pandorkę na łapę.Popatrzyłam na nią. Byłą śliczna.
-Nie musiałeś mi jej kupować. Byłą strasznie droga.-powiedziałam-wystarczył by zwykły kwiat.
-Nie... Ty jesteś nie zwykła... i zasługujesz na nie zwykłe prezenty. Po za tym, nie mam na kogo wydawać.-powiedział i uśmiechnął się czarująco.-Chodź za mną.
Ruszyliśmy w dół ku lazurowej wodzie. Zatrzymaliśmy się przy samej tafli. Woda była tak czysta, że można było się w niej przejrzeć jak w lustrze. Położyliśmy się przy niej i patrzyliśmy na nasze odbicie. Ja widziałam piękną parę. Kochającą się.
Nagle Drake wziął mnie na grzbiet i wzleciał w powietrze. Nim się spostrzegłam, byliśmy na szczycie wodospadu. Spojrzałam porozumiewawczo na narzeczonego i razem skoczyliśmy do wody.
Poczułam zimne krople na grzbiecie, a w następnej chwili byłam już pod wodą. Wynurzyłam się i ochlapałam Drake'a. Pluskaliśmy się w wodzie przez kilkanaście minut. Potem wyszliśmy cali mokrzy i ułożyliśmy się na ciepłym piachu, żeby wyschnąć.
Drake przyglądał mi się.
-Co tak na mnie patrzysz?-zapytałam.
-Jesteś piękna.-powiedział
-Taka mokra?
-Nawet jak jesteś mokra jesteś piękna. Kiedy jesteś umazana krwią i błotem wyglądasz tak pociągająco i drapieżnie, nawet powiem że nie bezpiecznie. Kiedy się uśmiechasz, jesteś słodka i milutka, ale w twoich oczach nawet w tedy można dostrzec dziki błysk.-mówił czarującym głosem.
-Dziękuję.-powiedziałam cicho i przysunęłam się do ukochanego. Wtuliłam się w jego mokre futro i wciągałam ciepły zapach wodospadu, promyków słońca i pięknych kwiatów.
Zasnęłam.
Gdy się obudziłam było już ciemno. Wstałam i zobaczyłąm, że Drake już nie śpi tylko leży patrząc się na mnie.
-Wracamy?-zapytał.
-Nie. Idziemy na nocny spacer.-powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Na taką odpowiedź liczyłem.-odrzekł i podniósł się z ziemi.
Szliśmy w ciszy. Słuchaliśmy nocnych dźwięków. Pohukiwań sów, piski myszy, ciche kroki nocnych drapieżców i ich ofiar.
Doszliśmy do miejsca z którego pięknie było widać księżyc w pełni. Usiedliśmy wśród traw i oglądaliśmy księżyc. Czasem tylko Drake mówił, że pięknie wyglądam w blasku księżyca, albo że jestem jaśniejsza i piękniejsza od gwiazd. W pewnym momęcie poczułam znużenie. Położyłam się i usnęłam cudownym, lekkim i wspaniałym snem...
<kochanie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz