Pewnego dosyć ponurego i mgielnego dnia postanowiłam ,że wyjdę na
Czerwone Lądy. Nie polowałam,głodu nie czułam,chciałam tylko się
przejść. Kierowałam się na wyznaczony obszar. Moją grzywkę owiewał nie
przyjemny wiaterek. Cóż,nie chciałam używać mocy więc wiał prosto w
oczy. Po dojściu na miejsce,wokół mnie ukazała się mroczna mgła.. Była
coraz gęstrza a spoza niej nie było nic widać. Stanęłam sztywno gotowa
do ataku. Wbiłam pazury w ziemię,na wypadek gdybym miała okazję użyć
mocy ziemi. Patrzyłam w niebo,które zmieniło kolor na ciemny.. Nie
wiedziałam co się dzieje,może to tylko halucynacje po wczorajszej zebrze
..? "Może się ruszę,ogarnij się Noon ! " krzyczałam w myślach. Zrobiłam
jeden krok w przód i coś... Coś mnie poraziło ! Zawarczałam donośnie na
to co mnie zraniło.. Spojrzałam na porażoną łapę. Nieduża "rzeczka"
krwi spływała w dół. Znowu wbiłam pazury w ziemię i z rykiem wyrzuciłam w
powietrze ogromny głaz. Mgła zrobiła jakby przejście i ominęła kamień.
Ryknęłam ognistym tchem ale historia się powtórzyła.. "Trujący Deszcz !"
Pomyślałam. Przecież,mnie nie może zabić,a to co stoi za mgłą już tak.
Wykonałam własny rozkaz mgła opadła. Zachowywałam wciąż zimną krew..
Niczego się nie boję. Nikogo się nie lękam. Zaczęłam nucić pewną
pieśń,która sama wpadła mi do głowy. Smętna i wysoko-tonowa... Cóż..
Ruszyłam się z osaczenia.. Niebo wciąż było niemalże czarne.. Szłam
dalej,kierując się do mojej skały. Czułam,że coś za mną idzie,że coś
mnie śledzi. Zaczęłam znowu nucić melodię. Przyspieszyłam kroku.
Starałam się być spokojna,nie dawać po sobie poznać obiaw lęku. Zebrałam
myśli,ścisnęłam strach . Odwróciłam się nagle na pięcie.
- Słuchaj kimkolwiek czy czymkolwiek jesteś ! - ryknęłam. - Odejdź,lub
stocz ze mną normalną walkę ! Na osiem łap ! - pokrzykiwałam.
Z mgły wyłaniała się powoli i lekkim krokiem postać.. Postać lwa.
<Ktoś dokończy ? Ploosiem :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz