-No więc... patrz - powiedziałem i stworzyłem z cienkiej warstwy wody bańkę wokół nas.
Promienie słoneczne załamywały się i tworzyły różne tęczowe wzory.
- Łał. Jakie to piękne. -westchnęła moja towarzyszka.
- Ciesze się że ci się podoba. - uśmiechnąłem się. - I chciałbym cię przeprosić, że wcześniej byłem taki niemiły, ale mam małe zaufanie do nieznanych mi lwów. - mówiąc to sprawiłem że z ziemi wyrosła biała lilia.
Zerwałem ją i wsadziłem Chanel za ucho.
- Pięknie wyglądasz. I czy przyjmiesz przeprosiny?
- No jasne.
<Chanel? Cio teraz bd ? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz