wtorek, 9 kwietnia 2013

Souri do Snow Rose


Tego wieczoru było dość chłodno, więc postanowiłam rozpalić ognisko.
Znalazłam parę gałązek i pomyślałam, że tyle wystarczy. Po drodze
do mojego schronienia natknęłam się na małego szczura, wtedy poczułam jak źrenice mi się powiększają i jak budzi się we mnie instynkt łowiecki. Natychmiast zabiłam szczura po klasycznemu a następnie zjadłam. Niestety to nie wystarczyło by zaspokoić mój głód… Nic nie jadłam od kilku dni, więc byłam jednocześnie osłabiona i głodna. Ale z powrotem pozbierałam gałązki z ziemi i rozpaliłam ognisko używając mojej mocy.
Zaczęłam się grzać, nagle łeb zaczął mi opadać – byłam wyczerpana dzisiejszym dniem.
Zasnęłam, czujna jak zawsze.
Nagle moje ucho obróciło się o 180 stopni, ponieważ wyłapało czyjeś kroki.
Natychmiast się podniosłam i zobaczyłam przed sobą białą lwicę. Bardzo się wystraszyłam i skoczyłam w krzaki.
- Nie bój się, nie zrobię Ci krzywdy… - Oświadczyła lwica.
- Skąd mam to wiedzieć? Nie znam Cię… - Szepnęłam.
Nagle się do mnie zbliżyła, a ja na nią ryknęłam z przerażeniem w głosie.
- Zaufaj mi, mam dobre intencje. Tylko pozwól mi Cię dotknąć. – Powiedziała łagodnym głosem.
Zacisnęłam powieki i w tej chwili poczułam jej łapę na moim ramieniu.
Przekazała mi swoje myśli i od razu wiedziałam, że mogę jej zaufać, wiedziałam o niej wszystko, widziałam przed moimi oczami jej przeszłość, która była bardzo podobna do mojej.
- Czy teraz mi ufasz? – Uśmiechnęła się.
- Tak. – Powiedziałam trochę śmielej.
- Jak Ci na imię? Nie powinnaś być z rodziną? – Zapytała głosem pełnym troski.
- Na imię mam Souri… - Powiedziałam i po chwili dodałam, spuszczając przy tym głowę
- Ja… Nie mam rodziny.
W tej chwili zapadła denerwująca cisza.
Na szczęście ciepły głos Snow Rose ją przerwał.
- Biedactwo… Pewnie jesteś głodna i samotna... – Po chwili zamyślenia dodała
- Może zechciałabyś dołączyć do naszego stada?
Zaniemówiłam. Cieszyłam się, że znajdę rodzinę, jednak moja strachliwa natura myślała co innego.
- Bardzo bym chciała, ale… Nie wiem jak to przyjmą inne lwy… Co będzie jak mnie nie polubią? – Spojrzałam lwicy głęboko w oczy.
- Spokojnie, na pewno Cię polubią. Muszą! Poza tym większość lwic z naszego stada
chciałaby mieć młode, ale ze względu na małą liczbę lwów nie każda może.
Na pewno zostaniesz otoczona miłością i opieką. – Powiedziała stanowczym głosem.
Nagle wzięła mnie delikatnie za kark (jak to robią lwie mamy) i udała się w stronę stada…

<Snow Rose, przedstawisz mnie stadu? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz