Pewnego dnia nad Wodopojem spotkałam Kimbe.
-Cześć!-przywitałam się z samcem.
-Hej,masz ochotę na wspólne polowanie?-zapytał.
Na znak odpowiedzi pokiwałam łbem.
Ruszyliśmy w stronę Pasiastej Sawanny.
Gdy dopadliśmy już dwie spore sztuki zawlekliśmy je pod jedno z pobliskich drzew i zabraliśmy się do jedzenia posiłku.
-Ale dobre.-powiedział oblizując pyszczek Kimba.
-Zaczekaj,zostało ci tu jeszcze trochę krwi.-mówiąc to zlizałam kilka kropelek z jego mordki. Dwie sekundy później zorientowałam się,że posunełam się trochę(bardzo) za dalek.
-Hmmm...wybacz,nie chciałam żeby tak wyszło.-odezwałam się po chwili milczenia i odsunełam się.
<Kimba?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz